Rozdział 45

120 13 0
                                    

Wyjrzałam przez zapadane okno na ledwo widoczną przez mgłę rezydencję. Westchnęłam cicho i leniwie zaczęłam zakładać płaszcz. Oznaki zmęczenia po podróży dawały o sobie znać. Odgarnęłam za ucho włosy, niesfornie opadające na moją twarz i delikatnie wzięłam Angelinę od pokojówki. Nim się obejrzałam, ta czekała na mnie z otwartymi drzwiami od powozu z parasolem w ręku.
-Niech panienka uwa…- Nie dane było jej dokończyć.  Przeklęłam  zdenerwowana, stojąc po kostki w błocie.
-Kurwa.- Syknęłam, nie mogąc wyciągnąć nóg z brei. Po kilku próbach udało mi się wydostać  z błocka. Stanęłam na zimnej ziemi bosymi stopami i wzięłam głęboki oddech, powstrzymując wszystkie bluzgi cisnące się na mój język. Spojrzałam w stronę ledwo widocznych pantofelków. Parsknęłam niezadowolona i odwróciłam się w stronę pokojówki.
-Idziemy.- Burknęłam. Przytaknęła głową i ruszyła  przed siebie ze spuszczonym wzrokiem.
Po kilku minutach byłyśmy już przed drzwiami. Długo nie musiałyśmy czekać, chwilę po zapukaniu otworzył nam lekko zdziwiony Sebastian.
-Witam Panienko. – Powiedział, po czym otworzył szerzej drzwi. Spojrzałam znacząco na moje obłocone stopy i podniosłam wzrok na Sebastiana. Lokaj uśmiechnął się i pociągnął mnie w swoją stronę. Po chwili stałam już na miękkim dywanie, okryta białym ręcznikiem.
-Nie chcemy abyście się przeziębiły.-  Sebastian nachylił się i wyszeptał do mojego ucha . Poczułam, jak zaczęły mnie lekko piec policzki, od bliskości kamerdynera.
-Kogo do nas sprowadza?- Usłyszałam znajomy głos i wychyliłam się lekko zza ramiona Sebastiana. Gdy młody hrabia mnie zobaczył przystanął na chwile zszokowany na schodach. Zmarszczył lekko brwi i w zamyśleniu zszedł z pozostałych schodów, podchodząc do mnie. 
-Stwierdziłam, że przyjadę do was na czas… bliżej nie określony. – Powiedziałam patrząc na podłogę. Gdy nastała krępująca cisza, podniosłam wzrok na Ciela. Przyglądał mi się uważnie, po czym uśmiechnął się zwycięsko. Czyżby się domyślał co się stało?
-Sebastianie przygotuj sypialnie.- Rzucił krótko i zaczął się oddalać. Po kilku krokach odwrócił się w moja stronę.
-Jak będziesz miała czas to przyjdź do mnie. Chciałbym z tobą porozmawiać. Pewnie będę w swoim gabinecie.-  Nic nie odpowiedziałam. Stałam tak w jednym miejscu, aż Ciel nie zniknął z mojego pola widzenia.

                                                                                        ***
Od kilku minut stałam pod drzwiami gabinetu Ciela i zastanawiałam się, czy zapukać. Wiedziałam, że w końcu i tak będę musiała z nim o tym porozmawiać, a odkładanie tej rozmowy na potem nie jest najlepszym pomysłem. Zacisnęłam pięści i przyłożyłam je do drzwi. Zapukałam cicho trzy razy i po usłyszeniu „proszę”, weszłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do burka. 
-Jesteś tu przez niego prawda?-  Przeniosłam wzrok na twarz Ciela i nie pewnie pokiwałam twierdząco głową .
-Uderzył cię?-  Spytał, wciąż intensywnie się we mnie wpatrując. Spuściłam wzrok i nie odpowiedziałam. Dobrze pamiętałam, jak mnie przed nim ostrzegał. Jak mówił mi, że Alois się nigdy nie zmieni. Nie chciałam mu teraz podawać sytuacji, które by to udowadniały. Stałam tępo patrząc w podłogę. Słysząc skrzypienie krzesła, podniosłam głowę do góry i obserwowałam ruchu Ciela. Podszedł do mnie i niespodziewanie zamknął w szczelnym uścisku. Zdzwiona stałam nie wiedząc co robić. Czując jego dłoń zatapiającą się w moich włosach, odwzajemniłam jego uścisk i schowałam twarz w tors chłopaka, przysłuchując się jego szybciej bijącemu sercu.

Zefiryna

Zniewolona ~Kuroshitsuji~ !ZAWIESZONE! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz