°*°POV Camila
- Karla?
- Austin? - Podeszłam do chłopaka przyglądając się mu.
- Boże laska, jak ja dawno cię nie widziałem! - Przysunął się do mnie jeszcze bliżej i objął mnie w tali całując w czoło. Na ten gest wzdrygnęłam się i odsunęłam.
- Karlix coś się stało? - Chyba zauważył mój ruch. "Karlix" tak nazywał mnie w latach liceum, chociaż wielokrotnie mówiłam mu, żeby mówił na mnie Camila, ale nigdy nie słuchał.
- Tak jakby... Wiesz sporo minęło od naszego ostatniego spotkania i chciałabym o wszystkim na spokojnie pogadać. Może pójdziemy na lunch czy coś w tym stylu? - Plątałam się w słowach. Miałam spory mętlik w głowie. Do tego nie pomagał mi wzrok Ally, która patrzyła zza lady recepcji przyglądając nam się.
- Spoko skarbie. - Uwodzicielsko powiedział ukazując swój zarozumiały uśmiech. Nienawidziłam go. Oprócz tego wstrętnego uśmiechu dochodził wzrok typu "Chce cię zgwałcić w krzakach.".
- Może sushi?
- Sushi? Świetnie, dawno nie jadłem.
Na chwilę opuściłam chłopaka i podeszłam do Ally mówiąc jej, że idę na lunch z brunetem, i żeby powiadomiła Lauren i dziewczyny.
Nie chciałam być wypytywana przez żadną z nich, ale potem by się na mnie obrażały, że nić im nie mówię, szczególnie Lauren. Kolejna scena zazdrości.
°*°
Po krótkiej jeździe sportowym samochodem chłopaka i daniu mu wskazówek jak ma jechać zaparkował przed budynkiem z szyldem "Yashin Sushi".
Weszliśmy do środka i naszym oczom ukazało się pomieszczenie w dosyć jasnych barwach. Po lewej od wejścia był duży, czarny bar z brązowymi krzesłami. Cały pokój był ze sobą dosyć spójny i w stylu nowoczesnym.
Ruszyliśmy do stołków, które były najbardziej na lewo. Usiedliśmy i od razu dostaliśmy kartę, by zamówić posiłek.
Wzięłam "Salomon Sushi Lunch". Składa się z nigiri z łososiem i pikantną rolką z łososiem. Kocham łososia. Kiedyś go spróbowałam i momentalnia się zakochałam.
Austin zamówił "Omakase Eleven", czyli jedynaście kawałków rolki dnia.
Do picia oboje wzięliśmy wodę niegazowaną.
- No to co u ciebie Karluś? - Zagadał mnie brunet.
- Nic. Po tym jak wyjechałam znalazłam pracę w Cosmopolitanie i naprawdę nie żałuję, że wyprowadziłam się.
- Mhm. Ciekawie, ciekawie. Szkoda, że wyjechałaś tak wcześnie. Liczyłem, że po wzięciu ślubu razem pojedziemy do Nowego Yorku lub Los Angeles. Uprzedziłaś mnie kotuś. - Na ostatnie zdanie, które powiedział zaśmiałam się. Nie ma prawa po tym wszystkim co przeszłam z nim mnie tak nazywać.
- Austin nie. Nie masz pierdolonego prawa mnie tak nazywać. Już nigdy nie będę twoim "Kotkiem", "Skarbem", "Misiem", "Karlixem" i to ostatnie przezwisko jest naprawdę okropne. Austin, zrywam zaręczyny.
- Haha, kochanie nie możesz. Urocze z twojej strony, ale tak jakby będziemy razem zawsze i na zawsze. - Powiedział, jakby było to zabawne.
- Chwila, co? Jak to nie mogę? Jestem wolnym człowiekiem w wolnym kraju. - Oburzyłam się.
- Księżniczko, jak byłaś pijana w twoje 19 urodzinki podpisałaś coś. Pamiętasz?
- Eeee... Coś pamiętam... Kiedy szłam do łazienki ty podszedłeś i podstawiłeś mi kartkę papieru mówiąc coś w stylu "Koleś od piwa potrzebuje podpisu", więc to podpisałam i poszłam rzygać?
- A jednak coś pamiętasz. - Uśmiechnął się. - Dokładnie tak było.
- Austin co tam było napisane?!
- Że jak przyjmiesz moje zaręczyny to nie masz prawa ich zerwać. Plus, jak dojdzie do ślubu to cały majątek twój pójdzie do mnie. Ogółem nic nie dostajesz i nie masz prawa ze mną zerwać.
- Co?! Jak mogłeś?! Ty chory pojebie... - I tu musiałam przerwać, bo kelnerka podała nam sushi i picie.
- Może teraz spokojnie zjemy zamiast się kłócić? - Zapytał retorycznie i zaczął jeść.
Niewiedząc co mam zrobić też zaczęłam jeść. Jedzenie było bardzo dobre, ale ciągle po głowie mi chodziło co ten chłopak mi zrobił.
Jak on mógł?! Przecież muszę coś z tym zrobić... Tylko co? Może powiem Lauren?
Przez cały posiłek rozważałam czy powinnam powiedzieć to kobiecie. Wiedziałam, że ma kontakty i na pewno znała jakiś prawników, którzy mogli mi pomóc.
- Pozwolisz, że zapłacę kochanie. - Znowu jego usta wygięły się w fałszywy uśmiech, którego używał zdecydowanie za często.
- Dobrze. Pójdę zadzwonić do kogoś, żeby mnie odwiózł do pracy. - Rzuciłam chamsko.
- Po co się kłopotać? Ja cię odwiozę Karluś. Jak chcesz to możesz nawet mnie odwiedzić w hotelu. Może Sinu już tam jest?
- CO?! Czy ty naprawdę przyleciałeś z moją matką? Kurwa, chłopie co cię jebło?!
- Karla, kurwa uspokój te swoje hormony! Dbam o twoje kontakty z rodziną. Ja cię odwiozę i koniec kropka.
- Chuj. - Szepnęłam do siebie, ale chyba troszkę za głośno.
Olewając jego rozkaz wyszłam do toalety rzucając krótkie "Zaraz wracam.". Kiedy znalazłam się w łazience szybko weszłam do kabiny i wyjęłam telefon. Zawahałam się, bo nie wiedziałam do kogo zadzwonić. Ostatecznie wybrałam Lauren, bo wole jej się tłumaczyć niż dziewczynom, które będą mi zadawać tysiąc pytań naraz.
- Halo? - Usłyszałam głos zielonookiej w słuchawce.
- Lauren, błagam zabierz mnie od tego psychopaty. Szybko.
- Camz, co się stało? Co ci zrobił?
- Potem ci powiem. Błagam przyjedź po mnie, jak najszybciej.
- Gdzie jesteś? Już idę do garażu.
- W Yashin Sushi, pośpiesz się.
- Dobra, będę za ok. 5 minut.
°*°
CZYTASZ
Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJI
Fanfiction-Camila, to że dla mnie pracujesz nie oznacza, że nie mogę cię pragnąć. °*° Camila to 24 letnia dyrektorka social media w Cosmopolitanie. Pewnego dnia w pracy pojawia się nowa redaktor naczelna, 28 letnia Lauren Jauregui. Powoli obie zaczynają c...