Część 37

2.5K 118 5
                                    


-  Czyli medalion musi być gdzieś tutaj. - powiedział Jake
- Tak, o ile jeszcze jest..- odparł  ktoś
Wszyscy odwrócili się w stronę kominka. W palenisku widoczna była twarz..Snape'a.
- Severus'ie co ty robisz? Przecież mogą nas....- powiedziała Hermiona
- Nic się nie stanie. - opowiedział Severus - Mogę na moment wpaść do was? To nie jest rozmowa na połączenie przez kominek. - dodał
- Jasne. Stęskniłam się już. - powiedziała Mionka
Po sekundzie w kuchni tuż obok stał Snape we własnej osobie i swych nieśmiertelnych, czarnych szatach.
- Jak ci się...- zaczął Harry
-... to udało zrobić?- dodał Draco
- Przecież nie da się być ...- kontynuował Harry
-  w dwóch miejscach naraz...- dopowiedział Draco
-  bez zmieniacza czasu?! - krzyknęli razem Draco i Harry
Wszyscy patrzyli na nich jak na wariatów. W tej chwili obaj chłopcy zachowywali się jakby byli bliźniakami - tylko dwujajowymi bo różnili się wyglądem. I pomyśleć, że jeszcze jakieś czas temu byli byli dla siebie wrogami numer jeden.
- Jak bliźniacy Weasley. - skwitował Severus uśmiechając się pod nosem
- I to dosłownie. Obaj są nieznośni tak samo, jak Fred i George. - odpowiedziała Mionka szybko całując Severus'a
- Mmmmm.. Nawet nie wiem czy nie gorsi..- mruknął Snape między jednym a drugim pocałunkiem
- Ej!! - krzyknęli Harry i Draco
Tym samym zwrócili uwagę Severus'a i Hermiony, który byli zbyt ...zajęci sobą.
- No dobrze kochanie. A teraz powiedz nam jak ci się to udało zrobić. - powiedziała Hermiona
- A takie jedno małe zaklęcie rodu Prince'ów. Nikt poza mną go nie zna. Nawet ta cholerna gadzina. - odparł wreszcie Severus
- To w takim razie bardzo pożyteczne zaklęcie. - powiedział Jake
- I to bardzo. W dyrektorskim gabinecie siedzi teraz drugi ja. Myśli, mówi to samo co ja i robi w tej chwili to, co ja musiałbym robić. Kontrolować go mogę tylko ja. - powiedział Severus uśmiechając się przebiegle
- I nikt  się nie domyślił, że ciebie nie ma?- spytała Mionka
- Nikt a nikt. - odparł Snape
- No dobra, ale co z tym medalionem? - spytał Harry
- No właśnie gdzieś tu musi być. - powiedział Draco
- W takim razie zbierać się. Idziemy go szukać! - zawołała Gryfonka
- Tak mamo! - zwołali chłopcy całą trójką
- Jak dzieci.. - mruknęła Hermiona do Severus'a
- No widzisz, ja miałem tak na co dzień z Draconem. - powiedział Severus gdy chłopcy poszli rozpocząć poszukiwania
- Ty się nie śmiej. Ja miałam pod okiem dwóch...a raczej pięcioro. Bliźniacy, Ronald, Ginny i Harry. Oni do upilnowania, aby w nic się nie wpakowali byli niemożliwi. - sapnęła Hermiona
- No to masz już wprawę na przyszłość. - powiedział Severus żartując i uciekając z kuchni
- Severus'ie!  - krzyknęła za nim
- Co?  -powiedział Severus gdy go dopadła na schodach
- Jesteś niemożliwy. - zaśmiała się Hermiona
- Wiem, i za to mnie kochasz. - powiedział skradając całusa i idąc na górę
- Osz ty.. Dokończymy to kiedy indziej.- powiedziała dobitnie Gryfonka
I tak wszyscy szukali medalionu Slytherina. Szukali go wszędzie. Wywrócili całą posiadłości Black'ów wzdłuż i wszerz, ale niczego nie znaleźli. Z kwitkiem usiedli ponownie w kuchni.
- Jake, przeszukałeś tamten pokój dokładnie? - spytała Mionka
-  Tia, niczego nie znalazłem. - odpowiedział Jake
- No ale to cholerstwo musi tu gdzieś być. - powiedział Harry
- Tak. To niemożliwe, żeby tak wyparował. - odparł Draco
- Hmm. Stworek może nam pomóc.- powiedziała Hermiona
- To gderliwe i nieznośne stworzenie, które omal nie doprowadziło do ruiny tej wspaniałej posiadłości? - powiedział Severus
- Siostra, jesteś genialna. No bo skoro Regulus powierzył komuś zniszczenie tego dziadostwa, to musiał być to nie kto inny jak Stworek. - powiedział Jake
-Racja. Powiedziałbym z wami jeszcze, ale muszę już wracać. Zobaczymy się niedługo. Pamiętajcie, jak będziesz trzeba, to pomogę. - powiedział Severus wchodząc w kominek
Reszta wydarzeń potoczyła się jak z płatka. Medalion zdobyli i teraz siedzieli w namiocie, na jakimś skalnym pustkowiu i zastanawiali się jak to cholerstwo zniszczyć. Hermiona wstała któregoś ranka z okropnymi nudnościami. Czuła się fatalnie. Od jakiejś godziny wymiotowała jak kot. Gdy zrobiło jej się lepiej, usiadła na jednej ze skał i z nudów zaczęła czytać Baśnie Barda Beadle'a. W pewnym momencie spojrzała na mały kalendarzyk, którego używała jako zakładki do książek.
- Spóźnia mi się. - szepnęła
Chwilę zajęło jej zrozumienie, że jest w ciąży.
- Jasna dupa. Jak ja mam mu to powiedzieć. - spytała samą siebie
Przeczytała jeszcze parę historii z książki i wróciła do namiotu zadowolona, że znalazła rozwiązanie problemu.
- Ej Miona, a ty co taka zadowolona?- spytał Harry
- Wiem już jak możemy zniszczyć horkruksy. - odpowiedziała Mionka
Na to pozostała dwójka pojawiła się nie w wiadomo skąd.
- I ? - zapytali chłopcy
- Miecz Godryka Gryffindora. Został zrobiony przez Gobliny. A z tego co mi wiadomo, takie rzeczy potrafią wchłaniać coś i stać się czymś znacznie silniejszym. Na przykład można nimi niszczyć horkruksy. - powiedziała Hermiona
- No jasne! Jad bazyliszka! Miecz Godryka wchłonął go, gdy zabiłem tego gada w Komnacie Tajemnic! - zawołał Harry
- Racja. Teraz pozostaje nam go tylko znaleźć i zniszczyć wszystkich horkruksy. - powiedział Draco
I tak rozpoczęli poszukiwania Miecza Gryffindora.

Sevmione - Miłość po wiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz