Rozdział 25

313 16 2
                                    

Teraz

Leo

I zostawił mnie tak. Samego, bijącego się ze swoimi myślami. No, bo... co on niby może jej zrobić? Co ja gadam... ten chłopak jej nienawidzi! A nawet bardziej... nieźle się załamał po rozstaniu... nie do końca wiem dlaczego, ale to kolejny powód żeby jej nie lubić... Dziwna jest ta laska...


Piątek


Zoe

OK, czas na tą bibę... boję się, ale dam radę... A co jak nie? Co jak Luke tam będzie i... o błagam Zoe, na bank będzie... Ale to podobno mała impreza tak? Nie wierzę co mówię, a raczej myślę, ale chyba coś zjem teraz, bo nie chcę tam mdleć i żeby mi brzuch dokuczał, a wtedy Luke miałby idealną okazję, by mnie upokorzyć i opowiedzieć innym o moim "schorzeniu"?

Schodzę na dół, a tam zatrzymuje mnie mój brat.

-Zoe-Zoe, ale ty śliczna! W końcu się za siebie wzięłaś!

-Dzięki bro, bo ty zawsze wiesz jak podnieść człowieka na duchu...

-Owszem- uśmiechnął się szeroko

Przewróciłam oczami, a on podszedł i przytulił mnie od tyłu, czemu przez minutę tak urósł?

-Hejjjj- no nie, DEVRIES?!

-Boże!- wystraszyłam się ok...- co ty tu robisz? Jak?

-Niezła spóźniona reakcja...

-Yhym, sorry idę coś zjeść

-O, oo to ok.. tooo bardzo ok!- uśmiechnął się szeroko, a ja po raz kolejny zaczęłam zabijać go wzrokiem

-Eee, ale ona je?- Braciszek❤️

-Ee no ba, wiem młody...- uśmiechnął się, ale tym razem nie śmiało.

Idąc do kuchni, przybiłam piątkę Tim'omi (idk jak to się odmienia-autorki) i tylko podziwiałam jak mały zabija go wzrokiem...


30 minut później


Właśnie stoję przed domem Leondre, z resztą z nim obok. Mała impreza. Jasne. Muzykę słychać już dwie ulice dalej, ludzie co chwila wybiegają na trawnik, aby zwrócić to co się tam zjadło/wypiło, a cała ta "willa" zaraz się rozwali. Tak bardzo MAŁA impreza z MAŁĄ ilością osób. Przynajmniej jest mniejsze ryzyko, że spotkam złe twarze.

-Nadal zła?

Spojrzałam na niego i ruszyłam przed siebie.

-Stój. Przepraszam. Po prostu ucieszyłem się, że z własnej woli poszłaś coś zjeść...

-Bo normalnie nie jem?

-Jesz! Ale.. ech o nie wiem, przepraszam...- rozłożył ręce, ale ja tylko prychnęłam i odeszłam. No N I E. LuKe. Przede mną. Wtedy nagle Leo podbiegł do mnie i przytulił od tyłu. Gwałtownie. Zbyt gwałtownie...


Leo

Cholera! Luke!

Dał mi znak, co robić, więc podbiegłem do niej i przytuliłem.

-Ała!- krzyknęła

-Eee sorry

-Leo stary! Szczęścia!

-Eee dzięki?

Podszedł i dał mi "miśka", szepcząc:

-Wiesz co robić Devries. Nie zwal tego... albo...- odsunął się-...albo ja to zwalę- i odszedł z uśmiechem

Że co?


Okkkkkk więc to były 4 części maratonuuuuuu😱💕 Co wy na to?🙈

Nie pozwól mi zniknąć - Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz