Dwa dni później.
Wszystko się zmieniło, diametralnie nic nie jest takie samo. Babcia wczoraj wyjechała na rehabilitację do ośrodka 500 km stąd. Ciotka też musiała szybciej wracać więc teraz jestem sama. Czy czuję się z tym dobrze ? nie wcale się nie czuję brakuję mi rozmowy z babcią. Jestem teraz taka samotna i nawet chwila ciszy teraz mnie zagłusza, przytłacza i sprawia że nie mam ochoty już żyć.
14:00
Od godziny usiłuję wstać z łóżka jednak, nie mam na to siły. Od wyjazdu babci nic nie jadłam spędziłam ten czas tylko samotnie w pokoju pod kołdrą. Dziś jednak postanowiłam się wziąć w garść. Mimo iż padam na twarz z barku jakiejkolwiek siły, zeszłam na dół. I zjadłam miskę płatków wsianych na mleku.
jak na razie tyle mi wystarczy, nie mam siły na nic jednak nie mogę też cały dzień spędzić w łóżku ZNOWU.
Pozmywałam po sobie miskę i zabrałam się aby wziąć prysznic i się ogarnąć.
zabrałam bieliznę i poszłam do łazienki, gdzie rozebrałam się i stanęłam przed lustrem. Wystające żebra wychudzone nogi, przerwa między udami, widoczne odstające obojczyki. Zapadnięta twarz, i wychudzone ręce oraz chyba 30 ciętych ran na nadgarstkach.
Szybki prysznic postawił mnie na nogi, ciało umyłam czekoladowym płynem pod prysznic a włosy szamponem o zapachu pierniczków. Mokre nagie ciało wytarłam puchatym ręcznikiem i założyłam bieliznę. Włosy odrosły mi już do długości pasa, nie suszyłam ich nie chciałam ich już niszczyć i tak są mega zniszczone moją diametralną zmianą i barkiem pożywienia.
Wróciłam do pokoju niczego nie świadoma, jednak to co zastałam przeraziło mnie.
Okno było otwarte a ja go nie otwierałam, przerażona szybko je zamknęłam. Nadal byłam w samej bieliźnie, gdy ktoś perfidnie się we mnie wpatrywał. To Alan leżał sobie na moim łóżku, jak ja go mogłam nie zauważyć. Szybko zarzuciłam na siebie pierwszą lepszą koszulkę która walała się na podłodze.
- Po co się tu włamujesz ?- zapytałam po chwili gdy już ogarnęłam co się dzieję
- nie mogę odwiedzić mojej dziewczyny ?-zapytał zaskoczony a zarazem rozbawiony
- bawi cię to - odrzekłam - po co przyszedłeś
- chcę pogadać - powiedział nadal wielce roześmiany, bawi go to jak kurwa niszczy mi życie. Mi nie jest do śmiechu, z tej rozmowy nie wyjdzie nic dobrego
- niby o czym - powiedziałam chowając ręce za plecami, nie chce aby widział rany. Niech nie myśli że to przez niego.
- o nas kochanie- powiedział i szybko podniósł się tak że teraz stał obok mnie
- Nas nie ma i nie było podobno- odrzekłam wymijając go
- Kurwa poczekaj - powiedział i chwycił mnie za nadgarstki przypierając do ściany. Bolało nie był już taki delikatny, a to że akurat chwycił tam gdzie były jeszcze świeże rany skręcało mnie od środka. Łzy zebrały mi się, a chłopaka nic nie ruszało.
- to boli- odpowiedziałam - dlaczego to robisz
- bo cię kocham kurwa - mówił jeszcze mocniej przypierając mnie do ściany i lekko puszczając moje okaleczone ręce.
- gdzie byłeś jak ja cie kochałam - zapytałam na co zrobił zaskoczoną minę
- a nie kochasz - zapytał mocniej napierając na mnie swoim ciałem i ponownie ścisnął moje nadgarstki.
CZYTASZ
Kocham cię idiotko - Part: I
Teen Fiction-Miłość?- zapytał- nie bądź śmieszna przecież mnie znasz nie umiem kochać ja tylko zaliczam - A nie zamierzasz tego zmienić ?-zapytałam przekonana że może jednak coś z tego będzie - na razie dobrze jest jak jest i nie zamierza tego zmieniać - powi...