15. Nocowanko

3.5K 210 9
                                    

AAAAA! Boże kocham was <3 Jesteśmy na 501 miejscu w ff! Małe opóźnienie, bo czasu mało, a rzeczy dużo do zrobienia :c Tak czy siak trzymajcie rozdział, miłego czytania ;)

°*°

POV Camila

- Lauren, to co z tym jedzeniem?! - Spytałam i wstałam z kanapy. Ruszyłam do kuchni, gdzie zastałam kobietę próbującą ratować makaron.

- I po makaronie, a jakby tego nie było mało sos się spalił. - Westchnęła wyrzucając jedzenie. 

- Czyli zamawiamy? - Powiedziałam podekscytowana, bo naprawdę miałam ogromną ochotę na pizzę.

- Jak widać. Zaraz zadzwonię. Jaką chcesz? - Smutno zapytała. 

- Lo, dlaczego jesteś smutna? - Podniosłam jedną brew pytająco. 

- Widzisz, na ogół niczego nie przypalam. To chyba drugi raz, kiedy coś takiego się stało, a to wszystko przez moje niedopilnowanie. 

- Ojojoj biednej Lauren przypaliło się jedzenie i teraz się smuci. - Zadrwiłam i zrobiłam smutną minę. 

- No spierdalaj... - Dźgnęła mnie w brzuch i poszła po telefon. - To co w końcu chcesz? - Krzyknęła z salonu.

- Margeritę i sos czosnkowy. -  Odpowiedziałam i popatrzyłam się przez okno. Było pięknie na dworze, słońce, ciepło. Po prostu pogoda idealna, ale w środku czułam się, jakby padał deszcz, burza, zimno i pochmurno. Byłam załamana tym wszystkim, całą sprawę z Austinem pogarszała jedna rzecz - moja matka. 

Kobieta przez całe życie mną dyrygowała. Mówiła co mam ubierać, co mam jeść, jak mam się zachowywać. Właściwie bardziej była tyranem niż matką. Gdyby nie ona nie byłoby Austina w moim życiu. Nie miałabym tylu problemów, gdyby nie ona. 

Natomiast mój ojciec był totalnym przeciwieństwem. Mnie i moją młodszą siostrę, Sofii traktował dobrze. Jeśli Sinuhe przegięła, to on nas pocieszał, ewentualnie próbował jej przemówić do rozumu. Wielokrotnie jej się stawiał, ale kobiecie zawsze udawało się go udobruchać. Nigdy nie miałam mu tego za złe, bo wiedziałam, że faktycznie się kochają. 

Stałam tak jeszcze kilka minut, kiedy poczułam czyjeś usta na moim policzku i ręce oplatające moją talię. Szybko domyśliłam się do kogo należały.

- Cio tak stoisz skarbie? - Usłyszałam jej cichy pomruk.

- Myślę.

- Tylko wiesz, uważaj, bo jeszcze głowa ci się przegrzeje. - Zaśmiała się.

- Już chyba przeszła ci depresja pospaleniowa. - Odwróciłam się do niej twarzą i popatrzyłam w jej piękne, zielone oczy. 

- Chyba tak, ty śmieszku orzeszku. Chodź na kanapę to obejrzymy w końcu ten serial.

- Okej. Teraz marzę tylko o jedzeniu i przytulaniu się. - Szepnęłam wtulając się w Lauren.

- No, to te marzenia mogę spełnić.

Przytulone, powolnym krokiem poszłyśmy do salonu. Tego w tamtym momencie trzeba było mi najbardziej. 

°*°

POV Lauren

Oglądałyśmy już 3 odcinek Orange Is The New Black, kiedy zadzwonił telefon. Zatrzymałam seria. Komórka należała do Camili, więc kobieta szybko ją odebrała. Wstała z kanapy i przyłożyła urządzenie do ucha. 

- Halo?... Co? Powtórz, bo nie wierzę... Jak to? Skąd on to wiedział... Ale jej tam nie było?...Jak go stamtąd wywaliłaś?... Dobra, dzięki Ally. Pa. - Skończyła rozmowę dosyć zdenerwowana. 

- Chodź, usiądź. - Poklepałam dłonią swoje uda, na co brązowooka powolnym krokiem podeszła do mnie i na nich usiadła. - Co się stało skarbie? - Pogłaskałam ją po plecach. 

- Austin Mahone. Przyszedł do mojego mieszkania i chciał ze mną pogadać, ale Ally mu zabroniła. Kazał jej przekazać mi, że moja matka czeka na mnie w hotelu "Mandarin Oriental". Mam przyjechać, kiedy tylko będę miała czas.

- Ale skarbie, chcesz się z nimi spotkać? - Spytałam przytulając i delikatnie kołysząc ją.

- Nie wiem... Raczej nie. Za dużo mi namieszali w głowie. Wolę ogarnąć tą "umowę". Potem może zajmę się rodzinnymi sprawami.

- Dobra decyzja. Oglądamy dalej? - Brunetka kiwnęła i rozłożyła się na moich nogach. Włączyłam serial. 

°*°

Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że razem z Camilą przysnęłyśmy. Wzięłam swój telefon z drewnianego stolika i spojrzałam na telefon. Była pierwsza w nocy. Nie chciałam budzić kobiety, bo na pewno byłaby zła, że jest tak późno, a jej nie było w łóżku, więc zdjęłam koc, który nas przykrywał. Delikatnie ułożyłam jedną rękę na zgięciu jej kolan, drugą pod jej głowę i lekko ją uniosłam. Wstałam ciągle ją trzymając i skierowałam się do mojej sypialni. 

Otworzyłam drzwi i podeszłam do łóżka i uważając by się nie obudziła. Wyglądała tak uroczo, kiedy spała. Patrzyłam się tak na nią kilka minut, kiedy ta cicho chrapała. Uznałam, że w stroju codziennym niewygodnie będzie jej się spało, więc zdjęłam jej koszulę i spodnie. Zostawiłam jedynie biustonosz i majtki, które były w czarne, w koronkę. Pomimo tego, że bardzo chciałam je zdjąć. Znowu zapatrzyłam się na ciało Camili, które było przepiękne. Moją głowę zalały brudne myśli, lecz ja je odtrąciłam i sama się rozebrałam. Następnie ułożyłam się na łóżku i przykryłam nas obie kołdrą. Objęłam brązowooką ręką i przycisnęłam do siebie. Kilka minut później już spałam. 

°*°

Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz