°*°POV Camila
W salonie zastałam Justina ubranego w czarny smoking z białą koszulą. Trzymał dużego pluszowego misia! Pluszak był biały, miał zielone oczka, które od razu mi przypomniały oczy Lauren. Ta kobieta to ideał... Dobra Camila ogarnij się!
Szybko podbiegłam do chłopaka przytulając go w podzięce. Zabierając misia przywitałam się z nim. Widać, że moja reakcja sprawiła u niego uśmiech, co wyglądało całkiem uroczo.
Po odłożeniu misia do mnie do pokoju, wyszliśmy przed wieżowiec i tam stała limuzyna. Nie mogłam się napatrzeć na nią. Justin – mój kolega z pracy zabiera mnie na randkę limuzyną. To brzmiało jak sen! Ponownie przytuliłam się do niego i razem wsiedliśmy do samochodu.
Po drodze rozmawialiśmy głównie o pracy i Lauren. Chłopak powiedział mi, że poznał ją dopiero 2 minuty przed spotkaniem i według niego będzie dobrą szefową. Zgodziłam się z nim, bo nawet po pierwszym dniu jej panowania było widać, że zna się na tym.
Minęło trochę czasu, aż przyjechaliśmy pod klub „Martini". Nigdy w nim nie byłam, a miałam zamiar tam się wybrać z dziewczynami w ten weekend.
Justin objął mnie ręką w talii, na ten ruch trochę się wzdrygnęłam, jednak chyba on tego nie zauważył. Bezproblemowo przepuścili nas do klubu.
Pierwsze co zrobiliśmy to podeszliśmy do jednego ze stolików, które okazało się, że Jus zarezerwował wcześniej. Czy on wiedział, że zgodzę się na to wyjście? To przecież świetny klub, miejsca trzeba zamówić kilka dni przed wizytą...
W klubie dominował kolor czarny. Natomiast większość neonów/lamp świeciła na jasny niebieski. Pomieszczenie to było dosyć duże. Po bokach były czarne stoliki z niebieskimi kanapami. Pod jedną ścianą centralnie naprzeciw wejścia był bar, a pod drugą obok miejsce dla Didżeja. Obok Didżejki był ciemny korytarz z wieloma niebieskimi neonami prowadzący do łazienek.
- Piękna, chcesz może jakiegoś drinka? – Pewnie zapytał się Justin.
- Eee... Okej, możesz mnie zaskoczyć tylko musi być kolorowy i mało alkoholu. – Nieśmiało go zapytałam, w końcu jutro mam pracę i nie mogę sobie pozwolić na nie wiadomo ile procentów.
- Spoko, możesz mi zaufać. – Powiedział i mrugnął sugestywnie. Chwilę później odwrócił się na pięcie i poszedł do baru.
Od razu po tym chwyciłam telefon i weszłam na tweetera. Zanim przeszłam do aplikacji spojrzałam na godzinę, była 21:02. Uznałam, że o 23 zrywam się z „randki" i idę do domu.
Chwilę później zobaczyłam znad urządzenia idącego Justina z od dali niosącego dwa drinki, a zanim kobietę. Miała czarne lekko falowane włosy, z oddali było widać jej krwawo czerwone. Założyła czarną krótką sukienkę, a na nią czarne, grube futro. Wyglądała nieziemsko... Chwila! Skądś ją kojarzę... JEZU! TO JEST LAUREN! O mój boże... Ona wygląda nieziemsko i właśnie się kieruje w moją stronę!
- Mila? Żyjesz? – Chłopak mnie wybudził z transu.
- Eeee... Tak, tak. – Opowiedziałam nadal patrząc się na Lauren. – Dzięki za drinka. – Szybko dodałam.
- Spoko... Coś się stało, bo dziwnie się patrzysz? – Zapytał się zaniepokojony Justin. – Oh, popatrz kto tam stoi, to Lauren! Jak myślisz, zaprosić ja do stolika?
- NIE! – Krzyknęłam. – Znaczy się jak chcesz... - Nieśmiało się poprawiłam.
- Dobra, zaraz przyjdę! – Kolejny raz puścił mi oczko. Nie powiem, powoli mnie to irytowało...
CZYTASZ
Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJI
Fanfiction-Camila, to że dla mnie pracujesz nie oznacza, że nie mogę cię pragnąć. °*° Camila to 24 letnia dyrektorka social media w Cosmopolitanie. Pewnego dnia w pracy pojawia się nowa redaktor naczelna, 28 letnia Lauren Jauregui. Powoli obie zaczynają c...