33

1.9K 144 5
                                    

Victor

Darknes trzy razy stanęło serce od kiedy jest nieprzytomna. Za każdym razem mam wrażenie, że robi to specjalnie. Dlaczego? Bo Julian na to prawie nie reaguje a na jej twarzy w tych momentach widnieje złośliwy uśmiech.

Nie wiadomo czemu zaczynam się przejmować czy przeżyje, codziennie chodzę do sali oczywiście kiedy nie ma tam Juliana i mówię do jej lodowatej postaci. Czasem usłyszę w głowie jakąś kąśliwą uwagę wypowiedzianą szeptem. Zawsze się wtedy uśmiecham bo wiem, że mnie słyszy. Czasem widuje też cień dziewczyny, gdy przechadza się po sali, lub po posiadłości.

Czemu muszę mieć brata, tak mógłbym zgarnąć dziewczynę dla siebie a tak muszę czekać które oznaczenie wygra.

-nawet nie wiesz jak mnie wczoraj wystraszyłaś kiedy serce ci stanęło, myślałem, że tym razem się już nie przeżyjesz.

~i tak niedługo się obudzę nie będziesz usatysfakcjonowany.

-Wiesz coś?

~taaa... mogę się obudzić nawet teraz, lecz komu chce się patrzeć jak dwa koguty spierają się czyja jesteś. Każdy chce się poczuć jak zabawka o którą biją się dwa bachory.

-nie nazywaj mnie bachorem! Jestem dorosły.

~i tak według daty moich narodzin jestem starsza.

-to ile masz lat?

-gdyby nie twój ojciec miałabym dwudziesty pierwszy rok. Ale, że byłam trzy lata martwa to chyba to się nie liczy.- dopiero po chwili dotarło do mnie, że głos dziewczyny nie rozbrzmiewał tylko w mojej głowie.

-skoro byłaś martwa przez trzy lata to dlaczego żyjesz?- miałem ochotę przytulić Darknes lecz wydawała się tak krucha, że aż bałem się mocniej dotknąć.

-poszukaj legend o obliczu ciemności, będziesz miał jakiś zakres tego co inni uważają.- po prostu wyszła. Zostawiła mnie z nazwą działu z legendami. No cóż w domowej bibliotece powinno co być.

*~*~*

Oblicze ciemności, oblicze ciemności o jest. Dopiero w czwartym opasłym tomisku znalazłem nie jedną legendę lecz cały ich dział. Jeszcze parę legend miało po kilka wersji. Nie no. Na początku był ,,krótki" wstęp lub wprowadzenie którego nie zamierzam czytać.

Pierwszą z legend była legenda o nieistniejącej watasze. Popularna legenda według jej treści była sobie wataha w której wilki umiały korzystać z mocy z trzeciej formy w ludzkiej postaci za pomocą nie wiadomo czego. Żyły nawet po tysiące lat i mało kto chciał stać się obiektem ich nienawiści. Dlaczego nie gniewu ponieważ według wielu go nie posiadali, nigdy nie przemieniali się bo ktoś im nawtykał, lub skrzywdził po prostu zostałeś zignorowany jesteś za słaby żeby mi coś zrobić. Nawet alfy bały się obrazić omegę z tej watahy. Na szczęście rzadko był problem z odróżnieniem oni wyglądali jak cyrkowcy, inny kolor białek ocznych, krwi, warg, języka, włosów czy skóry. Wilki które przez przypadek odkryły jak używać trzeciej formy w ludzkiej postaci od razu przenosili się do watahy. Jedynie potomkowie osób po za nimi samymi posiadali wiedzę jak używać mocy w ludzkiej formie. Byli też ci co próbowali na siłę jedyne co tym wskórali to, że użyciu mocy w bardzo drobnej rzeczy, dyszeli jakby w ich płucach od trzech lat nie było powietrza. To było nic z porównaniu co potrafiła ta wataha. W skrócie jeżeli nie podpadniesz mam cię gdzieś. Ale jeżeli to zrobisz zostaniesz zgładzony i zmieciony z powierzchni ziemi.

Pewnego dnia znaleziono lunę główną martwą. Jej ciało było w zaawansowanym stanie rozkładu. O zabicie Emily oskarżono lunę nieistniejącej watahy, dlaczego? Bo była chorobą. Umiała przez dotyk zamienić w kupkę popiołu śmierdzącą zgnilizną ale też wpuścić do organizmu mały wirus który zabijał długą i bolesną śmiercią. Była uważana za najgorszą, nie tylko żywe organizmy pochłaniała chorobę zesłaną przez nią. Postanowiono raz na zawsze zniszczyć watahę.

Stworzono substancje która miała osłabić i zabić wilki. Jednak normalne wilki ginęły od jednej kropli substancji, zabijał sam jej zapach. Więc najechano watahę i ją zabito podczas walki. I tu pojawia się postać gorsza niż choroba pojawia się jej córka drobna czterolatka była za młoda żeby posiadać trzecią formę została zestrzelona z łuku. Oblicze ciemności nocą nawiedzało pod postacią dziewczynki z dziurą w sercu. Za to w dzień widziano bezpański cień. Lecz to to tylko dopowiedzi i początek różnych innych legend o tej postaci.


Będę miał co czytać przed snem. Ale jednak odświeżanie legendy dało mi do myślenia. Darknes mówiła, że ma 21lat akcja legendy toczy się kiedy dziewczyna miała cztery lata. Przez następne trzy była martwa. Obudziła się jako bezbronna czterolatka mając ich siedem. Byłem niemowlakiem kiedy to się wydarzyło. Jeżeli rzeczywiście istniała ta wataha rzeczywiście istniała plan wybicia jej nie mógł nie obić się o uszy mojemu ojcu. Dlatego go zabiła? Przed oczami stanął mi obraz kiedy dziewczyna na moment przed wejściem do lochów skrzywiła się po czym uśmiechnęła ukazując na moment leciutko wydłużone kły. Ona wiedziała jak to się zakończy, wiedziała, że pozwalając na to odsunie od siebie podejrzenia. Co za mściwa i mądra kobieta. Może nie do końca mściwa sam pewnie na jej miejscu tak zrobił, lecz w mniej subtelny i przemyślany sposób. Ona musi mieć zniszczoną psychikę.

Zrobiło mi się szkoda tej dziewczyny, jeszcze nie do końca rozumiała co się dzieje a straciła wszystko. Dziwię się, że nie zginęła w lesie.

Ruszyłem na poszukiwanie szarookiej. Znalazłem ją siedzącą w ogrodzie, opanował mnie gniew. Drobna postać siedziała na trawie w samej bieliźnie. Z mojej piersi wydobył się warkot. Ruszyłem w jej kierunku.

-coś nie tak?

-ty się jeszcze pytasz? W tej posiadłości ma prawo wejść każdy z mojej watahy. Nie pozwolę żeby ktoś inny oglądał tego co moje.- stałem nad drobną postacią z beztroskim uśmiechem. Moje nerwy od razu się uspokoiły.

-nie nie nie mój drogi. Aktualnie na mojej szyi widnieje znak oznaczający, że puki co nie jestem ani twoja ani Juliana.- mówiąc to usiadła i wskazała na szyję. Nadal widniało na nim połączone oznaczenia.

-ale jak, przecież oznaczenie alfy zawsze wygra z bety.

- trafiła kosa na kamień.- zachichotała.- trafiłeś na kogoś silniejszego, tak już jest. Wiedziałeś, że w takich przypadkach to wilczyca decyduje o tym które oznaczenie wygra. Rin ma dylemat znieczulenie na srebro czy złote ramiona alfy?- bawiła się ze mną. Miała mnie w szachu. To nie sprawiedliwe.

-sprawiedliwym jest przywłaszczenie sobie mnie?- i tu odezwała się moja mniej uprzejma strona.

-jestem alfą robię co chce, biorę sobie co chce lub kogo chce! A ja chce ciebie!- mówiąc to ruszyłem do dziewczyny przygwoździłem ją do ziemi. Z czego się tak cieszysz?

-przeczytałeś chociaż jedną z legend?- kompletnie zbiła mnie z tropu.

-tą pierwszą. Co trzeba zrobić, żeby któreś z oznaczeń wygrało?

-trzeba się sparować.- zepchęła mnie i ruszyła w stronę rezydencji. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.

-suka.- syknąłem pod nosem.

~ale i tak ją chcesz.~ tego tu jeszcze brakowało.

-----------------------------------------------

Wesołych świąt, Czy coś tam
mam nadzieję, że rozdział się podobał.

Nie Patrz Jej W OczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz