Rozdział 27

270 19 0
                                    

Jestem już w samolocie w drodze do najważniejszej (Ok jednej z) osoby, na której mi zależy. Wyglądam strasznie, gorzej niż zwykle- dresy, za duża bluza (jędrny plus to to, że jest Jaedena) i vansy. Przynajmniej mam wymówkę, że chciałam, aby było mi „wygodnie", dodam, że makijażu też nie nałożyłam, bo jestem dosłownie zdruzgotana- dzięki Devries 🙂. 
Od wczoraj moje życie stało się jeszcze gorsze...

To zabawne, jak jedna osoba potrafi zranić...

Jedyna co mnie jeszcze trzyma to to, że lecę do USA, do mojego przyjaciela... Tej nocy nie przespałam chyba ani godziny, więc spróbuje to teraz nadrobić...

~~~~~paręnaście godzin później~~~~~

Jay-Jay❤️
Hej, doleciałaś już?

Ja
Tak, czekasz już?

Jay-Jay❤️
Em, Nie ja... mój manager będzie tam na ciebie czekał... przepraszam, ale nie dałem rady

Aha no Ok, trochę przykre

Ja
A dobrze, nie ma sprawy... znaki szczególne?

Jay-Jay❤️
Nie potrzeba, wie jak wyglądasz, wszytko załatwione xx

Ja
Spk, papaaaa

Odpowiedzi nie dostałam, pewnie jest zajęty, ważne, że w ogóle mogłam się tu znaleźć...

Ktoś z głębi tłumu, łapie mnie i wita:
-Cześć! Ty pewnie Jesteś Zoey?
-Tak, to ja, a pan to Man...
-Tak to również  ja, Jaeden dużo o tobie opowiada...
-Naprawdę?
To słodkie.
-Tak, pokierujmy się do auta, tam ci wszytko wytłumaczę, zasady itd...
Ostro

-Dobrze Więc, po pierwsze żadnych zdjęć, filmów  na planie, to znaczy róbcie, ale ma nie mieć widać tła ani nic
-Rozumiem
-jeżeli chcesz wychodzić z chłopakami, to tylko z ochroniarzami
-Ok
-Proszę też, abyś nie przeszkadzała zbytnio na planie, to znaczy, żebyś się tam nie włóczyła, jasne?
Kiwam na to głową.
-Narazie tyle, resztę w swoim czasie.
-Dobrze, obiecuję, że dostosuję się
-mam taką nadzieję...

Resztę drogi mija dosyć szybko, aż w końcu stajemy przed wielkim gmachem.
-kieruj się tam, ja zaraz przyjdę, w środku powinnaś ich znaleźć...
Kiwam głowa i energicznie wysiadam z auta. Tak bardzo się cieszę na spotkanie z tym chłopakiem, że zaraz wybuchnę, nawet zapomniałam już dlaczego byłam taka smutna, Ok jednak nie, ale mój humor jest na pewno sto razy lepszy.

To zabawne, jak jedna osoba może tak bardzo poprawić humor.

Otwieram duże drzwi i pędzę przed siebie, nie patrząc gdzie biegnę, aż w końcu...
-Aua!
-O Boże! Przepraszam najmocniej!!! Ja...
-Zoe? O to ty... nic się nie stało Jaeden jest tam.
-Eeee, a ty to...?
-Finn, Finn Wolfhard.

Nie pozwól mi zniknąć - Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz