48. Źle z nią.

1.9K 161 11
                                    

Zdjęcie uroczego Nobu (zrobione przeze mnie), jako przeprosiny, że tak późno i nie jest sprawdzone. 

°*°

POV Camila

Pozostało mi zadzwonienie do Jennerki, ale kiedy zamierzałam to zrobić mój telefon zadzwonił. I nie była to Lauren, a Troye. 

Zdziwiona telefonem od przyjaciela zielonookiej, odebrałam.

- Camila? Halo? - Usłyszałam zdesperowany głos mężczyzny.

- Troye? 

- Boże, musisz mi pomóc. - Brzmiał, jakby od tego zależał cały świat.

- W czym? 

- Lau-Lauren, o-ona... - Zaczął się jąkać, a po chwili nastała cisza.

- Troye, co z Lauren? - Spytałam próbując zrozumieć zachowanie blondyna.

- Źle z nią. - Odparł szybko, jakby bał się kontynuować. 

- Możesz mówić jaśniej? - Powoli zaczynałam się irytować, ponieważ Jauregui zawsze była dla mnie ważna, pomimo tego co zrobiła i tak będę o nią dbać. 

- Od waszej rozmowy totalnie się zmieniła. Zaczęła bredzić o torturach, czego, by komu nie robiła, jak to uwielbia krzywdzić ludzi. Nie wiem co się dzieje, ale dobrze, to to nie wygląda. 

- Mam z nią porozmawiać? - Totalnie nie wiedziałam co robić. 

- W końcu jesteś jej narzeczoną, a ona się kiedyś zamęczy tym wszystkim. - Głośne westchnienie rozbrzmiało w słuchawce. 

Głośno wypuściłam powietrze i podjęłam decyzję, jedyną, która była słuszna. Troye wysłał mi adres placówki, w której znajduję się zielonooka. Naturalnie pospiesznie zgarnęłam swoje rzeczy i pognałam do samochodu, dzwoniąc jedynie do Justina, że wychodzę.

Przez całą drogę próbowałam wymyślić, co powiem Lauren, jak ją zobaczę. Nie wiedziałam, czy wypadało mi ją okrzyczeć, czy spokojnie do tego podejść. Cały czas musiałam pamiętać, że zielonooka to, tak naprawdę, delikatna kobieta.

Czy osoba, która zabiła człowieka może być delikatna? Czy naprawdę zabiła Tyrone'a? 

Ciągle po głowie chodziły mi te dwa pytania, na które odpowiedzi były mi nieznane. 

°*°

Otworzyłam przeszklone drzwi, jednocześnie wchodząc na posterunek policji. 

Pomieszczenie, w którym znajdowała się "recepcja" było dosyć skromne. Stało tam kilka krzeseł i dwie kanapy. Na ścianach powieszono jedynie dwa obrazy, które przedstawiały budynki policji sprzed i po wojnie. 

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i znalazłam Troye'a. Podeszłam do niego, ale ten jedynie kiwną głową na mężczyznę obok. 

- Witam, Damien Oak. Jestem prawnikiem panienki Lauren. Natomiast, ty musisz być jej narzeczoną. - Jego niski, ale też ciepły głos mnie uspokoił. Wyciągnął rękę, po czym powiedziałam: 

- Dzień dobry, Camila Cabello. Troye prosił, żebym porozmawiała z Lauren. - Podałam mu dłoń, którą delikatnie potrząsnął, na przywitanie. 

- Naturalnie. Zaraz podam pani przepustkę. - Damien podszedł do policjanta za ladą i zaczął z nim rozmawiać. A ja mogłam mu się przyjrzeć. 

Jego dopasowany, granatowy garnitur i złoty zegarek sygnalizowały, że musi być bogaty, a z tym zapewnie wiąże się, to że jest bardzo dobrym prawnikiem. Włosy miał delikatnie podniesione z kilkunastoma szarymi pasemkami. Dzięki jego sposobie poruszania i mówienia, było widać, że wie co robi. 

- Proszę. Za chwilę panienkę zaprowadzę na rozmowę, z panienką Jauregui. - Po czym odwrócił się do mnie plecami i ruszył wzdłuż korytarza. Naturalnie podążyłam za nim.

Minutę później dostrzegłam coś, co złamało moje serce na pół.


°*° 


Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz