Rozdział 7

1.1K 57 18
                                    

Postanowiłam już się do niego nie odzywać i chciałam w spokoju powiesić tą firankę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Postanowiłam już się do niego nie odzywać i chciałam w spokoju powiesić tą firankę. Kiedy tak stałam na parapecie i byłam w trakcie wieszania poczułam jak moja noga obsunęła się i byłam gotowa na spotkanie z podłogą. Poczułam jednak, że nie loduję na zimnej podłodze, a w jakichś ciepłych ramionach. Jednak szybko się ocknęłam.

-Co ty wyprawiasz ? - zapytałam oburzona zachowaniem chłopaka, który prawie doprowadził do tego, że spadłabym z tego parapetu.

-No jak to co ? Ratuję cię z opresji. Gdyby nie ja miałabyś bliskie spotkanie z podłogą. - powiedział, a ja nie wiedziałam jak może być aż tak cyniczny.

-Nie miałabym takiego spotkania gdybyś do niego nie doprowadził. Musiałeś akurat wtedy zaczynać wstawać i przechodzić koło mnie potrącając mnie przy tym ? - powiedziałam oburzona.

-Wiesz co ? Nie cały świat kręci się wokół ciebie. Nie jesteś pępkiem świata. - powiedział, co mnie lekko uraziło. 

-Ja wiem, że tak nie jest, ale ty chyba masz z tym problem skoro uważasz się za króla wszystkiego, a tak naprawdę to jesteś zwykłym przeciętniakiem. - powiedziałam żeby się mu odgryźć. 

-Ja się za niego nie uważam ja po prostu nim jestem, bo jestem we wszystkim najlepszy. - powiedział.

-Wiesz co bez kasy swoich rodziców byłbyś nikim. Nigdy na nic nie musiałem pracować i niczego ci nie brakowało. Oprócz tego dostawałeś wszystko czego chciałeś i tak ci się już uroiło, że jesteś panem wszystkiego. - powiedziałam niemile.

-Ał to zabolało. Nawet nie wiesz jak moje serce teraz krwawi. Po prostu jest mi tak smutno, że nie wiem jak ja to zniosę. Chyba się załamię. - powiedział chłopak teatralnie przy tym grając.

-Weź się już nie wysilaj i daj mi już spokój. Chcę skończyć zadania z listy i wyjść, bo się spieszę. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju. 

Punkt trzeci odhaczony

Nagle poczułam wibracje w tylnej kieszeni i już wiedziała, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. Jednak nie wiedziałam, że jestem wtedy podsłuchiwana. Odebrałam telefon.

-Słucham ? - powiedziałam do mojego rozmówcy.

-Hej Luna, tu Pablo. - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.

-O hej Pablo sorry nie poznałam cię po głosie. - odpowiedziałam zawstydzona.

-Spoko nic nie szkodzi. Chciałem się zapytać czy miałabyś czas za dwa dni ? - zapytał, a na mojej twarzy od razu zagościł malutki uśmieszek.

-No jasne będę miała wtedy czas. A o co chodzi ? - powiedziałam i czułam, że chłopak również się cieszy.

-Chciałbym cię gdzieś zabrać. O ile będziesz miała ochotę ? - zapytał po chwili.

-No jasne, że tak. Jednak teraz muszę już kończyć, bo jestem w pracy. - powiedziałam niechętnie.

-Jasne to ja już ci nie przeszkadzam. Pa. - powiedział chłopak, który choć trochę poprawił mi humor.

-Pa. - powiedziałam i się rozłączyłam po czym poszłam dokończyć ostatnie zadanie z listy.

Matteo

Postanowiłem wyjść z pokoju i jeszcze trochę podroczyć się z Luną. Gdy już miałem wyjść zza rogu i być na widoku usłyszałem jak dziewczyna z kimś rozmawia. Postanowiłem ją podsłuchać choć nie wiem czemu mnie to obchodziło. Oczywiście musiała rozmawiać z tym całym Pablo. Nie mogę jak ja nie znoszę tego gościa. Za wiele się nie dowiedziałem z tej rozmowy, ale to zawsze coś. Kiedy skończyła postanowiłem iść za nią. Zauważyłem, że będzie myć podłogę.

Luna

Postanowiłam pójść do toalety i napełnić wiaderko wodą oraz zgarnąć po drodze mopa. Kiedy wróciłam do przedpokoju oczywiście zastałam w nim Matteo.

-Czy ty nie możesz chociaż na chwilę dać mi spokoju. Ja chce to już skończyć - powiedziałam ostro.

-Wiesz jakoś nie mogę. - odpowiedział.

-Nie masz nic lepszego do roboty prócz przeszkadzania mi i działania na nerwy ? - zapytałam.

-Tak się jakoś złożyło, że jestem wolny i nie mam żadnych zajęć na dziś. - odpowiedział.

-Wiesz co może poszedłbyś rujnować życie Ambar lub Adzie. Chciałam powiedzieć, że swojej dziewczynie, ale wiesz ciężko się połapać, z którą z nich chodzisz. - powiedziałam z uśmiechem.

-Tak dla twojej informacji nie chodzę z ani jedną ani z drugą. Po prostu moja matka uważa, że któraś z nich jest odpowiednia dla mnie, ale ja nic do nich nie czuję. - powiedział, a mi zrobiło się trochę głupio.

-Przecież twoja matka nie może  ci wybierać dziewczyny. Powiedziałeś jej chociaż o tym, że ani Ambar ani Ada cię nie interesują czy boisz się stracić wsparcie finansowe rodziców za to że zrobisz coś nie po ich myśli ? - zapytałam unosząc do góry brwi.

-Niczego się nie boję, ale z moimi rodzicami się nie dyskutuje i wszystko musi być po ich myśli. Ja nie mam nic do gadania. - odpowiedział.

-Matteo, nie możesz tym tego tłumaczyć. Chcesz resztę życia spędzić z dziewczyną, której nie będziesz kochał ? Ja bym chyba tak nie umiała. - powiedziałam.

-To nie jest takie proste. Nie chcę, ale co ja mogę zrobić. - powiedział rozkładając ręce.

-Zawsze można coś zrobić. - powiedziałam, a chłopak zaczął się dziwnie do mnie przybliżać jakby chciał mnie pocałować, a ja nie wiedziałam, co zrobić.

Hej kochani oto kolejny już dziś rozdział przed wami...

Mam nadzieję, że wam się podoba....

Czekam na wasze szczere komentarze...

Pozdrawiam <3

Komentujesz=Motywujesz

My New Life - LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz