Kroplę odbijały się od dachów mijanych przeze mnie budynków. A ja przemierzałam ulicę kierując się w stronę kawiarni. Po wejściu do budynku dostrzegam chłopaka, wpatruje się z uporem w kubek intensywnie nad czymś rozmyślając. Podeszłam do lady z zamiarem kupienia latte. Po otrzymaniu zamówienia ruszyłam w stronę zielonookiego. Był tak pochłonięty myślami, że nie zauważył jak się do niego dosiadłam.
Obudził się dopiero po tym jak zastukałam łyżeczką o filiżankę. Podniósł na mnie wzrok po czym uśmiechnął się promienie.
-cześć- uśmiechnęłam się do niego.
-hej, ostatnio jak się widzieliśmy nawet się nie przedstawiłem, Julian.
-Darknes, ale ja imię napisałam ci pod numerem.
-mam pytanie.
-mów śmiało- powiedziałam ubijając łyk kawy.
-dlaczego się tu przeprowadziłaś?
-nie do końca miałam zamiar się przeprowadzać, można powiedzieć, że to była szybka i niespodziewana decyzja.
-przeprowadziłaś się z rodzicami?- przygryzłam kolczyk w wardze.
-nie, aktualnie mieszkam u bliskiego przyjaciela rodziny. A ty mieszkasz z rodzicami?
-jeszcze tak. Ale i tak po skończeniu szkoły od razu wybieram się na studia.- coś czułam, że to co mówi mija się z prawdą ale sama nie jestem w stu procentach szczera.
Rozmowa toczyła się dalej, co prawda połowa informacji o mnie nie była prawdziwa, ale kłamstwo z moich ust zawsze było brane za prawdę i tak było w tym przypadku. Za to dowiedziałam się, że Julian posiada brata bliźniaka i starszą o dwa lata siostrę, która aktualnie mieszka w innym kraju, widać, że chłopakowi jej brakuje.
Brunet jest dość nieśmiały, czego następstwem są dość częste rumieńce pojawiające się na jego policzkach. Sam chłopak jest dość przystojny i ma trochę masy mięśniowej, ale i tak jest pełen ta zwanego chłopięcego uroku i jest dość niski jak na chłopaka jego wzrost liczy 172 centymetry, więc i tak jest ode mnie wyższy. No cóż nie każdy jest wysoki. Moi rodzice byli wysocy, a ja ponoć odziedziczyłam wzrost po babci.Kroplę spływały po szybie kawiarni. Praktycznie nie możliwe było zobaczenie co się dzieję na zewnątrz.
-po kim odziedziczyłaś szare oczy?- z zadumy wyrwało mnie pytanie chłopaka. Czekaj, co? Barwę moich oczu mogą dostrzec tylko osoby, które potraktuje swoją mocą i to jest ostatnia rzecz jaką widzą zanim wyzioną ducha więc, dlaczego on widzi kolor moich tęczówek?!
Przyjrzałam się jego oczom, i po chwili dojrzałam prawie nie dostrzegalne soczewki. Może jest daltonistą. Nie na pewno nie w wypowiedziach dobrze określał kolory. No ale dlaczego widzi oryginalną barwę moich oczu i nie leży jak długi na podłodze?
-po babci, tak samo jak wzrost. A ty po kim odziedziczyłeś zielone tęczówki?
-nie są zielone. Noszę soczewki.
-dlaczego?
-oryginalne mi się nie podobają- włączyła mi się czerwona lampka. Nie ładnie tak kłamać.
-a na prawdę?
-nie lubię być w centrum zainteresowania.- no i nie było tak trudno. Ale za to teraz zżera mnie ciekawość. Jakiego koloru ma oczy?
-a pokażesz mi kiedyś?
- heterochomia nie jest taka ciekawa.- na jego słowa przypomniał mi się ,,on, po policzku spłynęła mi łza, której nie mogłam powstrzymać. Cholerne emocje.
-powiedziałem coś nie tak?- zapytał z troską w głosie Julian.
-to tylko wspomnienia, miałam kiedyś bardzo bliskiego przyjaciela z heterochomją- przerwałam na chwilę, by wziąć wdech- nie żyję.
To nie był tylko przyjaciel. Ale puki co nie zamierzam się dzielić tą informacją. Wzięłam głębszy wdech, chyba tylko dwukolorowe tęczówki mogą wzbudzić w mojej głowie taką masę sprzecznych uczuć. Tak rzadkie zjawisko a ja akurat przy nim się rozklejam. Ja, osoba która zabija bez mrugnięcia okiem, zaczyna ryczeć gdy ktoś wspomni o tej wadzie genetycznej wracają wspomnienia. Jestem słaba, na szczęście te tęczówki są bardzo rzadkie.
-przepraszam, rozkleiłam się.
-nic się nie stało, każdemu się zdarza- posłał mi pocieszający uśmiech.
Miał coś jeszcze dodać, lecz przerwał mu mój telefon. Przeprosiłam go i poszłam do toalety. Po przekroczeniu progu odebrałam i przystawiłam telefon do ucha.
*- halo
*- Darknes uduszę cię jak przyjedziesz.- usłyszałam jęk Armina.
*-a co ja zrobiłam?- zapytałam niewinnym głosem.
*-wysłałaś mnie na te okropne spotkanie?
*-oj na pewno nie jest tak źle .- powiedziałam lekceważącym głosem.
*-dojechałem trzy godziny temu, a po mordzie dostałem już pięć razy. Wysłałaś mnie na pewną śmierć.- powiedział chłopak z wyrzutem.
*-krwinko nie próbuj mi wmawiać, że nie umiesz się bić.- powiedziałam z pretensją.
*- jak bym śmiał. Ale to nie zmienia faktu, że jak przyjedziesz to tylko po moje zwłoki.
*- z twojej wypowiedzi wnioskuje, że zadzwoniłeś po to żeby pochwalić się jak cię pobili.- na moje słowa usłyszałam fuknięcie po drugiej stronie słuchawki.
*-proszę cię, jeżeli masz jakąś pilną sprawę to mów, bo Julian czeka.
*- nie ma pieprzenia się w moim łóżku.
*-jestem w kawiarni debilu.
*-a chociaż ładnego sobie znalazłaś?- z nim można gadać jak z najlepszą przyjaciółką. Ale strasznie się wymądrza, zawsze musi mieć rację jest ciekawski ale i tak uwielbiam tego debila. Owinął mnie sobie wokół palca.
*-mam ci dać szczegółowy opis? Czy wystarczy ci tak?
*-dawaj opis.- uśmiechnęłam się pod nosem.
*-to tak 172 centymetry wzrost, brunet, z soczewkami zielone oczy i jest dość nieśmiały.
*-przynajmniej znalazłaś sobie chłopaka w swoim rozmiarze.- parsknęłam na jego słowa.
*- nie jestem znowu taka mała.- i kogo ja próbuję oszukać.
*-ale za to taka urocza, nic tylko brokat i pluszowe misje, aż się rzygać chcę.
*-jeśli jeszcze kiedykolwiek porównasz mnie do brokatu to się do ciebie nie odezwę, pa.
*-żegnaj brokacie.
Po tych słowach mój przyjaciel się rozłączył. Westchnęłam, ale i tak mały uśmieszek wkradł się na moje usta.
CZYTASZ
Nie Patrz Jej W Oczy
WerewolfDziewczyna która zabija wzrokiem, Wilczyca która nie powinna istnieć, Potwór żywiący się strachem, Nieuchwytny cień, Demon bez duszy, Niekończący się koszmar, Ta która ma puste spojrzenie Ale czy na pewno Czytasz na własną odpowiedzialność