25. Z torebką pełną żyletek

7.1K 560 80
                                    

Klemens Kruczyński patrzy na nas ze ściany, a protekcjonalny wyraz jego twarzy sprawia, że narasta we mnie wściekłość. Odwracam wzrok od fotografii. Majka nie musi nic mówić, cieszy ją, że i ja, i Karat pamiętamy tego mężczyznę.

- Spotkaliśmy go w Tajlandii. Mieliśmy z nim porozmawiać o Poli - odzywam się, a potem z trudem przełykam ślinę. Czuję na sobie spojrzenia, a to wcale nie pomaga.

Bez trudu przypominam sobie, jaki gniew we mnie wzbudzał. Pamiętam też, że chciałam za coś go ukarać, choć nie wiem dokładnie, za co. Nie wiem, jaką zemstę mu przyszykowałam. Na spotkanie z nim wzięłam nitrylowe rękawiczki, scyzoryk... i żyletki. Po co?

Każdą winę spotka Karat - przypominam sobie. Uderza mnie kolejna fala gorąca. Każdą winę spotka Karat i spotkam ja... Pamiętam moją zakrwawioną dłoń i tę wannę różowej wody. Chcę zapytać, czy razem z Karatem zabiliśmy tego mężczyznę, ale to nie może mi przejść przez gardło. Zamiast tego pytam:

- Dowiedzieliśmy się czegoś od niego? Nie wiem... nie pamiętam, jak to się skończyło.

Majka odchrząka. Nie umyka mi też przelotne spojrzenie Fosfora. Jest niezadowolony, że o tym mówię? Czy może tak bardzo się boję poznać prawdę, że wyobrażam sobie wrogość w jego spojrzeniu?

- Właściwie to nie było do końca tak... - mówi dziewczyna. - Może po kolei...

Nagle drzwi się otwierają i do środka wkracza Łysy. Ubrany w oliwkowe spodnie i rozpiętą skórzaną kurtkę mężczyzna zajmuje wolne krzesło po prawej stronie Karata.

- Przepraszam za spóźnienie. Jak wam idzie?

Wytrzymuję jego badawcze spojrzenie. Jest pokaźnej postury, umięśniony niczym ochroniarz na dyskotece, choć z nieco wystającym brzuchem. Nie sprawia wrażenia przyjaznego, ale chyba nie powinnam być w stosunku do niego wrogo nastawiona. To mój przyjaciel. Podobno.

- Prawdę mówiąc, lepiej, niż przypuszczaliśmy - odpowiada Fosfor. - Przypominają sobie już niektóre sprawy, teraz musimy je zebrać w całość.

Majka staje pod ścianą, na którą pada obraz z rzutnika, i wskazuje ręką na zdjęcie. Jeszcze raz zerkam na obcesową twarz starszego mężczyzny.

- Zgodnie z tym, czego dowiedzieliśmy się od młodego Kruczyńskiego, Klemens Kruczyński czekał w samochodzie kilka ulic od klubu. Do tego samochodu Paweł i Sonia zaprowadzili Polę i przysięgają, że nie wiedzą, co działo się z nią później.

To, że starszy facet porywa dwudziestoparoletnią kobietę może mieć sens. Ale dlaczego do samochodu zwabiają ją jego własne dzieci? 

Mam ochotę się odezwać, ale ubiega mnie Karat.

- Mamy pewność? - Wpatruje się w fotografię na ścianie z godnym podziwu opanowaniem i skupieniem.

- Tak - odpowiada Fosfor. - Nelly wyciągnęła z niego wszystko, co się dało.

Czuję nieprzyjemny ucisk. Karat powoli kiwa głową i mimo że nie patrzy w moją stronę, znowu oblewa mnie gorąco. Nie wydaje się poruszony. Może nie pamięta, jakim sposobem zdobyłam te informacje. Też chciałabym tego nie pamiętać.

- I co z tym zrobiliśmy? - pyta.

- Odszukanie faceta nie zajęło nam zbyt dużo czasu - mówi Majka. - Klemens Kruczyński to jeden z najbogatszych ludzi w mieście. Ma ogromną willę na drugim końcu Katowic, kilkanaście hektarów ziemi, służbę i wielkie psy. Wielokrotnie próbowaliśmy się z nim skontaktować, jednak bezskutecznie, dlatego postanowiliśmy się włamać do jego domu.

Sadystka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz