Chociaż kuchnia jest zaopatrzona w napoje w całej gamie smaków, wybrałam wodę mineralną i teraz sączę ją powoli przy biurku w gabinecie.
Przeglądałam swój laptop wielokrotnie i za każdym razem natykałam się jedynie na prywatne zdjęcia i filmy. Fotografie ze spotkań z ekipą, z imprez, urodzin, wspólnych wyjazdów, podobnie jak w tablecie. Żadnych danych, które mogłyby mnie obciążyć, gdyby sprzęt dostał się w niepowołane ręce. Dowody na nasze skoki na sklepy jubilerskie zostały zniszczone, a informacje na temat zaginięcia Poli czy porwania i przesłuchiwania Kruczyńskich Majka chroni na swoje hakerskie sposoby. Tutaj mam tylko przeglądane setki razy galerie, pirackie filmy z Meryl Streep i bezużyteczne gry.
Gry. To chyba jedyny folder, którego nie otworzyłam od powrotu, i który teraz w jakiś sposób mnie intryguje. Klikam na niego, żeby od razu go sprawdzić. Tak jak się spodziewałam, to wcale nie są karty, Saper czy inne pochłaniacze czasu. Na ekranie otwiera się lista kilkunastu folderów o jednakowych żółtych ikonach.
Powoli dociera do mnie, na co patrzę. Foldery są ułożone w kolejności alfabetycznej, a większość podpisana jest imieniem i nazwiskiem. Odnajduję nazwisko Klemensa Kruczyńskiego, a trochę dalej jego dzieci - Pawła i Sonii. Jeden z folderów dotyczy Poli. Jednak na nich się nie kończy. Pierwszy plik z listy podpisany jest "Adrianna Szklarska", a więc zawartość pewnie dotyczy jej. Wśród kolejnych odnajduję moje nazwisko, a także pełne nazwiska pozostałych członków ekipy. Jest tam Borys Kułat, jak musi nazywać się Łysy; Maria Kulesza alias Majka. Są też Marek i Mariusz Domańscy, Łukasz Karat i Robert Majdański. A na deser Mikołaj Lamparski.
Dlaczego schowałam to w folderze "Gry"?
Przesuwam kursor na nazwisko Lamparskiego i szybko naciskam, by wyświetlić informacje. Oczekuję, że zobaczę coś interesującego, jednak zamiast zawartości na ekranie pokazuje się małe okienko dialogowe.
- Cholera.
Aby uzyskać dostęp, należy wpisać hasło.
Z walącym sercem opadam na oparcie krzesła, rozglądając się po gabinecie, jakby to miało mi w czymś pomóc. Oczywiście nie znam hasła. Wyłączam okienko i klikam na kolejny z folderów, a potem następny i następny. Każdy z nich jest zabezpieczony w ten sam sposób.
Jeszcze raz przyglądam się podpisom pod folderami. Widzę nazwisko, którego nie znam - Stanisław Szela - oraz kilka innych podpisów, które nie ujawniają, kogo bądź czego dotyczy zawartość. Tuż pod folderem Ady znajduje się jeden oznaczony jako "I. Z.", a dalej dostrzegam jeszcze "S. K." i "W. P.".
Na tym ostatnim zatrzymuję wzrok dłużej. "W. P." - jeżeli to inicjały - a tak sugerują imiona i nazwiska przy większości folderów - to kto to może być? W mojej głowie pojawia się jakieś słabe mgnienie, jakby odpowiedź chciała przebić się do świadomości, ale jest niezdecydowana i zaraz znika. Wysilam umysł, próbując przypomnieć sobie przynajmniej, czy to kobieta, czy mężczyzna. Przywołuję w myślach różne imiona na literę "W" - zarówno żeńskie, jak i męskie - jednak wszystko na nic. Żadne nie wydaje się bardziej znaczące od innych. Tym bardziej nie potrafię wpaść na to, jakie mogłoby być nazwisko tej osoby.
Pocieram skroń, by pobudzić umysł. Czuję, że akurat tę osobę powinnam sobie przypomnieć. Ale nie pojawia się żadna podpowiedź ani wspomnienie. Jedynie gdzieś pod czaszką znów wzmaga się ból.
Wracam do pozostałych folderów. Nazwisko "Stanisław Szela" też sprawia, że coś zaczyna mi świtać. Na pewno go znam. Tylko skąd?
Wzdycham z frustracji i zatrzaskuję laptop, a potem odpinam go od ładowarki i wsuwam sobie pod pachę. Zdążę zapytać o to Fosfora, zanim wszczepią mi czip.

CZYTASZ
Sadystka ✔
ActionJestem zamknięta w białym pokoju bez klamek. Nie mam pojęcia, jak się tu znalazłam, od czego to wszystko się zaczęło i kim tak naprawdę jestem. Nie wiem, dlaczego ludzie się mnie boją. Nie pamiętam. *** - Kocham cię - powtarzam, jak zawsze delektują...