°*°
POV Camila
Dzień po Wigilii Lauren oznajmiła mi, że na sylwestra jedziemy do Londynu. Nigdy nie opuszczałam granicy, więc byłam bardzo podekscytowana nadchodzącą wycieczką.
- Camila, jesteś już spakowana? - spytała zielonooka wchodząc do mojego pokoju. Ona przygotowała się wcześniej, jak byłyśmy u niej, a ja dopiero teraz miałam czas, by to zrobić.
- Chwila.
- Za półtorej godziny mamy samolot, pospiesz się!
- To mnie nie poganiaj!
Po pięciu minutach przyspieszonego pakowania i Lauren gapiącej się na mój tyłek byłyśmy w taksówce w drodze na lotnisko.
°*°
Po ponad sześciogodzinnym locie, cała wykończona wlekłam się za Lo do hotelu. Kiedy się już w nim znalazłyśmy od razu padłam na łóżko.
- Nie jesteś zmęczona? - zaciekawiona jej energią spytałam.
- Skoro księżniczka lubi leżeć, to ktoś musi nas rozpakować.
- Chodź do mnie. - rozwarłam ramiona.
- Nah.
Nagle wstałam z łóżka i dosłownie rzuciłam się na kobietę. Lauren prawie się przewróciła, ale na całe szczęście dała radę. Chwilę potem odłożyła mnie na łóżko i usiadła na mnie okrakiem. Jej ręce powędrowały pod moją koszulkę. Bez uprzedzenia zaatakowała mój brzuch. Sekundę później wierciłam się na materacu i płakałam ze śmiechu.
- Lo, nie! Puść mnie!
- Nah, lubię twój śmiech.
- Lauren, proszę!
Zielonooka nie dawała za wygraną. Próbowałam ją spychać z siebie, ale była cięższa i silniejsza, więc przegraną miałam gwarantowaną na starcie.
Nagle telefon Lauren zaczął dzwonić, więc brunetka szybko ze mnie zeszła i pobiegła do salonu do urządzenia.
- CO KURWA? - usłyszałam głośny krzyk. - ZRÓB TO A CIE ZABIJE, ŚMIECIU ZJEBANY! - nagle zaczęła się śmiać wprowadzając mnie w totalną dezorientację. Później dosłyszałam jedynie szmery.
Pięć minut później przyszła starsza cała zdenerwowana i spięta.
- Mogę na chwilę twój telefon? - spytała.
- Po co?
- Potrzebuję go.
- Lo, zniszczyłaś swój?
- Nie. Daj mi swój telefon, do cholery! - rzuciła się na mnie i zaczęła grzebać po moich kieszeniach. Zaniepokojona jej zachowaniem zrzuciłam zielonooką na podłogę.
- Lauren, co się z tobą dzieje?!
- Nic! Oddaj telefon!
- Nie. - powiedziałam stanowczo i wstałam z łóżka. - Idę do baru, jak ochłoniesz możesz przyjść i wytłumaczyć o co ci chodzi. - uspokoiłam się i wyszłam z pokoju.
°*°
POV Lauren
Godzina minęła odkąd Camila wyszła. Bałam się do niej przyjść. Zbyt emocjonalnie zareagowałam na słowa Marcusa i przesadziłam.
- Kurwa. - szepnęłam, kiedy usłyszałam głos otwieranych drzwi.
- Lauren! Kim jest Marcus? Miły z niego facet. - wybełkotała dziewczyna i przytuliła się do mnie. Prawdopodobnie się upiła.
- Jaki Marcus?
- Taki typek, dosiadł się do mnie w barze, kiedy ty nie raczyłaś przyjść. Był baaaardzo miły i stawiał mi drinki! Mówił, że znacie się z praaacy! - W tamtej chwili zamarzłam. - Chodź do łóżka!
- Camila, czy ten cały Marcus coś ci mówił?
- Nic, tylko, że zabiłaś Ty'a. - Po usłyszeniu tego momentalnie zaczęłam sprawdzać stan dziewczyny. Była mała szansa, że nic nie będzie pamiętać.
- Ile wypiłaś?
- Szczerze? - pokiwałam głową. - Duuużo. - w duchu się uśmiechnęłam.
Szybko rozebrałam Camz i położyłam ją na łóżko i przykryłam kołdrą. W duchu modliłam się, żeby jutro już niczego nie pamiętała.
°*°
CZYTASZ
Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJI
Fanfiction-Camila, to że dla mnie pracujesz nie oznacza, że nie mogę cię pragnąć. °*° Camila to 24 letnia dyrektorka social media w Cosmopolitanie. Pewnego dnia w pracy pojawia się nowa redaktor naczelna, 28 letnia Lauren Jauregui. Powoli obie zaczynają c...