Rozdział 15

413 21 7
                                    

Byłoby miło gdybyś przeczytał/a notkę na dole😍🥀

Jezu jestem jakaś dziwnie zmęczona... No tak może dlatego, że wczoraj siedziałam do prawie 6? Zaraz... która jest godzina? Cooooo?! 11:50?! Jezuuu.

-Matko wyglądam jak śmierć...- mówię do swojego odbicia. Wory pod oczami, roztrzepane włosy i to tłuste ciało... Dobrze, że mamy teraz przerwę jesienną...(nw czy w uk mają takie wolne, ale załóżmy...😂- autorki)

Czas coś zjeść... tak, też czuję się dziwnie myśląc o jedzeniu, ale po prostu ten brzuch nie daje mi spokoju, a poza tym wczoraj bodajże nic nie zjadłam... nie pamiętam...

Schodzę w dół i słyszę, że mój brat z kimś gada... Zaraz...

-H-hej...- świetnie, zgadnijcie kto to? Devries we własnej osobie...

-Pa, Tim czemu go wpuściłeś?! Nie nauczyłeś się jeszcze nie wpuszczać nieznajomych?

-Po pierwsze, nie ja tylko mama, a po drugie chyba znajomy, bo mama go zna i podobno przyszedł do ciebie, więc...

-A gdzie mama?

-Na zakupach, więc długo jej nie będzie...

-Dobra leć do pokoju, czego chcesz Leondre

-Ale my właśnie...

-Tim

-Dobra już dobra, siema stary...- serio "stary"?

-Trzymaj się młody innym razem...- innego już nie będzie

-Dobra streszczaj się nie mam dla ciebie czasu

-Możemy się przejść?

-Człowieku widzisz mnie? Mam piżamę, wyglądam jak śmierć i nie zostawię brata samego w domu!

-Nooo dobra to tu...

-Tylko szybko...

-Ok po pierwsze, przepraszam... po prostu chciałem sprawdzić, czy moje przemyślenia były prawdziwe...

-No i co? Udało ci się upokarzając mnie?

-To nie miało tak wyglądać, a poza tym ty kazałaś całować w policzek tą całą Charlotte...

-O i dlatego ty kazałeś mi zjeść jakieś głupie chipsy?

-Już ci powiedziałem dlaczego...

-Aha

-No proszę nie złość się... ja... chcę ci tylko pomóc, ok...?

-Ha! Zabawne... ja nie potrzebuję twojej pomocy

-Myślę, że potrzebujesz... 

-Yhym i to jeszcze od ciebie...

-Tak

-Zabawny jesteś, serio... dobra nie chce mi się już toczyć z tobą tej rozmowy...

-Zobaczymy... pa...

-P...- nie zdążyłam dokończyć, bo KTOŚ, czyli tak ON zamknął mnie w szczelnym uścisku. Oddałam przytulasa, bo go teraz potrzebowałam... Staliśmy tak jeszcze trochę, a ja mogę przysiąść, że przez ten cały czas Leo był uśmiechnięty.

-Yhym, tacy "nieznajomi"- Tim, świetnie... Oderwałam się od bruneta jak poparzona

-Tak teraz już znajomi- powiedział Leo obejmując ramieniem moje barki.

-Dobra już...- zwaliłam jego rękę i otworzyłam drzwi.- PA Leo- powiedziałam, akcentując pierwsze słowo

-PA Zoe- powiedział przedrzeźniając mnie z uśmiechem, na co ja tylko przewróciłam oczami.

-Tim weź go już nie wpuszczaj, co?- popatrzył na mnie jak na idiotkę

-Ty jesteś dziwna...

-Jasne ty nie lepszy...

-Yhym... jadłaś już?- kurde przez Leondre zapomniałam...

-Ymmm nie...

-Na twoje szczęście nie zjadłem wszystkiego, co  zrobiła mama...

-Tiaaa, ej przyniesiesz mi telefon z góry? Proooooszeeee

-Co? Nie! Idę grać na Playstation sama sobie idź...

-OK, to nie zjem, cześć!

-Nie! Stój! Jedz ja i tak muszę iść po jedną grę...- haha kocham to... jedyna zaleta tej całej "choroby"


Kiedyś

-Po prostu nie chcę tego zjeść...

-Zoe, nie dyskutuj! Wyglądasz jak kościotrup!

-No właśnie nie! Daj mi spokój już...

-Mam dość jedziemy do lekarza...

-Ty chyba żartujesz, nigdzie nie jadę!

-Nie, teraz na poważnie Zoey...


Godzinę później...


-Skarbie, musisz jeść...

-Ale ja jem!- doktor popatrzyła na mnie pytająco- no dobra, ale tyle co mi wystarcza!

-Jesteśmy tu po to, aby ci pomóc

-Ale ja jestem zdrowa i nie potrzebuję niczyjej pomocy!- po tych słowach wybiegłam z sali i wybrałam numer

-Cześć skarbie!

-Jaeden?


Ok, więc dziś to tyle❤ beznadziejny ten rozdział wiem, aleeeee! Jak wybije nam 500 wyświetleń i conajmniej 3 gwiazdki to możecie spodziewać się maratonu❤❤❤ 


Nie pozwól mi zniknąć - Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz