42

1.7K 126 1
                                    

(Rozdział nie sprawdzony)

Julian

Promienie słoneczne ogrzewały moją twarz, przeciągnąłem się i zwlekłem z łóżka. Śnieg powoli topniał zwiastując nadejście wiosny. Darknes przez ostatnie piętnaście dni znikała na całe dnie i wracała czasem gróbo po północy. Wiedziałem, że długo jej przy sobie nie utrzymam.

Była sobota dom główny był jeszcze pogrążonu we śnie, odliczając oczywiście strażników którzy pełnili wartę. Ubrałem się szybko i ruszyłem do kuchni.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem moją przeznaczoną w tym pomieszczeniu. Stałem tam wpatrując się jak jakiś idiota w jej drobne dłonie, które z zawrotną prędkością kroiły warzywa największym nożem w kuchni. Pewnie przesadzam ale kurwa ten nóż był długości jej ręki.

-zamknij buzię.- nie odwracała wzroku od biednych warzyw skazanych na zagładę.
Ruszyłem w jej kierunku wkładając dłonie w kieszenie spodni.

-czemu eee...- nie wiedziałem do końca jak o to zapytać. Przecież nie powiem ''czemu tu jesteś? Nie powinnaś być gdzieś indziej?'' Co jakby źle zrozumiała.

-odkładanie tej chwili nic mi nie da.- nie do końca wiedziałem o co chodzi dziewczynie.- pokażę ci moje prawdziwe oblicze.- nie wiedzieć czemu chciałem dowodu, niepodważalnej pewności, chciałem mieć pewność, że nie kłamie. Przecież wyraźnie mówiła ''odejdziesz''.

-jaką mam pewność, że tym razem zobaczę całą prawdę a nie następną projekcje twoich kłamstw idealnych?- na jej twarzy wstąpił naprawdę szeroki uśmiech, wyglądała jak demon w czystej postaci. A mi niewiadomo czego podobało się to.

-uczysz się Julianie. Przysięgam na księżyc ukaże ci moją prawdziwą twarz.- mówiąc to przyłożyła rękę do serca. Złamanie przysięgi groziło śmiercią, miałem pewność, że nie skłamie.

Jej postać obruciła się, wrzuciła warzywa na patelnię. Na moje usta wkradł się uśmiech. Będę mógł dowiedzieć się wszystkiego. Nareszcie wszystko się rozjaśni.

*~*~*

Patrzyłem się na dziewczynę od naszej porannej rozmowy nie zobaczyłem jej twarzy. Unikała mnie. Może jednak nie chce się przede mną otworzyć?

Zerkałem w lustro.
Po co?
Nie wiem.
Może szukałem swoich wad?
Czegoś przez co Darknes uważa, że nie dam rady pogodzić się z najmroczniejszymi zakamarkami jej duszy. No dobra z wyglądu nie za bardzo przypomniałem wilka, byłem dość niski i chuderlawy no ale chyba nie o to chodzi. Jej zawsze chodzi o coś innego. Może Victor bardziej się dla niej nadaje? Nie. Na pewno nie. Przetrwam wszystko ale mojej Darknes nie zostawię.
Nigdy.

Aż podskoczyłem kiedy nagle w odbiciu zobaczyłem twarzyczkę mojej przeznaczonej. Na jej policzkach były rumieńce oraz dołeczki. Jej usta wykrzywione były w radosnym uśmiechu. Na sobie miała czarną bluzkę oraz szarą spódnice przed kolano. Wyglądałaby pięknie gdyby w jej oczach nie widniała pustka. Odwróciłem się do niej i spojrzałem w te oczy w których jeszcze dziś rano widziałem radość. W jej tęczówkach widziałem odbicie swojej postaci i pokoju w którym się znajdowaliśmy. Miałem ochotę wyć, bolało mnie to. Zakochałem się w lalcę która nigdy nie odwzajemni moich uczuć. Jednak byłem też zły, co ona musiała przejść żeby stać się taka.

Jej dłoń pochwyciła mój nadgarstek, mimo iż widziałem jak moja ręka robi się czerwona nie czułem jej dotyku. Pociągnęła mnie za sobą. Ruszyłem za nią pośpiesznie, jak marionetka pociągnięta za jeden ze sznurków.

Dotarliśmy na polanę na tą na której tak często się spotykaliśmy. Dziewczyna stanęła na środku i skierowała swój pusty wzrok na mnie. Tak bardzo chciałem żeby był to tylko sen, zły scenariusz stwarzony przez mój własny umusł. Przez wyobraźnię, która próbuję zmaterializować to czego się boję w jedno.

-masz ostatnią szansę.- jej głos był taki mroczny, głęboki, kpiący nie taki jak zwykle. Brzmiała jakby wiedziała jak się czuje, szczyciła się tym... tym, że się boję.

-mam jeszcze jakiś wybór?- pytam. To co zobaczyłem teraz nie pozwoli mi odpuścić, wtedy nie mógłbym przestać się zastanawiać co by było gdyby.

-możesz się wycofać. Możesz uznać, że tyle ci wystarczy lub iść dalej dowiedzieć się wszystkiego ale uprzedzam to droga bez powrotu. To wszystko także może okazać się snem wróci moje dawne oblicze. Albo już nigdy nie będziesz chciał spojrzeć mi w oczy.- czy chce to wiedzieć? Może nie. Chce zrozumieć.

-pokaż mi kochanie swą duszę.-i zniknęła między drzewami, pobiegłem za nią. Nie wiem ile to trwało, nie wiem czy goniłem ją sekundy czy lata. Kiedy myślałem, że ją zgubiłem przede mną wyrosła willa, o małą na nią nie wpadłem była czarna niczym noc. Nie mogłem dokładnie określić gdzie kończy się budynek a gdzie zaczyna czarne niebo.

Wszystko zasłaniała ciemność, nie było barw ani wyraźnych granic pomiędzy drzewami, tylko czerń momentami bardziej wyraźista.

-to tu wszystko się zaczęło, nie było tu tak jak teraz ale to było tu.- teraz widziałem.- wszystko się tu skończy.- w jej oczach na dnie widziałem ciemność bezgraniczną ciemność, która powoli mnie niszczyła.

Nie Patrz Jej W OczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz