Po wielu zmaganiach i trudach..nic nie wskórali. Nastały święta i postanowili w tym czasie odwiedzić Dolinę Godryka. Stojąc nas grobem Potter'ów Miona wyczarowała wieniec. Kiedy Harry się popłakał, całą trójką go przytulili.
- Harry, nigdy nie będziesz sam.- powiedziała Hermiona
- Tak kuzynie, nigdy ciebie nie zostawimy.- odparł Draco
- I zawsze będziemy cię bronić młody. - dodał Jake
- Dziękuję. Za wszystko. - odpowiedział Harry
Stali tak w ciszy jeszcze przez chwilę. Póki nie poczuli, jak ktoś ich obserwuje.
- Harry. Ktoś na nas patrzy. Od strony kościoła.- wyszeptała Hermi
- Wydaje mi się, że to chyba Bathlida Bagshot. – odparł Draco
- Racja. Sprawdźmy co ona od nas chce. – powiedział Harry
I poszli za nią. Jednak później jak się okazało.. To wcale nie była Bathlida! To była transmutowana Naginii!
- Coś mi tu śmierdzi.- szepnął Jake
- Mi też. Ona zadawałaby Harry'emu różne pytania temat otoczki Wybrańca, a nie milczała. – wtrąciła Hermiona
- ''Chłopcy To pułapka ! Wynosimy się stąd! I to już!''- zakomunikowała Miona po chwili poprzez myśli do pozostałej trójki paczki
- Kuzynku, trzeba wiać.- szepnął Draco w ucho Harry'ego
-Co?- odpowiedział zdezorientowany Potter
W jednej chwili działo się kilka rzeczy. Naginii przybrała swoja prawdziwą postać i zaczęła atakować Wybrańca. Hermiona złapała brata i przeniosła ich aportacją poza budynek. Draco również chwycił Harry'ego podnosząc go z podłogi i tak samo przeniósł siebie i jego na zewnątrz. Kilka sekund później znikąd pojawiła się zgraja śmierciożerców, którzy zaczęli ich atakować lawiną zaklęć, klątw i uroków. Całą czwórą biegli ile się dało. Słudzy Czarnego Pana byli coraz bliżej. Kiedy Jake zauważył, że Harry zwalnia, przemienił się w wilka, kiedy Hermiona i Draco zrobili zasłonę dymną. Harry wskoczył na Jake'a i całą paczką czym prędzej wybiegli z zasłony dymnej, którą pozostawili nieproszonym gościom. Będąc daleko od zamieszania przystanęli na moment, aby zorientować się. Odwracając się w stronę Doliny Godryka, zauważyli, że mają dalej Śmierciożeców na ogonie. W jednej sekundzie Hermiona złapała za rękę brata i Harry'ego, który złapał Dracona. W następnej aportowali się znikając z oczu przeciwnika.
Chwilę później wylądowali na polanie w jakieś puszczy. Hermiona od razu zaczęła rzucać zaklęcia ochronne. Chłopcy natomiast rozstawili namiot. Niedaleko ich nowego obozowisko była rzeka, więc mieli jakiś punkt orientacyjny.
- Hermiona, co to za miejsce? - zapytał Harry
- Byłam tu kiedyś z rodzicami. Wiem tylko, że jesteśmy gdzieś w puszczy północnej Walii. - powiedziała Hermiona i oparła się o brata
- Miona? Wszystko w porządku? - spytał Draco
- Tak .. Tylko ....muszę odpocząć. - powiedziała dysząc ciężko
- Miona! Siostra! - wydarli się się chłopcy
Jednak ona ich nie słyszała, bo pochłonęła ją błoga nieświadomość. Całe szczęście, że zdołali ją złapać zanim rąbnęła głową o ziemię. Jake wziął na ręce i zaniósł do namiotu. Położył ją delikatnie na jednym z łóżek, a chwilę później pojawili się chłopcy.
- Co jej jest? – zapytał Draco razem z Harry 'm
- Poczekajcie chwilę. Hmm. Nie.. To niemożliwe !- zawołał Jake

CZYTASZ
Sevmione - Miłość po wieki
FanfictionHermiona Granger, młoda, piękna i utalentowana gryfonka, po zakończeniu piątego roku jedzie na wakacje do swoich krewnych, a właściwie do swoich rodziców chrzestnych. Wszystko jest w porządku aż do czasu. Po pierwszym tygodniu u wujostwa zaczyna źl...