Część 3

6.3K 294 29
                                    


Dotarłszy na Ucztę Powitalną Hermiona usiadła przy stole gryfonów jak zwykle obok Ginny. Jak to w zwyczaju było, dyrektor powiadomił wszystkich o zmianach zachodzących w kadrze nauczycielskiej. W tym roku szkolnym Eliksirów będzie uczył niejaki Horacy Slughorn. Natomiast OPCM ( obrona przed czarną magią) ....Severus Snape. Tak ten dupek z lochów będzie ich uczył obrony. Już gorzej być nie może. Pomyślała i zabrała się za kolację. Jednak zamiast tego grzebała widelcem po talerzu. Kiedy Ron spytał czemu nic nie jest, odpowiedziała że jest zmęczona i idzie spać, po czym wstała i wyszła z Wielkiej Sali ( WS ). Całe szczęście że PN mają swoje oddzielne dormitorium. Na jej nieszczęście jej dormitorium PN znajdowało się....w lochach, nie daleko gabinetu Snape'a.

-Kurwa ja to mam szczęście.- pomyślała gdy zaczęła rozpakowywać swoje rzeczy.

Kiedy dopadła koniec swojego kufra, jednym zwinnym ruchem złapała woreczek z krwią zwierzęcą. Miała jak ma razie zapas na cały miesiąc. Co dzień piła dwa takie, jeden rano, a drugi na noc. To było dziwne w jej przypadku. Powinna polować razem z wujostwem, ale przy jej przemianie stało się coś dziwnego. Jej magiczne geny wymieszały się z tymi wampirzymi. To pozwoliło jej na przebywaniu w słońcu, gdyż nie mienił się w nim jak Cullen'owie, jednak było to ograniczenie. Tak samo było z pożywieniem. Mogła jeść i pić zwykłe " ludzkie" pożywienie ale miała to ograniczyć i co dzień pić rano i wieczorem po jednym woreczku krwi zwierzęcej. Jedynym plusem umiejscowienia dormitorium było to, że teraz będzie mniej osób do niej przychodzić ze względu na natknięcie się na Snape'a. Tak chcąc nie chcąc czuła się bezpiecznie zdala od " przyjaciół" póki jeszcze mogła ich tak nazywać. A jak było z jej spaniem? Mogła spać normalnie jak i nie spać przez kilka dni i funkcjonować. Po długim czasie rozmyślań położyła się spać. I tak mijały kolejne dni, tygodnie. W między czasie Snape cały czas ją obserwował i zauważył, że dziewczyna zaczyna oddalać się od ludzi. Najpierw od swoich tak zwanych "przyjaciół", potem coraz bardziej od innych. Na lekcjach też się zmieniło. Jak zawsze siedziała z Potterem i Weasley'em tak, teraz siadała samotnie na końcu sali. Nawet przestała udzielać się na lekcji. Po 2 miesiącach zdecydował się na rozmowę z Minerwą. Pewnego popołudnia McGonagall podeszła do stołu swoich wychowanków podczas obiadu.

- Panno Granger, proszę przyjść zaraz po obiedzie do mojego gabinetu. Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać. -powiedziała McGonagall

- Dobrze przyjdę do pani, pani profesor. -odpowiedziała grzecznie Hermiona

Gdy opiekunka ich domu wyszła z WS, dziewczyna poderwała się ze swojego miejsca i podążyła do gabinetu profesorki. Kiedy zapukała do drzwi, od razu usłyszała ciche "proszę" i weszła.

- O Hermiono, tak szybko przyszłaś?- spytała McGonagall

- Nie byłam głodna pani profesor - odpowiedziała

- No dobrze. Usiądź proszę. Muszę z tobą porozmawiać. - zaczęła profesorka

- A o czym chciała pani rozmawiać? - spytała Hermiona

- O tobie moja droga. O tobie. - odpowiedziała McSztywna

- O mnie? - zdziwiła się Hermiona

- Tak - odpowiedziała psorka- Ostatnio profesor Snape zwrócił mi uwagę na twoje dziwne zachowanie. Powiedział mi, że stałaś się dziwnie cicha, mało odzywasz się do kogoś, mało jesz i zaczęłaś odseparowywać od innych osób, co też zdążyłam zauważyć od kilku tygodni. Co się z tobą stało moje dziecko. Jako opiekunka twojego domu martwię się o ciebie. - dodała

Gdy to mówiła, dziewczyna zauważyła zatroskanie na twarzy profesorki. To było miłe że ma taką opiekunkę domu, którą mogła śmiało nazwać swoją drugą matką. Hermionie żal się zrobiło profesorki, ale przecież nie mogła od tak powiedzieć, że podczas wakacji ciężko zachorowała i została wampirzycą żeby powstrzymać ów chorobę i że teraz musi się ukryć. Nie, nie mogła się zdradzić, bo wtedy zdradziłaby również Callen'ów. A do tego nie mogła dopuścić.

- Nic mi nie jest, pani profesor. Po prostu kiedy byłam na wakacje u chrzestnych, moi rodzice pokłócili się bardzo poważnie z wujostwem. Ja poparłam moich rodziców chrzestnych i przez to moi rodzice powiedzieli, że ......że nie chcą mnie więcej wiedzieć. Na drugi dzień przywieźli mi resztę moich rzeczy i zostawili mnie samą u wujostwa. - odpowiedziała z udawaną łzą.

Hermiona nie wiedziała od kiedy tak wyśmienicie zaczęła kłamać. I to w sposób nie do wykrycia mówiąc część prawdy resztę fałszu. Nawet McGonagall uwierzyła jej tak łatwo w tą bajeczkę.

- Hermiono, nie miałam pojęcia o tym. Ja.... Jak chcesz to mogę ci dać zwolnienie do końca tygodnia. - odpowiedziała profesorka

- Dziękuję, pani profesor ale nie trzeba całego tygodnia. Lepiej się czuję kiedy jestem wciągnięta w wir nauki. Dzięki temu nie myślę o tym. I nie chciałabym mieć dużo zaległości. - odpowiedziała Hermiona

-No dobrze. W takim razie dam ci zwolnienie na dzisiaj. A teraz idź do siebie i odpoczywaj moja droga. - powiedziała McGonagall

Hermiona wzięła zwolnienie,pożegnała się z profesorką i poszła do dormitorium.


Sevmione - Miłość po wiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz