Wbijam wzrok w ekran tabletu, na którym ponownie wyświetla się pulpit.
Cisza. Nienawidzę ciszy.
Oddycham głęboko, próbując przyjąć do wiadomości to, co się stało. Zakończył połączenie. Bezceremonialnie się rozłączył. Mikołaj Lamparski, który kiedyś kochał mnie do szaleństwa, spisał mnie na straty.
A niby czego się spodziewałam?
Może normalnego współczucia. Empatii? Ale przecież nie wszyscy są nią obdarzeni.
W przypływie desperacji odszukuję ikonę wiadomości i wstukuję w pole tekstowe przypisany mi numer: "2550". Niewiele myśląc, wysyłam SMS do Lamparskiego, a potem odnajduję na tablecie ikonę telefonu. Zadzwonię jeszcze raz. Musi mnie wysłuchać... musi zmienić zdanie i jakimś sposobem mnie stąd wydostać. Nie wytrzymam tu!
Drugi raz wyświetla się klawiatura, ale nieruchomieję z palcem nad ekranem. Walczę ze sobą przez dłuższą chwilę, ale w końcu z rezygnacją opuszczam tablet.
Co ja wyprawiam? Przecież słyszałam, jak ucieszył się z mojego trudnego położenia. Nie zamierza mi pomóc, bo nie ma skrupułów. Skądś to znam. Ma charakterek i jest równie skory do współpracy co ja. Przekonywanie go jest bezcelowe.
No, dalej, przypomnij sobie inny numer. Taka okazja już się nie trafi. Po dzisiejszym wieczorze na pewno zadbają o to, żebym więcej nie zdołała nikogo obezwładnić i dostać w ręce tablet.
Lamparski wciąż nie daje mi spokoju. Przecież na swój pokręcony sposób dawniej coś do mnie czuł... Czy to nie powinno go zmotywować do działania? Do pospieszenia mi na ratunek, chociażby na własną rękę?
Usunął ci pamięć, idiotko. To akt zemsty, nie dowód miłości.
Rozglądam się po pomieszczeniu. Mężczyzna nadal leży bez ruchu wśród rozbitego szkła i strzępów indygowego materiału. Nikt się tu nie zjawił. Nikt nie usłyszał naszej szarpaniny, wściekłych krzyków, odgłosów tłuczonego szkła i spadających z regału ciężkich figurek. Ale przecież ktoś na pewno jest w korytarzu. Poza tym słyszałam, jak zablokowały się drzwi. Ucieczka jest niewykonalna. Zwłaszcza jeśli naprawdę jesteśmy pod ziemią.
Więc co robić?
Jaki jest numer Karata? Czuję, że go znam, ale gdy próbuję sobie przypomnieć, złość wypiera wszystko z mojego opornego umysłu. Jeśli nie z Karatem... to jak skontaktować się z resztą? Mariuszem? Majką? Fosforem? Numer tego ostatniego musi być mi znany... wystarczy sięgnąć do wspomnień. Przecież pamiętam, jak dzwoniłam do niego, kiedy tylko dowiedziałam się, jak znaleźć Polę.
No właśnie. Pola. To dla niej tu jestem.
Wyłączam klawiaturę aplikacji telefonu i zaczynam przeglądać tablet. Skoro każdy uczestnik licytacji miał takie urządzenie, to może znajdę w nim coś na temat sektorów. Coś, co doprowadzi mnie do siostry Karata. Niech chociaż to wszystko nie idzie na marne.
Muzyka. Aparat. Mapy. Klikam w ikonę map, ale nie da się włączyć lokalizacji. Naciskam na ikonę przeglądarki z nadzieją, że może mogłabym skontaktować się z ekipą poprzez jakiś portal społecznościowy, jednak włączenie internetu wymaga hasła. Nie pomoże nawet odcisk palca.
Ledwo się powstrzymuję przed ciśnięciem tabletem przez ten pieprzony pokój hotelowy. Przeglądam kolejne ikony. Jakiś głupi kalkulator, pusty album, ustawienia i...
W końcu dostrzegam ustawione obok siebie cztery aplikacje, których nigdy wcześniej nie widziałam.
Sektor K ma ikonę w postaci czarnego żetonu do gry w kasynie, z białymi paskami na obrzeżach. Tuż obok znajdują się ikony przedstawiające kolejno urocze wiejskie chatki, imponujące wieżowce rozświetlone kolorowymi neonami i plażę w promieniach ogromnego słońca. Po jednej aplikacji dla każdego z sektorów.
![](https://img.wattpad.com/cover/114549183-288-k829296.jpg)
CZYTASZ
Sadystka ✔
ActionJestem zamknięta w białym pokoju bez klamek. Nie mam pojęcia, jak się tu znalazłam, od czego to wszystko się zaczęło i kim tak naprawdę jestem. Nie wiem, dlaczego ludzie się mnie boją. Nie pamiętam. *** - Kocham cię - powtarzam, jak zawsze delektują...