Rozdział 36

144 12 9
                                    


Załamana ukryłam twarz w dłoniach. Co ja najlepszego zrobiłam? Pomyślałam i zaszlochałam. Po chwili  w pokoju pojawił się Claude. - Widzisz? Już kiedyś ci mówiłem że tylko zawadzasz Paniczowi i powinnaś odejść. - Odrzekł łapiąc mnie za podbródek i unosząc moją głowe delikatnie bym na niego spojrzała. - Ale ty mnie nie posłuchałaś. I teraz widzisz co narobiłaś. Alois tylko cierpi przez ciebie. Powinnaś odejść, najlepiej już na zawsze. - Jego oczy zapłonęły purpurą a usta wykrzywiły sie w podły uśmiech. Zacisnęłam powieki próbując powstrzymać napływające do moich oczu łzy. - Prosze cie.. Nie zabijaj mnie, błagam. - Wyszeptałam  przerażona. - Już zbyt długo wchodzisz mi w droge. - Odpowiedział nienaturalnym głosem, poczułam jak jego dłoń zaciska sie na moim ramieniu a jego paznokcie zmieniają sie w okropnie długie pazury które powoli zagłębiały sie w moim ramieniu. Z moich ust mimowolnie wydobył się krzyk, sama byłam tym faktem zdziwiona - Sebastian! - Podniosłam mój załzawiony wzrok na złotookiego. - Wzywasz tego parszywego demona? Zabawne. - Ponownie usłyszałam jego śmiech a następnie widziałam jak demon podnosi na mnie swoją szponiastą ręke, wiedziałam że zgine. Zacisnęłam ponownie powieki w oczekiwaniu na śmierć ale nic takiego sie nie stało. Otworzyłam oczy i ujrzała przed sobą zdyszanego Sebastiana trzymającego Claude'a za szyje. - S-Sebastian ? - Wyjąkałam przerażona i jednocześnie zszokowana. Zerknął na mnie kątem oka i uśmiechnął się lekko jak to zazwyczaj miał w zwyczaju. - Wzywałaś więc jestem. A teraz pozwól że się nim zajme. - Jego wzrok ponownie spoczął na jego rywalu...

Zniewolona ~Kuroshitsuji~ !ZAWIESZONE! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz