34. Camren is back bitches!

2.4K 166 3
                                    

°*°

POV Camila

Minęły kolejne dni. Norminah rozkwitała, święta Ally się zakochała, Michelle ze mną codziennie rozmawiała, ale jedno się nie zmieniło, Lauren. Jak siedziała cicho to tak pozostała. Projekt, który miał trwać tydzień zaczynało pochłaniać zielonooką na kolejne dni.

Często gdzieś wychodziłam, bo dziewczyny o mnie dbały i co jakiś czas szłyśmy na imprezę, czy miałyśmy wspólne, filmowe wieczory. Mimo ich starań nie zapominałam o mojej dziewczynie.

Któregoś dnia, kiedy kserowałam potrzebne statystki na spotkanie, Lo zaszła mnie od tyłu. Położyła ręce na moich biodrach i delikatnie pocałowała szyję.

- Camz... Przepraszam. - Szepnęła otulając swoje ramiona wokół mojego ciała.

- Lauren, ile to jeszcze potrwa? Tęsknię. - Powiedziałam czując ból w klatce piersiowej spowodowany myślami, że mogłaby dłużej nie utrzymywać ze mną kontaktu.

- Już koniec, zrobiłam co miałam, lecz pewnie raz na jakiś czas będę znikać, może w mniejszym stopniu, ale nadal. - Jej głos był przesiąknięty ulgą, ale zarazem stresem.

- Na ile?

- Pewnie okolice tygodnia, ale nie będzie to częste, obiecuję. - Powiedziała uspokajająco gładząc mnie po brzuchu.

- Oby. - Odwróciłam się do niej i czule ją pocałowałam wiedząc, że pokój jest zamknięty i nie ma szans, żeby ktoś nam przeszkodził.

- Camren is back bitches! - Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wpadła Dinah krzycząc.

- Hansen, z tego co wiem Shawn coś od ciebie chciał. - Lauren odsunęła się ode mnie starając spławić blondynkę.

- No to właśnie chcę coś skserować Ralph. - To był pierwszy raz, kiedy Dinah nazwała Lo ksywką. Ciekawiło mnie skąd się znalazła ta swoboda między nimi...

- Ehhh... Camz idziesz ze mną na obiad po pracy.

- Nie dam rady, mam sporo roboty do ogarnięcia.

- To był rozkaz. - Brunetka pocałowała mnie w policzek i wyszła zostawiając mnie z Dinah sam na sam.

- Chancho, widzę, że romansy wróciły... - Kobieta się zaśmiała i podeszła do maszyny kserującej.

- Ty mi lepiej powiedz skąd te ksywki!

- Nie bądź zła, proszę... Lauren odzywała się do nas w trakcie jej zniknięcia. - Powoli mówiła, jakby bała się mojej reakcji i słusznie.

- CO?! Dlaczego z wami do kurwy rozmawiała, a ze mną nawet pieprzonego słowa nie wymieniła?!

- Tak jakby to co robiła działało jej na psychikę i no, tak jakby, nie pozwalało na rozmowę z tobą? - Bardziej spytała niż odpowiedziała.

- To niby co to było?

- Podobno projekt, ale błagam nie mów jej. Zakazała nam tego ci mówić.

- Dlaczego? Co do chuja robiła?! No bo chyba nie zabiła nikogo, że ją sumienie gryzie... - Podniosłam głos oburzona. - Chyba... - Dodałam bardziej do siebie. Nagle Dinah zgarnęła papiery i wyszła zostawiając mnie z wieloma pytaniami w głowie.

°*°

Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz