Część 2

6.7K 309 41
                                    


Będąc już na korytarzu Hermiona odetchnęła z ulgą. Jednym szybkim ruchem znalazła się na spotkaniu Prefektów Naczelnych. Zostały na nim omówione wszystkie zadania, jakie prefekci mają wykonywać i wszyscy mogli wrócić do reszty. Jednak jej wcale nie chciało się wracać do przyjaciół. Postanowiła więc pójść przejść się po pociągu od początku, wykonać swoje nowe obowiązki i zostać na końcu pociągu aby pomyśleć w samotności. Panując nad swoją wampirzą szybkością przechadzała się po każdym wagonie i wszystkich przedziałach. Dotarłszy do wagonu ślizgonów lekko się zawahała, lecz po chwili uznała, że nic nie mogą jej zrobić bo to ona i jeden puchon są Prefektami Naczelnymi. Zamaszystym ruchem otworzyła drzwi od wagonu i weszła. Oczywiście nie obeszło się bez przyczepki księcia Slytherinu.

- O patrzcie, szlama przyszłą. Czego tu szukasz brudna szlamo! - zawołał Dracon

- A gówno cię to obchodzi tleniona, wyliniała Fretko. - odwarknęła Hermiona

- Uhuhu , no patrzcie szlama wyrobiła sobie cięty język. - zaśmiała się Pansy Parkinson

- Nie twoja sprawa Mopsico.- warknęła gryfonka

- No to czego tu robisz ? - zapytał Blaise

- Przynajmniej jeden ma kulturę osobistą - mruknęła- A tak w ogóle dla świadomości przychodzę jako PN sprawdzić wasz wagon . - odpowiedziała Zabbiniemu

- uu no proszę, może w takim razie .... mamy się ciebie bać? - zadrwiła znowu Parkinson

- A powinnaś, za pyskowanie PN możesz dostać ode mnie szlaban u swojego opiekuna jak i ujemne punkty więc co wolisz? Mają polecieć punkty czy wolisz od razu zapieprzać na szlaban u Snape'a zamiast iść na imprezę co będzie w Pokoju Wspólnym zaraz po Uczcie Powitalnej?- wysyczała Hermiona

- Punkty - odwarknęła

Pansy zaczerwieniła się. Nie było bata aby nie poszła na imprę.

-No to panowie podziękujcie pannie parkinson za - 20 punktów. - powiedziała i poszła dalej

W końcu dotarła do swojego miejsca docelowego. Usiadła po turecki i rozmyślała, patrząc przed siebie w mglisty, oddalający się krajobraz. Siedząc tak, zatopiona w myślach nawet nie odczuwała zimna, a miała jedynie na sobie czarną bluzkę z rękawem 3/4, jeansową, rozkloszowaną spódniczkę długości midi i czarno-białe trampki. Nie wiedziała ile czasu tam spędziła, gdy nagle drzwi od wagonu otworzyły się z hukiem. Hermione mało co obchodziło kto tam się zjawił, więc nawet nie zareagowała na huk drzwi. Dopiero ostry, a zarazem aksamitny, męski głos sprowadził ją na ziemię.

-Panno Granger, co pani tu robi.

Od razu poznała do kogo ów głos należy. Wstała i odwróciła się powoli. Przed nią stał w całej swojej okazałości w swych powiewających, wiecznie czarnych szatach , jakżeby nie inaczej, profesor Severus Snape.

- Profesor Snape. Dzień dobry panu. - powiedziała grzeczne

- Daruj sobie te grzecznościowe formułki. Pytam się jeszcze raz głupia dziewczyno co tu robisz. - wysyczał Snape

- Było mi duszno, panie profesorze. Wyszłam więc na chwilę zaczerpnąć powietrza. - powiedziała

- Doprawdy, panno Granger? Gdy sprawdzałem przedziały pani przyjaciele zdradzili mi, że wyszła pani na spotkanie Prefektów Naczelnych i dotąd panna nie wróciła. - powiedział unosząc brew

- Tak panie profesorze, byłam na spotkaniu  Prefektów Naczelnych a potem poszłam posprawdzać wagony czy wszystko jest w porządku. Kiedy już miałam wracać do swojego przedziału zrobiło mi się okropnie duszno. Poszłam więc na tył pociągu aby zaczerpnąć powietrza. i trochę się zasiedziałam. - odpowiedziała z lekko naciągana prawdą.

- Hmm patrząc na czas za jakieś pół godziny dodrzemy na stacje w Hogsmeade, więc teraz pani, panno Granger powinna powiadomić pozostałych uczniów o tym i jak również aby się przebrali w szaty. Pani również powinna to uczynić. A teraz zmiataj stąd. No już. - powiedział Snape

- Dobrze już idę profesorze. Do widzenia. - odparła szybko

Już stała w drzwiach do wagonu, gdy Snape jeszcze raz się odezwał.

- A i jeszcze panno Granger, pani strój chyba nie jest odpowiedni na te pogodę. Nie było pannie zimno? - spytał z drwiną

- Nie profesorze, nie jest mi zimno. Mogłabym nawet teraz być ubrana w letnią sukienkę na cienkich ramiączkach i nie zmarznę. a teraz panie profesorze pójdę wypełnić swoje obowiązki PN. - odparła hardo i poszła w swoja stronę.

Snape stał jak wryty. Coś było nie tak. Ta gryfońska księżniczka, jak ją wszyscy nazywają, powinna grzecznie odpowiedzieć mu z szacunkiem. Ona jednak odpowiedziała mu tak jakby mówiła do jakiegoś innego ucznia a nie nauczyciela. I to w dodatku do niego, do TEGO SNAPE'A. To ewidentnie do niej nie pasowało. Coś musiało się stać w te wakacje. Coś co zmieniło tę dziewczynę o 180 stopni. Tylko co, to mogło być ? Snape wracał do przedziału nauczycielskiego zupełnie zbity z tropu. Postanowił w końcu, że będzie dokładniej obserwował tę nadętą Pannę - Wiem - To - Wszystko. Jeśli zauważy coś niepokojącego, porozmawia sobie z Gryfońską Matroną, jak to zwykle nazywał Minerwę McGonagall za jej plecami. Jeśli to nie pomoże i Granger zaprzeczy mówiąc Minerwie, że wszystko jest w absolutnym porządku, on sam będzie zmuszony rozwikłać tę zagadkę na własną rękę, wszelkimi własnymi i skutecznymi sposobami. A ma ich dość sporo w zanadrzu.

Sevmione - Miłość po wiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz