Część 6

6K 255 16
                                    


Nastała cisza. Snape popatrzył na nią wzrokiem godnym bazyliszka, ale tylko westchnął, przewrócił oczyma i jednym chlustem dopił zimną już kawę. Potem wstał z zajmowanego fotela i podszedł do barku ukrytego za jedną z półek z książkami.
- Ile masz lat Granger? - spytał
- We wrześniu skończyłam 17. - odpowiedziała
- Czyli jesteś już pełnoletnia. - powiedział
- Ale co ma pan na myśli? - spytała
- Sądzę, że przy tej rozmowie przyda się coś zdecydowanie mocniejszego a na pewno nie dałbym alkoholu niepełnoletniej. - odpowiedział
Po chwili wrócił na miejsce z butelką ognistej i dwiema pięknie zdobionymi szklankami. Nalał do obu szklanek bursztynowego płynu i podał jedną Hermionie. Podając szklankę przypadkiem dotknął jej drugiej dłoni. Zdziwiony jak ręka dziewczyny jest lodowata nic nie powiedział, tylko stwierdził, że zapyta potem.
- No  teraz proszę mówić panno Granger. Zamieniam się w słuch. - powiedział
Teraz nie ma odwrotu. Musi wyznać mu prawdę.
- Ale czy pan na pewno nie powie? - spytała
- A za kogo ty mnie masz dziewczyno? Nie jestem taką plotkarą jak twoja wspaniała McGonagall, która od razu biegnie do Albusa ze wszystkim. - odpowiedział
- Dobrze. W takim razie jestem pewna że mogę panu zaufać.- powiedziała
- A więc proszę mówić. - powiedział Snape
Hermiona westchnęła, upiła łyk ognistej i zaczęła opowiadać.
- Zaczęło się od tego, że zaraz po powrocie do domu zastałam w domu moich rodziców chrzestnych. Było to dla mnie wielką niespodzianką ponieważ nie widziałam ich od bardzo dawna. Kiedy powiedzieli że zabierają mnie na całe wakacje do siebie, byłam w siódmym niebie. Nawet nie rozpakowałam kufra, tylko od razu wyruszyłam z wujostwem bo czekał mnie lot  samolotem do Ameryki. Byłam szczęśliwa. To jednak nie trwało długo. Po jakimś tygodniu zaczęłam się  nagle z dnia na dzień źle czuć. Mój wujek Carlisel, który jest lekarzem zbadał mnie. Wynik diagnozy był ...-tutaj napiła się ognistej- ...był dla mnie wyrokiem śmieci. Jego badania wykazały, że choruję na dziwną chorobę, która pojawiła się pierwszy razy od 400 lat. Byłam coraz słabsza z dnia na dzień. Ta choroba mnie zabijała z każdym kolejnym dniem. Kiedy zapadłam na 3 tygodnie w śpiączkę, wuj postanowił mnie ugryźć i przemienić w .....- znów zrobiła łyk a Snape dolał ognistej im obojgu - ... w wampirzycę. Tyko to było dla mnie ratunkiem. Kiedy się obudziłam, przyjechali moi rodzice w odwiedziny. W momencie kiedy mnie przytulili i poczuli że jestem zimna, wystraszyli się i powiedzieli, że się mnie teraz boją. Że żyjąc ze mną jako czarownicą, już trochę się mnie bali. Teraz stałam się dla nich zbyt niebezpieczna. Wrócili do domu, a kilka dni później przysłali resztę moich rzeczy, które zostały u nich. Byłam zdruzgotana po tym jak mnie zostawili. Było mi strasznie ciężko po tym. Moi rodzice chrzestni przyjęli mnie do siebie. Mieszkałam u nich do końca wakacji. Przez ten czas zajmowałam się czytaniem podręczników i nauką panowania nad samą sobą po przemianie. Robiłam to cały czas pod czujnym okiem wuja, ciotki i kuzyna Edwarda, z którym wychodziłam na zewnątrz. Któregoś dnia chciałam wyjść na słońce. Poszłam to zrobić z kuzynem. Wtedy stało się coś dziwnego. Ja nie mieniłam się w słońcu tak jak Edward. Od razu pobiegliśmy do domu. Kiedy opowiedzieliśmy to, wuj zdecydował udać się do Volturi czyli  rodziny królewskiej u wampirów. Aro - główny lider Volturi stwierdził po naradzie z wujkiem, że moje magiczne geny pomieszały się tymi wampirzymi. Aro powiedział też, że jest to pierwszy przypadek po 400 latach. Wspomniał również o pewnej wampirzycy, tej z przed tych 400 lat. Była to arystokratka, którą przemieniono w takich samych okolicznych co ja. Podobno zdradziła ona swoją wampirzą naturę nieodpowiedniemu mężczyźnie, który rozpowiedział innym o tym wszystkim co mu powiedziała. Wtedy Volturi uznało to za zdradę całej społeczności wampirów. Nakazano wówczas aby wampiry oddzieliły się od ludzi i zaczęli się ukrywać przed nimi,  bo dotąd ludzie i wampiry żyli i mieszkali obok siebie dom w dom. Całe Volturi zgodnie wydało na tą wampirzycę  w...wyrok śmierci.  Unicestwili ją choć miała bardzo przydatny dla nich dar. Aro powiedział że jeśli ja powiem  o sobie komuś kto to rozpowie, spotka mnie to samo co moją poprzedniczkę. A co gorsza wydam też taki sam wyrok śmierci na moje wujostwo....... A .......a tego nie chcę....bo tylko oni mi zostali po tym jak moi rodzice zginęli w ......w tym pieprzonym wypadku....... - powiedziała i rozpłakała się na nowo
Snape nie wiedział, czy to przez alkohol, czy też z własnej inicjatywy, podszedł do Hermiony i objął ją ramieniem. Gryfonka też nie wiedząc co się z nią dzieje wtuliła się w niego. Nawet nie zauważyła, że profesor Snape zdjął z siebie szatę i był tylko w czarnych spodniach, białej koszuli i czarnej kamizelce na niej. Gdy się uspokoiła, odkleiła się od niego i zaczęła przepraszać.
- Proszę profesorze, niech pan tego nikomu nie mówi. Błagam. - zaczęła znów pociągając nosem
- Przecież dałem pani słowo, panno Granger, że nie zdradzę tego co usłyszę od pani. A ja nigdy nie łamię danego słowa. Może być pani spokojna o swoje życie. Doskonale wiem do czego zdolny jest Aro i reszta Volturi. - powiedział przekonująco
- Co ? Jak to? Skąd pan profesorze zna Aro ? - pytała zszokowana
- Najpierw powiedz mi Granger, jak nazywają się twoi chrzestni. Potem ci odpowiem. - powiedział Snape
- Carlisel i Esme Cullen- odpowiedziała Hermiona
Kiedy usłyszał jej odpowiedź, uśmiechnął się tylko słysząc nazwisko Cullen'ów. Hermiona widząc jego reakcję wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
- Emm, profesorze Snape. Czy ja powiedziałam coś nie tak? - zapytała
- Nie panno Granger. Tak się składa, że dobrze znam pani wuja i ciotkę. - odpowiedział uśmiechając się chytrze.
- A al ale jak? - zająknęła się dziewczyna
- Znam Cullen'ów od dzieciństwa. Wraz z moją matką jeździłem do nich na wakacje. Po śmierci mojej matki, sami mnie zabierali do siebie abym nie musiał zostać na nieszczęsne wakacje w domu z ojcem pijakiem. - odparł Snape
- Emm powiedział pan profesorze, że zna pan Aro. I zastanawiam się skąd. - powiedziała
- A tak, już pani mówię, panno Granger. Moja przodka  400 lat wstecz, była tą ów wampirzycą, o której opowiedział ci Aro. Dowiedziałem się o tym gdy Aro wpadł z wizytą do Cullen'ów podczas jednych moich wakacji spędzonych u nich. Rozpoznał wówczas we mnie moją nieszczęsną przodkinię po oczach i haczykowatym nosie. Kiedy spytał mnie o imię,  powiedział że otrzymałem je po niej. - odpowiedział Snape dziewczynie
- A jak ona miała na imię? - spytała niepewnie
- Severina. Od niej się wzięło moje imię. Była ona bardzo potężną czarownicą jak i wampirzycą. - odpowiedział - Wtedy Aro również przytoczył mi tę samą opowieść co tobie panno Granger. - dodał trochę ze smutkiem wspominając swoją krewną.
Hermiona dobrze zauważyła, że nie łatwo było mówić o tym profesorowi. Chyba teraz sama zauważyła też, że jak zawsze Snape nie pokazywał swoich uczuć, tak teraz jego maska opadła.
- Jednak ognista faktycznie potrafi zdziałać cuda.- zaśmiała się Hermiona w myślach.
- Czy profesor chce o czymś jeszcze wiedzieć lub zapytać? - spytała
- Tak panno Granger. Chcę wiedzieć jak pani radzi sobie po przemianie. Jak mniemam zimno pani ciała jest spowodowane całą tą przemianą.  Czy w związku z wymieszanymi genami jest u pani jakaś różnica pomiędzy panią a pozostałymi wampirami?- powiedział i spytał
- Tak profesorze. Stałam się "zimna" w procesie przemieniony. Co do tych różnic to jest ich całkiem sporo. Mogę jeść i pić " ludzkie" jedzenie i picie, ale muszę je dość ograniczać. Temu na posiłkach w WS tak mało jem. Do tego muszę codziennie pić po 2 woreczki krwi zwierzęcej, którą przysyła mi ciocia Esme raz na miesiąc. Mogę normalnie spać jak i nie spać. Mogę wychodzić na słońce bez mienienia się w nim, ale to też muszę ograniczyć bo po długim czasie mam efekt poparzenia słonecznego 2 stopnia. Na nieszczęście kiedy jestem zdenerwowana, wkurzona albo bardzo przestraszona moje oczy robią się krwistoczerwone i wysuwają mi się kły na dodatek albo w mechanizmie obronnym lub w gotowości bojowej. I właśnie mam problem z zapanowaniem nad tym. Jestem też bardziej emocjonalna i podatna na irytację o najmniejsze głupoty. Mam też bardziej rozwinięte zmysły, szybkość i siłę ale to już standardowe umiejętności wampirów. - odpowiedziała wyczerpująco na pytanie  Snape'a.
- Ah tak. To zadziwiające. Czy Aro powiedział coś na ten temat? - pytał dalej
- Powiedział mi jedynie, że jeśli ja kogoś ugryzę to ta osoba otrzyma ode mnie te same cechy i umiejętności, bo jak on to ujął, mój "jad" jest inny i przez niego będę przekazywać wszystkich moje wampirze cechu ugryzionemu. - odpowiedziała
- A czy odkryła pani panno Granger, już jakiś dar lub dary? - spytał
- Jeszcze nie profesorze. Jeszcze nie....- ziewnęła - ...nie odkryłam żadnych...- i nie dokończyła gdyż w połowie zdania po prostu usnęła.
Profesor Snape tylko spojrzał na Hermionę i   pokręcił głową z politowaniem. Potem wstał z fotela, podszedł do niej, wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni aby mogła się wyspać. Kiedy wrócił do salonu i zerknął na zegar, zauważył, że jest bardzo późno, bo trzecia nad ranem. W końcu przecież i jemu przydałoby się kilka godzin snu, gdyż faktycznie bardzo długo rozmawiali. Nie chcąc krępować dziewczyny, rozłożył się na kanapie. Zanim zasnął, postanowił, że kody wstanie od razu pójdzie pogadać z Carlisl'em i Aro.

Sevmione - Miłość po wiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz