Rozdział 22

290 33 0
                                    

UWAGA
C

iel i Alois mają tu po 18 lat.
------------------------------------------------------

Od jakiegoś czasu siedziałam na kanapie w gabinecie Aloisa i nasłuchiwałam znudzona o czym rozmawiają.

-Zdaję mi się drogi Cielu, że przez warunki pogodowe będziecie musieli zostać trochę dłużej w mojej rozydencji, niż planowaliście.- Blondyn podkreślił ostatnie słowa i uśmiechnął się niewinnie.
Wyprostowałam się i nerwowo założyłam nogę na nogę, wytężając słuch.

-Tylko spróbuj zrobić coś Rose, a pożałujesz.- Wycedził przez zęby gwałtownie wstając.
Spuściłam lekko głowę w dół, nadal przysłuchując się wymianie zdań.
Usłyszałam prychnięcie należące do Aloisa.

- Nie możesz mi rozkazywać, a poza tym zapomniałeś że z moją kochaną Rose jesteśmy zaręczeni?
Ciel spiorunował go spojrzeniem i usiadł na swoim miejscu.

-Jak już jesteśmy w temacie... kiedy oddasz mi moją narzeczoną?- Kontynuował rozbawiony zaistniałą sytuacją.

Ciel nie spuszczał z niego wzroku. Miałam wrażenie jakby próbował odczytać z jego oczu myśli, które chodzą mu po głowie.
Wiedziałam, że Alois nie potrzebuje żadnego pozwolenia, na to abym znów z nim zamieszkała. Poprostu się z nim droczył i jeszcze bardziej próbował wywrócić go z równowagi.
W gabinecie nastała cisza. Jedynie można było usłyszeć deszcz odbijający się o szyby w oknach i głośnie huki.

-Hmm... no cóż, myślę że obmówiliśmy już wszystkie ważne sprawy.- Powiedział radośnie Alois.- Sebastian i Claude czekają przed gabinetem.
Ruszyli w stronę wyjścia omijając kanapę, na której siedziałam. Wstałam i udałam się za nimi. W momencie gdy Ciel otworzył drzwi, przystanął i spojrzał zdziwiony na dwóch kamerdynerów.
Siedzieli na dwóch różnych końcach długiej ławki, patrząc przed siebie pustym wzrokiem.

***

-Dziękuję Hannah...- Powiedziałam cicho.
Ta odwróciła się w moją stronę, trzymając ręczniki w ręce i uśmiechnęła się sympatycznie.

-Proszę bardzo, miło mi znowu panienkę widzieć. A teraz odpocznij, to był pewnie dla panienki męczący dzień.- zgasiła wszystkie świece i wyszła z pokoju.

Leżałam plecami do drzwi, nasłuchując burzy. Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Mimowolnie wstrzymałam oddech, myślałam że zaraz serce wyskoczy mi z piersi. Poczułam jak koło mnie ugina się materac, a następnie czyjaś ręką oplata moją talię. Mogłam się już domyślać kto to jest. Przybliżył się do mnie i wyszeptałam wprost do mojego ucha-Witaj ponownie Rose. Teraz byłam już pewna z kim mam do czynienia- Alois.
Odwrócił mnie tak, że leżałam na plecach. Wpił się w moje usta, na początku niechętnie, lecz oddałam jego pocałunek. Kosmyki jego włosów łaskotały moją twarz. Oderwał się od moich ust i zaczął schodzić z pocałunkami niżej, i niżej....
Nie protestowałam. Miałam wrażenie, że w ten sposób zmniejsze swoje poczucie winy. Gdybym była wcześniej posłuszna Alois'owi Trancy i nie paplała byle komu jak to mi jest źle, to nie doszło by do morderstwa narzeczonej Ciela.
Jakkolwiek głupio to brzmi.

~Zefiryna





Zniewolona ~Kuroshitsuji~ !ZAWIESZONE! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz