Część 38

2.2K 123 6
                                    


Po wielu zmaganiach i trudach..nic nie wskórali. Nastały święta i postanowili w tym czasie odwiedzić Dolinę Godryka. Stojąc nas grobem Potter'ów Miona wyczarowała wieniec. Kiedy Harry się popłakał, całą trójką go przytulili.

- Harry, nigdy nie będziesz sam.- powiedziała Hermiona

- Tak kuzynie, nigdy ciebie nie zostawimy.- odparł Draco

- I zawsze będziemy cię bronić młody. - dodał Jake

- Dziękuję. Za wszystko. - odpowiedział Harry

Stali tak w ciszy jeszcze przez chwilę. Póki nie poczuli, jak ktoś ich obserwuje.

- Harry. Ktoś na nas patrzy. Od strony kościoła.- wyszeptała Hermi

- Wydaje mi się, że to chyba Bathlida Bagshot. – odparł Draco

- Racja. Sprawdźmy co ona od nas chce. – powiedział Harry

I poszli za nią. Jednak później jak się okazało.. To wcale nie była Bathlida! To była transmutowana Naginii!

- Coś mi tu śmierdzi.- szepnął Jake

- Mi też. Ona zadawałaby Harry'emu różne pytania temat otoczki Wybrańca, a nie milczała. – wtrąciła Hermiona

- ''Chłopcy To pułapka ! Wynosimy się stąd! I to już!''- zakomunikowała Miona po chwili poprzez myśli do pozostałej trójki paczki

- Kuzynku, trzeba wiać.- szepnął Draco w ucho Harry'ego

-Co?- odpowiedział zdezorientowany Potter

W jednej chwili działo się kilka rzeczy. Naginii przybrała swoja prawdziwą postać i zaczęła atakować Wybrańca. Hermiona złapała brata i przeniosła ich aportacją poza budynek. Draco również chwycił Harry'ego podnosząc go z podłogi i tak samo przeniósł siebie i jego na zewnątrz. Kilka sekund później znikąd pojawiła się zgraja śmierciożerców, którzy zaczęli ich atakować lawiną zaklęć, klątw i uroków. Całą czwórą biegli ile się dało. Słudzy Czarnego Pana byli coraz bliżej. Kiedy Jake zauważył, że Harry zwalnia, przemienił się w wilka, kiedy Hermiona i Draco zrobili zasłonę dymną. Harry wskoczył na Jake'a i całą paczką czym prędzej wybiegli z zasłony dymnej, którą pozostawili nieproszonym gościom. Będąc daleko od zamieszania przystanęli na moment, aby zorientować się. Odwracając się w stronę Doliny Godryka, zauważyli, że mają dalej Śmierciożeców na ogonie. W jednej sekundzie Hermiona złapała za rękę brata i Harry'ego, który złapał Dracona. W następnej aportowali się znikając z oczu przeciwnika.

Chwilę później wylądowali na polanie w jakieś puszczy. Hermiona od razu zaczęła rzucać zaklęcia ochronne. Chłopcy natomiast rozstawili namiot. Niedaleko ich nowego obozowisko była rzeka, więc mieli jakiś punkt orientacyjny.

- Hermiona, co to za miejsce? - zapytał Harry

- Byłam tu kiedyś z rodzicami. Wiem tylko, że jesteśmy gdzieś w puszczy północnej Walii. - powiedziała Hermiona i oparła się o brata

- Miona? Wszystko w porządku? - spytał Draco

- Tak .. Tylko ....muszę odpocząć. - powiedziała dysząc ciężko

- Miona! Siostra! - wydarli się się chłopcy

Jednak ona ich nie słyszała, bo pochłonęła ją błoga nieświadomość. Całe szczęście, że zdołali ją złapać zanim rąbnęła głową o ziemię. Jake wziął na ręce i zaniósł do namiotu. Położył ją delikatnie na jednym z łóżek, a chwilę później pojawili się chłopcy.

- Co jej jest? – zapytał Draco razem z Harry 'm

- Poczekajcie chwilę. Hmm. Nie.. To niemożliwe !- zawołał Jake

Sevmione - Miłość po wiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz