°*°
POV Lauren
Byłam strasznie głupia i ślepa. Jak mogłam nie widzieć, że Camila się stacza przeze mnie.
Sposób jaki na mnie krzyczała wyrażał smutek, zawiedzenie i złość. Te 3 emocje i zdenerwowana dziewczyna musieli do mnie dotrzeć, że zachowałam się jak suka.
Przez kilka dni bawiłam się nią, dawałam znaki, żeby po wielkim bum zniknąć i o niej zapomnieć. Szczerze to nie wiedziałam dlaczego tak postąpiłam.
Tak czy siak brunetka była w stanie się zabić, bo ja ją pocałowałam. Znałyśmy się zaledwie 3/4 tygodnie, ale to niemożliwe, żeby ona się we mnie zakochała...
Siedziałam na dachu z nią próbując ją obudzić. Była nieprzytomna od jakiś pięciu minut i powoli zaczynałam się denerwować. Gdybym zeszła na dół z nią to pracownicy mogliby myśleć jakieś nieprzyzwoite rzeczy, które pogrążyłyby mnie i Camilę.
Kolejną minutę zamartwiania się Camz otworzyła oczy.
- Co się stało?
- Zemdlałaś Camzi.
- Aaa... Co ty tutaj robisz? - Na pytanie zobaczyłam błysk w jej oku.
- Po tym jak nie okrzyczałaś poszłam za tobą. Zmartwiłaś mnie.
- Lauren... P-przepraszam... T-to nie t-tak...
Nie dokończyła, bo delikatnie ją pocałowałam. Jako, że dziewczyna leżała na moich kolanach ręką odgarnęłam jej włosy z twarzy.
- Lepiej? - Delikatnie się spytałam.
Jakimś cudem Camila zapanowała nad moim życiem. Dzień w dzień o niej myślałam w przyzwoity, bądź nieprzyzwoity sposób.
Stała się dla mnie naprawdę ważna.
- T-tak.
- Jesteś w stanie zejść na dół? Może powinnam cię odwieźć do domu?
- Tak. Nie musisz, ale jeszcze jedną rzecz chcę zrobić przed tym.
- To dla mnie nie proble...
Tym razem to ona mnie pocałowała. Przygryzła moją wargę na co cicho jęknęłam. Odsunęłam od niej głowę i powiedziałam:
- Camz, musimy iść.
- Lauren, nie.
- Camila, tak.
- Proszę.
- Karlo Camilo Cabello Estrabao, czas iść do pracy.
- Skąd ty to...
- Akta. - Przerwałam jej i porozumiewawczo mrugnęłam.
- No tak... Wielka Lauren i jej akta.
Cicho się zaśmiałam na jej żart. Pomogłam jej wstać i splotłam nasze palce.
Przez całą drogę do biura trzymałam ją za rękę. Była taka gładka i miła w dotyku.
Kiedy dotarłyśmy pod biuro puściłam jej rękę i kątem oka zobaczyłam, jak na jej twarzy pojawił się lekki grymas.
- Idziemy do mnie do gabinetu. Ja pierwsza, ty po mnie. Patrz się do przodu i ostrzegam, że będą się na ciebie gapić. - Szepnęłam do jej ucha i pewnie siebie ruszyłam do przodu.
Chwilę później dziewczyna poszła za mną. Widziałam, że każdy patrzył się na nas krytycznie, co ja miałam w dupie, bo co mnie miało obchodzić zdanie ludzi, którzy są moimi podwładnymi. Niestety miałam obawy, że Camila się przejęła. Nie należała do osób, które są bardzo pewne siebie.
Chwilę później i kilkadziesiąt gapiących się na nas ludzi później znalazłyśmy się u mnie w gabinecie. Oparłam się pupą o biurko i zapytałam się:
- Camila, co się stało?
- Nic. Zdenerwowałam się i tyle. Nic specjalnego.
- Kłamiesz. Camila, poczułaś coś po tamtej kolacji?
- N-nie... M-może... T-tak.
- Camz, tylko tyle mi trzeba było. Zapraszam cię do mnie dzisiaj. O 15:45 wychodzimy.
- C-co?
Podeszłam do niej i złapałam rękoma jej oba policzki.
- Camzi, wynagrodzę ci to co zjebałam. Spędzimy wieczór razem, u mnie i być może jeszcze noc.- Dziewczyna się zarumieniła na moje ostatnie słowa. - Chce cię jak najlepiej poznać.
-Lauren, nie wiem co powiedzieć.
- Nic nie mów, tylko się zgódź. Cholera, ale chcę cię pocałować. Zasrane przezroczyste ściany. - Przypomniałam sobie, że przez moje ściany widać wszystko, więc odeszłam od dziewczyny i puściłam jej policzki.
- Dobra. Pójdę do Ally powiedzieć, że dzisiaj nie wracam z nią.
- Mieszkasz z Brooke? To ta od recepcji?
- Tak.
- Widzisz, już się czegoś dowiedziałam! - Zachichotałam.
- Dobra Lo, pójdę już do dziewczyn. Dziękuję za uratowanie mnie. - Szepnęła spuszczając głowę w dół.
Lo?! Nikt jeszcze mnie tak nie nazwał. Miałam ogromną ochotę na przytulenie jej, ale nie mogłam.
POV Camila
Właśnie wyszłam od Lauren. Nie mogę w to uwierzyć. Właśnie Lauren Pieprzona Perfekcja Jauregui zaprosiła mnie do siebie.
- Camila co do kurwy się stało?! - Krzyknęła Dinah ciągnąc mnie do naszego pokoju.
- Co?!
Wepchnęła mnie do pomieszczenia, a tam zobaczyłam zaniepokojone Ally i Normani.
- Coś ty zrobiła i jak tyś to zrobiła? - Zapytała Ally.
- Nic. Poniosły mnie emocje, a Lauren to cudowna kobieta i mi wybaczyła. Ah i nie wracam dzisiaj z tobą.
- Z LAUREN?! PRZECIEŻ TY JĄ KURWA ZWYZYWAŁAŚ?! - Odezwała się Mani.
Milczałam, co dziewczyny uznały za "tak". Nie miałam wyjścia, nie lubię kłamać, a tym bardziej im.
- JA PIERDOLĘ. - Krzyknęła Ally.
- Ally spokojnie. Camila TYLKO się bzyka z naszą szefową. - Prychnęła ciemnoskóra.
- Co to to nie! Nie sypiam z nią.
- Camila Boga nie okłamiesz. Boga mam na myśli siebie. - Odparła Ally z głupim uśmieszkiem.
- Dobra dziewczęta zostawmy ją. Jutro się nam wygada. - Powiedziała Dinah poruszając sugestywnie brwiami.
Nareszcie skończyłyśmy gadać o mnie. Normani zaczęła się zachwycać wywiadem z Halsey.
Reszta rozmowy potoczyła się w tym kierunku. Przez większość pogawędki myślałam o zielonookiej, pięknej, czarnowłosej kobiecie, z którą jestem umówiona.
°*°
CZYTASZ
Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJI
Fanfiction-Camila, to że dla mnie pracujesz nie oznacza, że nie mogę cię pragnąć. °*° Camila to 24 letnia dyrektorka social media w Cosmopolitanie. Pewnego dnia w pracy pojawia się nowa redaktor naczelna, 28 letnia Lauren Jauregui. Powoli obie zaczynają c...