58. Plan nieidealny

6.5K 625 249
                                    

Karat wyrywa mu z rąk tablet, po czym wstaje z fotela. Obchodzi go, by stanąć za oparciem. Spogląda na ekran, wciska coś i marszczy brwi. Jego rysy tężeją w skupieniu.

– Nie zrobiłeś tego... – mówię, choć nie mam w sobie ani grama nadziei.

Lamparski wzrusza ramionami z niewinnym wyrazem twarzy.

– Zapłacił pięćset tysięcy za wykupienie cię na wyłączność. – Między brwiami Karata pojawia się pionowa zmarszczka. Robi długi wydech, spuszczając napięcie. Jest bezsilny w obliczu szaleństwa Lamparskiego. Ja też, i drażni mnie to niemiłosiernie.

Lamparski chichocze.

– Zadbaj o to, by było warto. To pieniądze Łukasza. – Puszcza do mnie oko, szare, połyskujące satysfakcją.

Karat rzuca mu lodowate spojrzenie, po czym rzuca mu jego tablet i sięga po swój.

Wstaję w tym samym momencie, w którym robi to Lamparski.

– Czy ty jesteś normalny? – wypalam. – Dlaczego wszystko utrudniasz? - Moje pytanie wisi w powietrzu razem z wonią jego cytrusowych perfum.

Szczerząc się, podnosi ze stolika dwa pełne kieliszki.

– Nie utrudniam – odpowiada spokojnie. – Pomagam Łukaszowi podjąć słuszną decyzję. I wykonałem już część planu. Jestem wspaniałomyślny, Nelly. Nie da się być w dwóch miejscach jednocześnie. 

Dwoma krokami pokonuje dzielący nas dystans i staje blisko, przytłaczając swoim wyzywającym, sugestywnym spojrzeniem i wysoką posturą. Rozszarpałabym ten elegancki garnitur.

– Od teraz jesteś moją panią, skarbie. Tylko nie okazuj przesadnej radości, bo komuś zrobi się przykro. – Nieznacznym ruchem głowy wskazuje na Karata. Potem zniża głos. – Wykorzystajmy sytuację i zabawmy się razem jak za starych dobrych czasów. - Wyciąga w moją stronę pełny kieliszek szampana, ale tym razem go od niego nie biorę. 

– To nie jest żadna cholerna zabawa.

– Pamiętasz, jak to z nami było, Nelly? Leciałaś na mnie nawet bardziej, niż ja na ciebie – szepcze, ale na tyle głośno, by Karat wszystko słyszał. – Spróbuj sobie przypomnieć, warto. – Unosi głowę do sufitu i nieruchomieje w zamyśleniu, jakby chciał przywołać w pamięci odpowiedni obraz.

Nie zaszczycam go reakcją nawet wtedy, gdy znów na mnie patrzy i wyszczerza zęby. Wytrzymuję jego wzrok, czując narastającą złość.

– Barcelona. Tort truflowy z białą czekoladą, prosseco i miła w dotyku, granatowa pościel... Oczywiście nie tak miła, jak twój krąglutki ty...

– Jeśli chcesz wrócić do domu z pełnym uzębieniem, dobrze ci radzę, zamknij się – przerywa mu Karat, opuszczając tablet.

Lamparski wciąż jest rozbawiony.

– Posmakowało ci uderzenie w Szwajcarii?

Patrzę na łuk brwiowy, który ostatnim razem rozciął mu Karat. Strup nie wygląda źle, ale wciąż jest widoczny.

– Posmakowało mi rozwalenie cię na łopatki – odpowiada Karat.

– Kiedy? Aaa... dobra, wiem, o co chodzi. Pamiętam, jak włączył ci się agresor, co nieco oberwałem, a potem wsadzili cię za kratki.

– Ledwo przeżyłeś. Spróbuj sobie przypomnieć – dodaje zjadliwie – warto.

Lamparski patrzy na niego przez kilka sekund, a na jego twarzy wciąż igra rozbawienie. W końcu decyduje się spoważnieć.

Sadystka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz