Rozdział 6

538 27 0
                                    

 Kiedyś

Wchodząc do klasy, usłyszałam śmiechy. Głównie Johnniego. To co zobaczyłam zmroziło mnie.

Na środku klasy stał Jaeden jąkając się i wyraźnie stresując, podczas gdy Johnny i jego ekipa śmiali się i go popychali.

-Co wam odwaliło?! - krzyczę. -Co on wam zrobił?!

-Ejjjj, mała, spokojnie... - mówi Johnny.

-Spadaj. -mówię i podchodzę do Jaedena.

-Hej, nic ci nie jest?- pytam.

-N-nie, dzięki, t-to było bardzo mi-miłe.

Jejku, dopiero teraz zauważyłam jaki on jest uroczy.


Teraz

Po rozmowie z Johnniem czuję się jeszcze gorzej. Gdy wracam do domu jedyne o czym mogę myśleć to jedzenie. Idę do kuchni i biorę dwa batoniki zbożowe i banana. Zanoszę swoje jedzenie do pokoju i zauważam, że to mój pierwszy posiłek tego dnia. Postanawiam zadzwonić na facetime do Jaedena.

-Hej!- przywitałam się i pokazałam mu jedzenie- Bądź dumny!

-O kochanie, tak się ciesze! - powiedział i uroczo się uśmiechnął.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Zaraz wracam- powiedziałąm do Jaedena.

Zeszłąm na dół i otworzyłam drzwi.

Tam stał Leo.

Autentycznie, cholera, Leondre.

Nie pozwól mi zniknąć - Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz