Część 10

4.7K 215 7
                                    


Wyniósłszy Granger z gabinetu dyrektora, szybko szedł do lochów. Po drodze wszyscy się na niego gapili z szeroko otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczyma. Jednak jak zawsze wszyscy usuwali się na bok. Nawet nie chcieli wiedzieć. Tylko Harry zaczął biec za nim razem z Ronem i Ginny.
- Profesorze Snape! Co się jej stało! Krzyknęła Ginny
- Nie teraz Weasley!- warknął
- Snape ty pieprzony dupku! Mów co jej zrobiłeś!!- krzyknął Ron
- Weasley nie mam teraz czasu!- odwarknął Snape
- Ron, uspokój się! - powiedział Harry
- Potter choć raz myślisz. - powiedział Snape
Ron teraz o mało nie rzucił się na niego gdy zobaczył bladą jak śnieg Hermionę. Tylko Harry go przed tym powstrzymał widząc wyraz twarzy profesora Snape'a.  Harry spojrzał na profesora wymownie. Profesor skinął ledwo zauważalnie na  Hermionę. Harry zrozumiał, że to ma coś wspólnego z nią.
- Ron choć na transmutację. Profesor Snape na pewno wie co robi. - powiedział Harry i pociągnął przyjaciela za sobą
Snape wówczas skierował się w swoją stronę. Nie ma co, Potter go zaskoczył. Biegł dalej, choć nie było to łatwe z dziewczyną na rękach. Spojrzał na nią. Była blada jak śnieg. Na początku myślał że to jej omdlenie było częścią gry aktorskiej. Lecz teraz wyglądało zupełnie inaczej. Hermiona była dużo bledsza niż wtedy, gdy ćwiczyli scenę, którą mieli odegrać przed ministrem. Dotarłszy do jej dormitorium prefekta naczelnego, kopniakiem otworzył drzwi. Wszedł z nią od razu do jej sypialni. Położył ją delikatnie na łóżku i zaklęciem zdjął jej buty, krawat i szkolną szatę zakładaną na mundurek. Teraz Hermiona leżała nieprzytomna na łóżku w samej koszulce i spódniczce od mundurka. Rzucił na nią zaklęcie sprawdzające jej stan i aż się przeraził wynikiem. Była ona odwodnienia i miała gorączkę wynoszącą 42 stopnie. Coś musiało być nie tak skoro straciła przytomność naprawdę. Szybko przywołał potrzebne eliksiry i zaczął je jej podawać. Po ciężkiej nocy nad ranem znów rzucił czar sprawdzający. Jej gorączka spadla na 39.8 stopnia. Przymknął na moment oczy aby mieć przez chwilę drzemkę. Nie miał jej długo bo ktoś natarczywie walił po drzwiach od jej dormitorium. Zirytowany i zmęczony poszedł sprawdzić kto tak się nieustannie dopija. Otworzył drzwi i zobaczył nie kogo innego, tylko Pottera i najmłodsze latorośle Weasley'ów.
- Czego! - warknął  do nich
- Profesorze Snape co pan robi w dormitorium Hermiony? Gdzie ona jest? Co się jej stało. - pytali jeden przez drugiego
- Jeśli już chcecie wiedzieć to wchodźcie. Panno Granger leży teraz w łóżku. Ma bardzo wysoką gorączkę od wczoraj. Nadal jest jeszcze nieprzytomna. - odpowiedział Snape znając ich ośli upór
Cała trójka weszła za profesorem do pokoju Hermiony.
- Profesorze Snape, co się jej stało? - spytała Ginny wtykając się w brata
- Zapewne jak wiecie panna Granger została wczoraj przy obiedzie wezwana do gabinetu dyrektora. Tam czekał na nią Minister Magii, który przekazał jej bardzo złą wiadomość. Otóż rodzice panny Granger mieli poważny wypadek samochodowy. Niestety ze skutkiem śmiertelnym. Granger gdy to usłyszała popadła w rozpacz, że z wycieńczenia odwodniła się i straciła przytomność. A jestem przy niej, gdyż zostałem jej opiekunem. Sami dobrze wiecie że do końca Hogwartu macie być pod opieką rodziców lub  opiekuna prawnego przyznanego przez ministerstwo. - odpowiedział jak zwykle wyczerpująco Snape
- My nie.... Nawet nie mieliśmy o tym pojęcia. - odparł Ronald ze spuszczoną głową
- Nawet nie zauważyliśmy, że coś u niej jest nie tak. - powiedział Potter
- Profesorze Snape, czy wie pan może kiedy jej rodzice zginęli?- spytała niepewnie Ginny
- Tak panno Weasley. Jej rodzice zginęli 2 dni przed Wigilią. A 23 grudnia odbył się ich pogrzeb. Panna Granger strasznie się załamała po tej informacji od ministra. A teraz powinni iść państwo na śniadanie, jednak cóż, raczej już nie zdążycie. Za 5 minut kończy się śniadanie. A teraz jazda na lekcje i nie przychodzić, póki nie dostaniecie informacji od McGonagall. Panna Granger potrzebuje w tej chwili mojej stałej opieki i spokoju do odpoczynku. Czy wyraziłem się jasno!?- odpowiedział kończąc warcząc na na trójkę uczniów
-Tam panie profesorze. Już stąd idziemy. - powiedział Harry
Gdy poszli, Snape opadł zmęczony na krzesło obok łóżka panny Granger. Znów czeka go zbijanie jej gorączki przez dobrych kilka godzin. Severus westchnął ciężko i zdał sobie sprawę.  że na serio, ale tak serio serio martwił się o tę dziewczynę. To było dla niego nie pojęte, że tak szybko zmienił swój stosunek do niej. Sam przecież powiedział jej, że gdy są sami będzie do niej mówić po imieniu. Gdy spytała go w święta jak ma się teraz do niego zwracać,  bo już wcześniej po rozmowie z Aro i Carlisel'em wiedziała,  tak nieoficjalnie jest jej opiekunem, stwierdził żeby mówiła do niego profesorze lub po imieniu, tak jak jej będzie wygodnie i w odpowiednim momencie.
Severus zamyślił się na moment i przymknął oczy. Po chwili jednak wstał i podał Hermionie kolejną dawkę eliksiru na gorącze. Następnie ponownie usiadł i czekał aż na spadek temperatury jej gorączki.

Sevmione - Miłość po wiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz