44. Na pamiątkę, że nie masz serca

5K 529 122
                                    

Jestem jak dynamit. Głowa już mi płonie, a każdy mięsień, każdy skrawek skóry drży, w napięciu oczekując na wybuch. Jestem łatwopalna, wiem to. Lamparski też i właśnie dlatego to robi. Jego słowa, zadowolony uśmiech i ten cholerny film są jak zapalnik, który nie pozostawia mi wyboru.

Zanim dociera do mnie, że to fatalny pomysł, sięgam do kieszeni po scyzoryk. A w następnej chwili jestem już przy Lamparskim i przyciskam ostrze do jego szyi, cedząc przez zęby:

- Nigdy tego nie usłyszysz. To kłamstwo.

- No jasne, a ty jesteś grzeczną dziewczynką i nigdy nie kłamiesz. - Śmieje się. - Droczę się, złotko.

Jak przez mgłę dociera do mnie głos kogoś znajdującego się po drugiej stronie pomieszczenia:

- Jesteś żałosny.

To Majka.

Nagle uświadamiam sobie, że ona jako jedyna wiedziała o tym pocałunku. Reszta może myśleć, że mnie złamał, że przegrałam, że jestem słaba, ale ona mnie nie osądza, nie robi to na niej wrażenia. To niewielkie pocieszenie, choć lepsze niż żadne.

- Ona niczego nie pamiętała. Czego twoim zdaniem ma dowodzić to nagranie? Chyba niczego poza problemami, jakie masz z głową.

Lamparski ignoruje jej słowa. Patrzy mi w oczy, cały czas z tym wyrachowanym uśmieszkiem, a ja uświadamiam sobie, że ostrze przecięło mu skórę. Po prawej stronie jego szyi spływa kropelka krwi. Czuję się z tym zadziwiająco dobrze.

- Podoba ci się to, prawda? - pyta.

Jest mi tak gorąco, jakby ktoś przypiekał mnie żywym ogniem, ale nie cofam ręki.

- Jesteś w swoim żywiole, skarbie. Jeden ruch i mogę być martwy - mówi cicho. Jego głos brzmi jak syk. - Masz nade mną władzę, sytuacja jest pod twoją kontrolą, zadajesz ból. Dokładnie tak jak kiedyś. Dokładnie tak, jak lubisz...

Te słowa trafiają mnie gdzieś głęboko. Paraliżują. Zalewają jak morska fala, stopniowo gasząc płomienie wewnątrz, schładzając umysł. I nagle dociera do mnie, co takiego narobiłam. Pozwoliłam wściekłości wziąć górę nad rozsądkiem. Straciłam kontrolę. Znowu.

- Wiem, że cię to kręci. - Z lubością wypowiada każde słowo. - Jesteś sadystką, skarbie, zdolną do naprawdę okrutnych rzeczy.

Smakuje każdą sekundę mojej dezorientacji. Przebiega mi przez myśl, że osiągnął swój cel. Właśnie do takiego stanu zamierzał mnie doprowadzić. To teraz naprawdę wygrał.

- Droczyłem się z tobą, Nelly. Choć muszę przyznać, przez chwilę miałem wrażenie, że zależy ci na przyjaciółce i spełnisz moje życzenie. - Śmieje się krótko, a potem wyraz jego twarzy się zmienia. Kolejne słowa brzmią jak oskarżenie. - To nierozważne sądzić, że się zmieniłaś. Nadal jesteś zaopatrzona w siebie, dumna i uparta. I cholernie zatwardziała.

Opuszczam dłoń i wbijam wzrok w czarną ścianę, usiłując opanować oddech. Czuję w oczach pieczenie i zagryzam zęby, by powstrzymać łzy. To prawda, że wygrał, pozbawiając mnie pamięci. I chociaż teraz siedzi skrępowany kajdankami, a krew wciąż sączy się z paskudnie rozciętej brwi, wciąż jest górą. Czy przyznanie tego naprawdę sprawiłoby, że zdradziłby nam miejsce, w którym jest Pola?

To tylko gra, chce tylko kolejny raz postawić na swoim. Wcale nie zamierza podać nam adresu. Próbuję się przekonać, że na pewno kłamał, bo to mnie usprawiedliwia. Ale co, jeśli mówił prawdę? Jeśli zaprzepaściłam szansę?

- Zero współczucia i litości. Nawet - a może zwłaszcza - w stosunku do faceta, który oddałby za ciebie życie.

Patrzę z powrotem na niego. Nie uśmiecha się, a jego głos brzmi dziwnie poważnie. Może nawet smutno. Przyjmuje tak żałosny wyraz twarzy, że mimo wszystkiego, co nam zrobił, przez moment prawie robi mi się go żal. Rozcięty łuk brwiowy ma spuchnięty tak bardzo, że prawie nie widać oka.

Sadystka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz