Mój umysł powoli skupia się na teraźniejszości. Gładki stół, jasne wnętrze, obrotowe krzesło. I ludzie. Wszystkie oczy zwrócone są w moją stronę.
Opanuj się - powtarzam w myślach. Opanuj się, bądź silna.
Głębokie wdechy i wydechy stopniowo uwalniają mnie od złości, którą czułam w Tajlandii. Nie są w stanie jednak uporać się z przerażeniem.
Kruczyński przyznał się, że porwał Polę. Śmiał nam się w twarz, przekonany, że nic mu nie zrobimy. Ale ja jestem nieobliczalna. Wpadłam w szał i o mało go nie zabiłam. Podcięłabym mu gardło na tych białych kafelkach, nie myśląc o konsekwencjach - dla mnie, ale przede wszystkim dla Poli. To pogrzebałoby szanse na odnalezienie jej, gdziekolwiek się znajdowała.
W końcu unoszę wzrok i napotykam pytające spojrzenie Karata. Po wyrazie jego twarzy wnioskuję, że nie pamięta tej sytuacji. Nie pamięta, jak byłam na niego wściekła i jak on był wściekły na mnie. Nie pamięta, że gdyby nie on, wszystko bym zepsuła.
- W porządku? - pyta mnie.
Zdobywam się na skinięcie głową. Odwracam się z powrotem w stronę Fosfora, który stoi obok wyświetlonego na ścianie zdjęcia Klemensa Kruczyńskiego.
- Przypomniałam sobie, co się stało w Tajlandii.
Jeszcze jeden głęboki oddech i chyba jestem gotowa stawić czoła kolejnym informacjom. Nie zdołam zmienić przeszłości, ale przynajmniej Karat powstrzymał mnie przed najgorszym. Wciąż mogę pomóc reszcie dotrzeć do Poli. I zamierzam to zrobić.
- Kontynuuj. - Mój głos jest już trochę pewniejszy, choć tętno wciąż mam rozpędzone.
- Jesteś pewna?
Zmartwienie na poparzonej twarzy Fosfora przyprawia mnie o dreszcz. On wie, jaki los prawdopodobnie spotkał Polę, a mimo to nie traci wiary i nie ustaje w poszukiwaniach. Ma na głowie wystarczająco dużo problemów. Nie zamierzam być kolejnym.
- Tak - potwierdzam. - Kruczyński przeżył, prawda?
Fosfor kiwa głową.
- Przeżył. Doprowadziliśmy go do ładu i wydawało nam się, że trochę się wystraszył. Podał nam adres budynku, w którym miała być Pola.
- Oszukał nas - mówi Karat. Tym razem przez jego opanowanie przebija złość.
Fosfor zaciska dłonie na oparciu krzesła, za którym stoi.
- To był zwykły dom publiczny w Katowicach. Okazało się, że Poli w nim nie ma i nigdy nie było. To jednocześnie ulga i koszmarny ciężar. - Pochyla się nad stołem, by przełączyć zdjęcie w laptopie.
Zniszczona kamienica z pustymi żelaznymi balkonami i brązowymi zasłonami w oknach, który ukazuje się na ścianie, nic mi nie przypomina.
- Zamierzaliśmy jeszcze raz włamać się do Kruczyńskiego, który znowu nie dawał znaku życia. Wtedy już z zamiarem porwania go, przyciśnięcia, żeby wszystko wyśpiewał. Byliśmy gotowi na wszystko, byle wreszcie ją znaleźć... - Przerywa i odnajduje moje spojrzenie. - W międzyczasie jakimś cudem udało ci się odkryć, gdzie ona jest. Mieliśmy się spotkać, by to omówić i opracować plan działania. Ale wtedy Lamparski was porwał i wszystko się posypało.
Znowu przepełnia mnie złość i dobrze już znane poczucie bezsilności. Chciałabym coś zrobić tu i teraz. Ale stoimy w miejscu przez tego egoistę, który się zabawił moim umysłem.
Prostuję się na krześle.
- A może komuś powiedziałam o tym miejscu? Wam nie zdążyłam, ale może...
CZYTASZ
Sadystka ✔
ActionJestem zamknięta w białym pokoju bez klamek. Nie mam pojęcia, jak się tu znalazłam, od czego to wszystko się zaczęło i kim tak naprawdę jestem. Nie wiem, dlaczego ludzie się mnie boją. Nie pamiętam. *** - Kocham cię - powtarzam, jak zawsze delektują...