29

2.2K 153 3
                                    

2/3 maraton

Julian

Jechaliśmy z moją mate na bal. W samochodzie panowała dość nudna atmosfera. Darknes była chyba zmęczona podróżą gdyż przymykała oczy. Będę musiał ją przedstawić bratu i ojcu, znając życie dziewczyna będzie w centrum uwagi. Dlaczego? Nie codziennie widuje się osoby o szarej skórze, mam tylko nadzieję, że nie zwyzywają ją od dziwadeł. Ciekawe czy pamięta swoje stare nazwisko. Mam nie oparte wrażenie, że powinien się jej bać, lecz nie mogę po tym wszystkim co widziałem nadal to do mnie nie dociera. Jak taka piękna i delikatna istota może być aż tak niebezpieczna.

Mam wrażenie, że to ona masowo wybija wilki. Ale żeby sama zabiła przez ostatnie dwadzieście miesięcy dziewięćset osób i jeszcze odnosiła je pod drzwi? Może sam się oszukuje wmawiając sobie, że ta dziewczyna jest niegroźna. Ehhh...

-za ile będziemy na miejscu?- delikatny głos dziewczyny wyrwał mnie z przemyśleń. Zetknąłem na ułamek sekundy w jej oczu. Od kąt zniszczyłem oznaczenie jej pierwszego partnera, jej oczy niemal cały czas wyrażają niemal dziecięcą ciekawość.

-za jakieś dwie godziny.

-spokojnie- uniosłem jedną brew- ręce ci się trzęsą.- jej rozbawiony głos złagodził moje nerwy.

-dlaczego ty się nie stresujesz?

-bo nie ma czym, co będzie to będzie. Nie zmienisz tego zgniatając kierownicy.- od trzech miesięcy Darknes niemal nie przestaje się uśmiechać. To co mi opowiedziała o swoim dzieciństwie teraz wydaje się mieć dość duże powiązanie. Tylko ja nie mogłem w jej uśmiechu dojrzeć niczego niepokojącego.

-masz rację ale emocje ciężko jest uspokoić.- w oku dziewczyny przez chwilę coś jakby błysnęło.

-jeżeli są emocjami. Na pewno twój brat nie jest taki zły. Przynajmniej nie gorszy ode mnie.

-wątpię, on gardzi połową świata.- westchnąłem zrezygnowany.

-to radziłabym trzymać go z dala ode mnie. Chyba, że życzysz mu śmierci.- jej twarz nadal była radosna co powinno mnie za niepokoić.

-z czego się tak cieszysz tak cię uszczęśliwia zabijanie?- byłem lekko zdenerwowany wizją mojej przeznaczonej stojącej nad ciałem mojego brata.

-Każdy ma w sobie coś z potwora tylko u niektórych ta część przeważa nad wyrzutami sumienia i litością drogi Julianie.- no i tyle w sprawie moich nerwów.

*~*~*

Darknes

Zamiast czekać aż Julian wygramoli się z samochodu ruszam żwawo do drzwi. Nie drzwi, tylko wrót stojących otworem dla gości.
Ochroniarz podnosi głowę zerkając na mnie z obojętnością. Momentalnie narzuciłam na siebie cień  ,,normalnej skóry". Facet miał parę lat więc mógł być z tych wtajemniczonych.

-kim pani jest?

-osobą towarzyszącą dla Juliana Hughesa.- ochroniarz przewertował listę wzrokiem.

-a gdzie pan Hughes?- posłał mi podejrzliwe spojrzenie.

-parkuje samochód.- facet ,,dyskretnie" nabrał głębszy wdech.

- proszę wejść.- z uśmiechem przekroczyłam próg posiadłości.

Zrzuciłam z twarzy cień, przez co przybrała oryginalny wygląd. Parę osób się za mną obejrzało, kiedy przedzierałam się przez tłum. A patrzcie sobie, patrzcie jak strach przejmuje kontrolę.

Nie Patrz Jej W OczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz