43. Lo, nie! Puść mnie!

2.6K 194 6
                                    

°*°

POV Camila

Dzień po Wigilii Lauren oznajmiła mi, że na sylwestra jedziemy do Londynu. Nigdy nie opuszczałam granicy, więc byłam bardzo podekscytowana nadchodzącą wycieczką. 

- Camila, jesteś już spakowana? - spytała zielonooka wchodząc do mojego pokoju. Ona przygotowała się wcześniej, jak byłyśmy u niej, a ja dopiero teraz miałam czas, by to zrobić. 

- Chwila.

- Za półtorej godziny mamy samolot, pospiesz się! 

- To mnie nie poganiaj! 

Po pięciu minutach przyspieszonego pakowania i Lauren gapiącej się na mój tyłek byłyśmy w taksówce w drodze na lotnisko. 

°*°

Po ponad sześciogodzinnym locie, cała wykończona wlekłam się za Lo do hotelu. Kiedy się już w nim znalazłyśmy od razu padłam na łóżko. 

- Nie jesteś zmęczona? - zaciekawiona jej energią spytałam. 

- Skoro księżniczka lubi leżeć, to ktoś musi nas rozpakować. 

- Chodź do mnie. - rozwarłam ramiona.

- Nah.

Nagle wstałam z łóżka i dosłownie rzuciłam się na kobietę. Lauren prawie się przewróciła, ale na całe szczęście dała radę. Chwilę potem odłożyła mnie na łóżko i usiadła na mnie okrakiem. Jej ręce powędrowały pod moją koszulkę. Bez uprzedzenia zaatakowała mój brzuch. Sekundę później wierciłam się na materacu i płakałam ze śmiechu.

- Lo, nie! Puść mnie! 

- Nah, lubię twój śmiech. 

- Lauren, proszę! 

Zielonooka nie dawała za wygraną. Próbowałam ją spychać z siebie, ale była cięższa i silniejsza, więc przegraną miałam gwarantowaną na starcie.

Nagle telefon Lauren zaczął dzwonić, więc brunetka szybko ze mnie zeszła i pobiegła do salonu do urządzenia. 

- CO KURWA? - usłyszałam głośny krzyk. - ZRÓB TO A CIE ZABIJE, ŚMIECIU ZJEBANY! - nagle zaczęła się śmiać wprowadzając mnie w totalną dezorientację. Później dosłyszałam jedynie szmery.

Pięć minut później przyszła starsza cała zdenerwowana i spięta. 

- Mogę na chwilę twój telefon? - spytała. 

- Po co? 

- Potrzebuję go. 

- Lo, zniszczyłaś swój? 

- Nie. Daj mi swój telefon, do cholery! - rzuciła się na mnie i zaczęła grzebać po moich kieszeniach. Zaniepokojona jej zachowaniem zrzuciłam zielonooką na podłogę.

- Lauren, co się z tobą dzieje?! 

- Nic! Oddaj telefon! 

- Nie. - powiedziałam stanowczo i wstałam z łóżka. - Idę do baru, jak ochłoniesz możesz przyjść i wytłumaczyć o co ci chodzi. - uspokoiłam się i wyszłam z pokoju.

°*°

POV Lauren

Godzina minęła odkąd Camila wyszła. Bałam się do niej przyjść. Zbyt emocjonalnie zareagowałam na słowa Marcusa i przesadziłam. 

- Kurwa. - szepnęłam, kiedy usłyszałam głos otwieranych drzwi. 

- Lauren! Kim jest Marcus? Miły z niego facet. - wybełkotała dziewczyna i przytuliła się do mnie. Prawdopodobnie się upiła. 

- Jaki Marcus?

- Taki typek, dosiadł się do mnie w barze, kiedy ty nie raczyłaś przyjść. Był baaaardzo miły i stawiał mi drinki! Mówił, że znacie się z praaacy! - W tamtej chwili zamarzłam. - Chodź do łóżka! 

- Camila, czy ten cały Marcus coś ci mówił? 

- Nic, tylko, że zabiłaś Ty'a. - Po usłyszeniu tego momentalnie zaczęłam sprawdzać stan dziewczyny. Była mała szansa, że nic nie będzie pamiętać. 

- Ile wypiłaś? 

- Szczerze? - pokiwałam głową. - Duuużo. - w duchu się uśmiechnęłam. 

Szybko rozebrałam Camz i położyłam ją na łóżko i przykryłam kołdrą. W duchu modliłam się, żeby jutro już niczego nie pamiętała. 

°*° 


Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz