41. Lo, żyjesz?

2.3K 183 9
                                    

Po dłuuugiej przerwie powracam! Przez następne dwa tygodnie powinno być normalnie, czyli rozdziały w poniedziałki, środy i piątki. Jeśli chodzi o The Moon and The Sun Story to rozdziały postaram, by były się dwa razy codziennie. 

PS. PRZYPOMINAM, ŻE DZISIAJ WYCHODZI TELEDYSK DO ALL NIGHT! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!!!

°*°

POV Camila

Wreszcie był dwudziesty trzeci grudnia, dzień przed wigilią. 

Leżałam z Lauren na kanapie w jej apartamencie przytulając się. Film, który przygotowałam prezentował się super. Gdyby nie Devin to byłabym w grobie. Obawiałam się jednak, że Lo kupiła mi coś bardzo kosztownego i przy tym moje kilkuminutowe wideo wyglądałoby, jak bezwartościowa kupa.

- Co jest, Camzi? - poczułam usta zielonookiej na moim policzku. 

- Myślę. - odpowiedziałam krótko, bo wiem, że mnie wyśmieje, że takimi pierdołami się martwię. 

- O czym? Jeśli jutro nie chcesz spędzać Wigilii ze mną, bądź dziewczynami to powiedz. Od razu to odwołam. - pospiesznie powiedziała patrząc mi się głęboko w oczy.

- Chcę, a nawet bardzo! Tylko boję się, czy spodoba ci się mój prezent... 

- Camz, kochanie, skarbie, misiu, królowo mojego serca, wszystko co mi dasz pokocham całym moim sercem. Nawet, jakbyś dała mi zwykłe, białe skarpetki, nadal bym cię kochała i kochała ten prezent. Bo cię kurwa kocham, całym moim jebanym sercem. - stanowczo mówiła, a w moich oczach gromadziły się łzy. - Ej, nie płacz, bo ja się rozryczę. - delikatnie wytarła słoną ciecz z mojego policzka.

- Kocham cię. 

- Ja ciebie też. 

Po tych słowach wtuliłam się w Lauren najmocniej, jak tylko mogłam i powoli zasypiałam. 

°*°

POV Lauren

Kolacja w moim apartamencie miała odbyć się za osiem godzin, o siedemnastej, a ja byłam totalnie w dupie z przygotowywaniami. 

- CAMILA, KURWA, KAZAŁAM CI WLAĆ TO DO TEGO, A NIE PODPALAĆ MI KUCHNIĘ! - krzyknęłam pokazując brązowookiej, dokładnie co ma zrobić. - Myślałam, że znasz się na kubańskiej kuchni!

- Znam się na smaku, nie na gotowaniu! 

- TO TYLKO CREMA DE VIE! TO TYLKO AJERKONIAK! 

- Raz prawie podpaliłam kuchnię mieszając sałatkę, więc ja i gotowanie to złe połączenie. 

- Boże, taka wkurwiająca i jednocześnie taka urocza... - westchnęłam, a kubanka walnęła mnie w dupę. - CO JEST KURWA? 

- Taka wkurwiająca i jednocześnie taka seksowna... - powiedziała i uciekła do salonu zostawiając mnie z garami. 

°*°

Została tylko godzina do przyjścia gości. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w telefon, by sprawdzić, czy o niczym nie zapomniałam. 

Do zrobienia pozostało mi jedynie podanie dań i ogarnięcia stołu. Czekałam na Camilę, która przygotowywała się w łazience. 

Nareszcie wyszła z toalety i weszła do sypialni, w której na nią czekałam. Zaniemówiłam, kiedy zobaczyłam młodą, przepiękną kobietę zbliżającą się do mnie. 

Ubrała się w również, czarną sukienkę, krótką i tiulem na rękawach. 

- Lo, żyjesz? 

- Nie, bo przede mną stoi bogini. 

- Dziękuję, ale ty to jebana perfekcja. 

- Dzięki, skarbie. 

- Proszę, misiu. - zbliżyła się do mnie i potarła mój nos swoim. 

Przytulałyśmy się jeszcze przez kolejne kilka minut, gdy pospieszyłam brązowooką, by szybko ogarnąć to co musiałyśmy i czekać na gości. 

Kilka chwil później wszystko było gotowe i czekało na gości. Razem z Camz siedziałyśmy na kanapie całując się, bo jak ja niby miałam opanować się, jak przede mną siedziała bogini? 

Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, więc ze smutkiem oderwałyśmy się od siebie i pognałyśmy do drzwi.

- Czas zacząć zabawę. - szepnęłam i otworzyłam drzwi.

°*°

Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz