Dziś wtorek. TEN WTOREK, tak dzień odjazdu mojego życia. Obecnie jadę z Jaedenem, jego rodzicami, moją mamą i Timem na lotnisko. Oczywiście dwoma samochodami. Jak się może domyślacie - cały czas ryczę. Ryczę w ramię w Jay'a...
-Heeej, kochanie nie płacz... Jest facetime, messenger, snapchat, instagram i inne pierdoły...
Odrywam głowę i patrzę się na niego pokerface'm. Serio, facetime? Człowieku ja za tobą tęsknie jak cie nawet jeden dzień nie widziałam!
-Ta...
-O nie...
-Co?- pytam, ale po chwili się orientuję o co biega- O nie...- Jesteśmy. Lotnisko. Świetnie.
Wysiadamy, bierzemy walizki i ruszamy do miejsca rozstania...
Po wszystkich czynnościach związanych z lotniskiem, kierujemy się do bramek. No nie zaraz umrę...
-No to...- zaczyna Jaeden, ale ja się w niego wtulam.- Zoey tak bardzo cię kocham...
-Kocham cię najbardziej na świecie.... Pfff to ty jesteś moim światem...- ryczę
-Nie, ty właśnie jesteś moim... Obiecaj mi, że: codziennie facetime, będziemy siebie odwiedzać i o mnie nie zapomnisz na czas kręcenia filmu.
-Żartujesz? Zapomnieć o tobie?! Nigdy w życiu! A tak w ogóle to... jaki to film?
-To
-Co?
-No to
-No co? Na nic nie wskazujesz
-Głuptasie, ten film nazywa się "to"!- na co oboje wybuchamy śmiechem i znowu mamy napad głupawki. Tak bardzo będzie mi go brak...
Piątek
Minęło już dwa dni od wyjazdu Jaedena... Nie radzę sobie... Jem mniej niż dotychczas, nie chcę nigdzie wychodzić i cudem jest, że wychodzę dziś na ten cały "event"... Nie mam ochoty, ale cóż...
*****
Pukam w drzwi ustalonego miejsca. Trochę się denerwuję, no ale cóż...
-O hej! Fajnie, że jesteś!- drzwi się otworzyły, a w nich stanął Charlie, czy jak mu tam
-Ta hej...
-Zoe? Zoey hej! W końcu jesteś!- przed Charliego przepchnął się Leondre.
-Yhym hej...- chciałam wejść, ale ten objął mnie swoimi wielkimi ramionami.
-Chodź do środka! Wszyscy już są i czekają na ciebie
-Taa czemu w to wątpię...?- a no może dlatego, bo te laski mnie nie cierpią?
-Eeemm więc no, Zoey już jest!
-Co?!- pyta rozzłoszczona Charlotte.
-Ta cześć Charlotte...- odpowiadam
-Chcesz coś do picia? Chodź do kuchni
-Może wodę
-Wodę? Wow wymagająca jesteś...
-Ta, daj już pić mi się chce- on tylko odpowiada uśmiechem. Wow śliczny jest... Tfu! Zoe! O czym ty gadasz?!
-Proszę, a i bardzo ładnie wyglądasz...
-Eee dzięki?
-Leo!- Jeszcze tej tu brakowało
-Co jest Charlotte- mówi wręcz z poirytowaniem czyli nie tylko mnie ona wkurza...
-Chcieliśmy zagrać w butelkę, chodź!
-Jasne... chodźmy Zoe
-Ja też?- pytam, nie chce mi się
-No ba, chodź- i łapie mnie za rękę.
Przysiadamy się do kółka, a Charlotte dosłownie zabija mnie wzrokiem, po czym ciągnie Leo, żeby koło niej usiadł. A bierz go sobie.
-Dobra ja kręcę- mówię, po czym kręcę. Wypada na Leo.- Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie niech będzie
-Dobra... Więc pocałuj w policzek Charlotte- to będzie ciekawy wieczór...
-Ja?
-No ty- mówię, po czym uśmiecham, on zabija mnie wzrokiem, a Charlotte dziwnie się na mnie patrzy, ale wiem, że mi dziękuje.
-Dobra...- po czym odwraca się w jej stronę i daje nieśmiałego buziaka w policzek. Ups, tak mi przykro...
-Teraz kręcę ja- mówi nie odrywając ze mnie wzroku- O! Zoey! Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie
CZYTASZ
Nie pozwól mi zniknąć - Leondre Devries
FanfictionZoe jest zawodową tancerką, a przy tym dojrzałą dziewczyną. Nie obchodzi jej to, że tańczy na scenie z idolami miliona nastolatek, Bars and Melody. Z czasem jednak między nią, a raperem Leondre Devries, wytwarza się więź. Dziewczyna ma jednak proble...