°*°
POV Lauren
Wstałam o jakiejś 9 po upojnej nocy z Camz. Młodsza przytulała się do mnie, a ja podziwiałam jej piękne nagie ciało. Właśnie miałam poprawiać kosmyk jej ciemnych włosów, kiedy brunetka się poruszyła i szepnęła.
- Gapisz się, na mnie, nagą.
- Nie gapię się, tylko podziwiam arcydzieło. - Delikatnie musnęłam ustami jej czoła.
- Dobra gadka Jauregui, a teraz zrób mi śniadanie, bo głodna jestem. - Lekko dźgnęła mnie w brzuch, przez co cicho jęknęłam.
- Nie chce mi się. - Burknęłam.
- Lo, leżymy na kanapie, a kuchnie masz dosłownie kilka kroków stąd, więc rusz swój seksowny tyłek do niej i zrób nam śniadanie!
- Camz, ogarnij swe hormony. Wczoraj chyba za bardzo zaszalałyśmy... - Szepnęłam i delikatnie zrzuciłam kobietę z mojego ciała na kanapę i wstałam olewając, to że byłam naga. Nagle Camila gwizdnęła.
- Ten tyłek to serio 10/10, sprawdzone. - Cmoknęła w powietrze.
- Zaraz się doigrasz Cabello; Nie będzie śniadania tylko kara. - Odwróciłam się, a ona przygryzła wargę. - Chyba, że lubisz klapsy... - Szepnęłam i znów skierowałam się do kuchni.
°*°
Byłyśmy już po śniadaniu, ogarnięte i przygotowywałyśmy się do odwiezienia Camz do niej, kiedy mój telefon zadzwonił, a na ekranie urządzenia pojawiło się znienawidzone przeze mnie imię: Tyrone Griffin.
- Czego? - Oschle spytałam.
- Laur, księżniczko, królowo, pamiętaj o pokazie dzisiaj. Przypominam, że idziesz ze mną, nie z tą dziwką.
- Jeszcze czego?! Nazwij ją raz jeszcze dziwką to sam skończysz, jak pierdolony kurwa nikt. Rozumiesz?
- Naaah. Pamiętaj o pokazie. - Po jego głosie można było stwierdzić, że coś ćpał. Jak zawsze Ty się naćpał, a ja miałam wszystko ratować. Cały ten nasz "związek" był dla mnie, jak powtórka z przed kilku lat, kiedy ja do niego coś czułam, a ten ciągle coś palił, ruchał i próbował w ten zjebany tryb życia mnie wkręcić, ale się ogarnęłam i rzuciłam zjeba.
- W końcu muszę na niego iść.
- No wiem, słoneczko.
- ZAMKNIJ KURWA SWÓJ RYJ, TY PIERDOLONY, KUŹWA, CHUJU W DUPE RUCHANY I ZARZYGANY! JA PIERDOLE, JAK TY MNIE WKURWIASZ! - Krzyknęłam chyba zbyt głośno, bo Camila podskoczyła. - ZGIŃ! - Klasyczne pożegnanie na koniec i się rozłączyłam.
- Lo? - Camzi podeszła do mnie chcąc się przytulić, ale odtrąciłam ją. - Co się stało?
- Tyrone, pieprzony ćpun, Griffin się stał 35 lat temu...
- Myślałam, że ma 32... - Szepnęła brunetka.
- Widziałam jego prawko, ma 35 kłamca jebany...
- Co ci zrobił, że tak go wyzywasz. Słyszałam o waszym związku, ale myślałam, że rozstaliście się w zgodzie...
- Ah te fałszywe informacje w mediach... Prawda jest taka, że zdradzał mnie z przypadkowymi dziwkami, kiedy ja czekałam na jego telefon. Plus to przez niego uzależniłam się od marihuany i kokainy, ale na całe szczęście Troye zapisał mnie do kliniki odwykowej i tam powoli byłam wyleczana. Na sam koniec wisienka na torcie. - Zastopowałam, bo czułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Lolo, spokojnie. Chodź, usiądziemy i dokończysz. - Przytuliła się do mnie i skierowała nas na kanapę. Kiedy młodsza siedziała na moich kolanach oplatając moimi ramionami dała mi znak, żebym dokończyła.
- Próbował mnie zgwałcić. Kiedy byłam pod wpływem koki i trawki podał mi tabletkę gwałtu. Cudem przeżyłam. Zabrał mnie do pokoju i próbował obmacywać, ale Troye zaniepokojony tym, że nie oddzwaniałam, ani odpisywałam pojechał do mnie do domu i po kilku minutach szukania znalazł mnie pół nagą, nieprzytomną, a Tyrone właśnie zdejmował bokserki...
°*°
CZYTASZ
Camren Effect | NIE BĘDZIE KONTYNUACJI
Fanfiction-Camila, to że dla mnie pracujesz nie oznacza, że nie mogę cię pragnąć. °*° Camila to 24 letnia dyrektorka social media w Cosmopolitanie. Pewnego dnia w pracy pojawia się nowa redaktor naczelna, 28 letnia Lauren Jauregui. Powoli obie zaczynają c...