Przez większość drogi do Lozanny jest mi duszno, mimo że przez rozbitą tylną szybę do środka wpływają chłodne powiewy. Górskie powietrze działa cuda, dobrze wdychać je po tak długim zamknięciu z dala od świata. Ożywcza jest także świadomość, że nareszcie nikt mnie nie obserwuje. Jestem wolna. Jestem, ale to też jest przerażające. Nie mam pojęcia co dalej.
Oddycham głęboko, próbując wyciszyć emocje i zadecydować, czego chciałabym się dowiedzieć od Mikołaja. Najlepiej, żeby opowiedział mi wszystko po kolei, ale sama nie wiem, co to znaczy w przypadku utraty wspomnień z całego życia. Jak można opowiedzieć komuś wszystko, co mu się przydarzyło?
Z kieszeni Mikołaja dobiega dzwonek przychodzącego połączenia. Puszcza moją dłoń i wyciąga komórkę.
– No cześć – mówi, przełączając na głośnik. Potem kładzie telefon na desce rozdzielczej. – Jak sytuacja?
Z drugiej strony odzywa się pogodny męski głos:
– Wszystko w porządku. Całkiem sporo było tych facetów w białych szmatkach, ale daliśmy radę.
– Wspaniale – odpowiada Mikołaj z szerokim uśmiechem. – U nas też wszystko zgodnie z planem. Wieczorem uczcimy to imprezą. – Ponownie ujmuje moją dłoń i lekko ją ściska, by podzielić się otuchą.
Wraz z nią mój umysł zalewa niespodziewane wspomnienie.
Zagracony pokój. Książki i zeszyty walają się po podłodze razem z pustymi butelkami po coli i alkoholu, obok leżą nie do końca opróżnione paczki czipsów i ciastek, a między tym wszystkim wije się zdarte z łóżka prześcieradło. To mój dom? Mój pokój? Nie, bardziej akademik. Wygląda jak pokój studentek po udanej imprezie.
Siedzę na łóżku, na którym brakuje prześcieradła, a na drugim, pod przeciwległą ścianą, zauważam spoczywające na poduszce blond włosy. Śpiąca tam dziewczyna odwrócona jest do mnie plecami i po szyję nakryta poplamioną kołdrą. To moja przyjaciółka.
Rozlega się łomotanie w drzwi. Krzywię się, bo chyba nie szczędziłam sobie wczoraj alkoholu i teraz głowa pulsuje mi bólem. Głośne dźwięki nie są moimi sprzymierzeńcami.
– Kornelia, otwieraj!
Rozpoznaję ten wściekły głos. Przyszedł mój skarbuś. Czując narastające podniecenie, próbuję powstrzymać ironiczny uśmiech. To będzie interesująca wymiana zdań.
Wstaję z łóżka i dowlekam się do jasnobrązowych drzwi. Mam czas, zwłaszcza że wiem, jak osiąganie się go rozdrażni. Głośne pukanie nie ustępuje. Moja przyjaciółka wydaje jęk i naciąga kołdrę na głowę.
– Udana impreza, co?! – krzyczy Mikołaj, gdy tylko otwieram i witam go uśmiechem. – Coś ty najlepszego zrobiła?!
– Daj spokój, skarbie. – Unoszę uspokajająco dłoń, ale to nie działa na dzikie kocury. Kipi z gniewu, a mnie to niebywale bawi.
– Skarbie? Twoja durna plotka już po kilku godzinach dotarła do Anity. Pewnie domyślasz się, co było dalej.
Staram się wyglądać bardzo niewinnie.
– Tylko mi nie mów, że najdroższa Anitka cię zostawiła.
Mikołaj z wściekłością uderza ręką w futrynę tuż przy mojej głowie. Mimowolnie się wzdrygam, choć nadal bawi mnie cała sytuacja.
– Bardzo mi przykro, ale mogłeś pomyśleć o tym wcześniej. Zanim zaczęliśmy się potajemnie spotykać.
Szare oczy ciskają w moją stronę gromy, a pełne usta, które naprawdę nieźle smakowały, wykrzywiają się w grymasie.
CZYTASZ
Sadystka ✔
ActionJestem zamknięta w białym pokoju bez klamek. Nie mam pojęcia, jak się tu znalazłam, od czego to wszystko się zaczęło i kim tak naprawdę jestem. Nie wiem, dlaczego ludzie się mnie boją. Nie pamiętam. *** - Kocham cię - powtarzam, jak zawsze delektują...