Rozdział chyba nie sprawdzony
3/3 maraton
- a teraz chciałem wam przedstawić mojego potomka, dziedzica mojego stanowiska. Za miesiąc przejmie watahę.- a może wcześniej?- Viktorze.
Na scenie pojawił się dwumetrowy dryblas. Jak każdy w sumie wilkołak. Rude włosy, mocno zarysowane kości policzkowe, mięśnie widoczne z drugiego końca sali i tę oczy. Takie same jak Juliana a jednocześnie tak różne. Oczy Juliana patrzą na świat uprzejmie jego z odrazą. Do mojego mate mam ochotę przytulić i nigdy nie puszczać a do Viktora mam ochotę pobiec i przywalić w szczękę tak żeby gwiazdy zobaczył.
- choć przedstawię cię bratu.- chłopak szepnął mi do ucha gdy jego bliźniak zszedł ze sceny. Wiedziałam jak to się zakończy, Julian będzie cierpiał z mojej winy, to jest przesądzone.
Mimo to nie czułam nic. Próbowałam znaleźć w sobie poczucie winy, wyrzuty sumienia jakieś żal lub choćby wahanie. Nic, tylko pustka. Niestety posiadałam tylko podstawowe można powiedzieć prymitywne emocje i odczucia, które były za silne żeby wyprzeć je całkowicie i za słabe żeby być czymś więcej.
Byliśmy już pięć metrów od tego wielkoluda, kiedy się odwrócił. Na jego twarzy malowało się obrzydzenie, jednak zniknęło gdy spojrzał na brata. Uśmiechnął się złośliwie i podreptał do nas. Przepraszam, do Juliana bo na mnie nawet nie spojrzał. I tak dostaniesz w ryj, nie musisz widzieć od kogo.
-kogo me oczy widzą, bracie ty masz tkankę mięśniową co ci się stało?- arogancki dupek, dobrze pamiętam.
-wiesz żeby nadążyć za Darknes jednak trzeba mieć kondycję.- widać, że tęsknił za bratem, wyraźnie słychać to w jego głosie.
Dopiero teraz kretyn zerknął w moim kierunku, odwróciłam głowę w bok niczym obrażone dziecko.
-coś mało rozmowna ta twoja dziewczyna. Smerfie halo.-pomachał mi ręką przed twarzą.
-nie ra..- Julian nie dokończył swojej wypowiedzi gdyż załapałam rękę Viktora i wykręciłam tak, że chłopak musiał odwrócić się tyłem żeby jej nie złamać. Popchnęłam chłopaka tak, że teraz mój trampek przyciskał jego twarz do posadzki.-dzę. A mniejsza pogadajcie sobie.- na odchodne dostałam jeszcze całusa od rozbawionego Juliana.
-puszczaj!!
-głośniej. Niech wszyscy usłyszą, że głównego alfę powalił Smerf.
-weź tę stopę z mojej twarzy!!- wypowiedział to głosem alfy, ale nie zwykłego alfy tylko alfy głównego.
Mimo to moja stopa nadal została na swoim miejscu.- jak to?!-nijak. A teraz skoro już zabrałeś ojcu prawa nad pełnienie swojej funkcji pozwól ,że się oddalę. Idę go zabić.
-pieprzony wampir.- po tych słowach z jego ust poleciała jeszcze wiązanka przekleństw. Gdy gniew trochę opadł przestał się tak rzucać.
-nie wampir- w ułamku sekundy siedziałam po turecku na plecach chłopaka- tylko wilkołak jaki wampir ma szarą skórę?
-kobieto ile ty ważysz? Czternaście lat a już taka waga nie widzę kolorowej przyszłości.
-za to ja nie widzę dla ciebie żadnej. A teraz zamknij twarz, masz wygodne plecy.- po dłuższej chwili facet się odezwał.
-Jak Julian wróci zadbam o to żeby ustawił cię do pionu.
-a widziałeś jak odszedł dwadzieścia minut temu?
-przeszkadza mi twój zapach.- wypalił.
-to nie mój zapach tylko stłumiona wersja zapachu twojego brata.
-warto wiedzieć. Zejdziesz ze mnie?- tym razem był bardziej łagodny. Lecz fałszywy, nie lubię go. Tak zawsze będę miała dziecięce podejście do świata.
-nie, tak mi wygodnie. Powinieneś się cieszyć, że w ogóle jeszcze żyjesz.
-no złaź no!!- znowu głos alfy,- wredna baba- to mruknął już do siebie.
-słyszałam. Złotko nie denerwuj się.- pogłaskałam go po głowie. Jego serce zwolniło.
-Viktorze!!- w pobliżu rozległ się wrzask jego.
Błyskawicznie wstałam z chłopaka i załapałam go za rękę. Przy okazji Viktor zapoznał się lepiej z podłogą. Stanęłam na przeciwko głównego alfy i Juliana i opuściłam dłoń wielkoluda. Po ponownym pocałunku z posadzką, chłopak wstał na równe nogi. Cały pomięty garnitur miał w kurzu, fryzura też mu się popsuła.
Główny Alfa popatrzył na mnie podejrzliwie i maska serdeczności. Julian podszedł do mnie chwytając w talii.
-tato to jest moja mate, Darknes...- chłopak spojrzał na mnie błagalnie zarumieniony.
-Darknes Cara.- spojrzałam w wielkie oczy alfy, taaa wiesz z kim masz do czynienia. Jego strach czułam tak wyraźnie.
-proszę pana, proszę pana- po dłuższej chwili facet się otrząsnął.
-znałem jednego Care.
-niech się pan nie zamartwia. Jestem adoptowana od lat nie widziałam swoich rodziców.- machnęłam lakonicznie ręką uprzejmie się uśmiechając.
-ona jest niepoprawna ojcze, przyciągnęła mnie przez całą salę. Będę musiał ją ukarać.- stwierdził. A ja tylko się uśmiechnęłam, można i tak to rozegrać.
-nie martw się o mnie- szepnęłam Julianowi do ucha.
-tylko go nie zabij.- dostałam odpowiedz również bardzo cichym szeptem.
-a nie wolisz pojedynku? Tak fair?
-nie.- warknął łapiąc mnie za ramię. Znowu pozwiedzam lochy, lochy które znam jak własną kieszeń.
~proszę nie rób mu krzywdy.~ usłyszałam płaczliwy szept Rin.
Jeżeli się nie mylę to jestem w dupie.
CZYTASZ
Nie Patrz Jej W Oczy
Hombres LoboDziewczyna która zabija wzrokiem, Wilczyca która nie powinna istnieć, Potwór żywiący się strachem, Nieuchwytny cień, Demon bez duszy, Niekończący się koszmar, Ta która ma puste spojrzenie Ale czy na pewno Czytasz na własną odpowiedzialność