*21*

512 38 4
                                    

- Wiem, że nie zasługuję nawet na bycie chociażby Twoim podopiecznym, a co dopiero coś więcej, ale Victor j..j..ja n..n..nie p..p..potrafię i nie chcę już bez Ciebie żyć.

Victora dosłownie zamurowało, nie tego się spodziewał. Stał sparaliżowany, a Yuuri uparcie nie chciał go puścić, wręcz zaciskał swoje ramiona, co raz ciaśniej.

- Ugh Yuuri nie mogę oddychać.

- Przepraszam – brunet poluźnił uścisk, ale nie chciał puścić ukochanego, miał wrażenie, że jeśli teraz wysmyknie mu się z rąk, to utraci go na zawsze, a tego bał się jak cholera jak mogłem tak szybko się uzależnić od niego?

Zrezygnowany Nikiforov spuścił głowę i jęknął przeciągle.

- Yuuri, Yuuri, Yuuri co ja z Tobą mam?

- Przepraszam, wiem że jestem upierdliwy, i niezdecydowany, i okropny, i samolubny, i beznadziejny, i za grosz we mnie talentu, i aby Cię krzywdzę, i ... - dalszy potok słów został uciszony przez usta Victora, który podczas tej tyrady obrócił się przodem do Katsukiego.

- No i co ja mam z Tobą zrobić?

- Z..z..zostań z..z..ze m..m..mną, p..p..proszę nie chcę być s..s..sam – mimo, że Yuuri starał się powstrzymywać, po jego policzkach zaczęły płynąc łzy – n..nie c..c..chcę ż..ż..żeby ź..ź..źle o Tobie m..myślano p..p..prze z..z..ze m..m..mnie, a..a..ale n..n..nie c..chcę ż..żebyś o..odchodził – łkanie utrudniało mu mowę, ale nie chciał, tak bardzo nie chciał, żeby Victor sobie poszedł.

- Ehh naprawdę nie potrafię Cię zrozumieć, Twoja zmienność mnie przerasta – nie dane mu było jednak odwrócić się i odejść, bo Yuuri wtulił się w jego nagi tors, mocząc go łzami. Victor miał wrażenie, że im dłużej przebywa z tym upierdliwym brunetem tym bardziej jego martwe i zimne serce pragnie obudzić się do życia, nie był jednak pewny czy to tego właśnie chce, dlatego podjął ponowną próbę uwolnienia się. – Puść mnie.

- N..n..nie, p..proszę, z..zostań – Katsuki nie chciał dać za wygraną. – Z..zrobię c..cokolwiek z..zechcesz, t..tylko p..proszę z..zostań, n..nie o..odchodź.

Z ust Nikiforova ponownie wydostał się pełen rezygnacji jęk. Zaczynał mieć dosyć tej sytuacji, więc zaczął gorączkowo myśleć jak się z niej uwolnić.

- Na początek przestań ryczeć jak jakaś baba, a potem puść mnie w końcu.

- P..przepraszam, a..ale t..tego n..nie m..mogę z..zrobić.

- Jesteś hipokrytą. Hmm co by tu zrobić, żebyś się uspokoił? Ach już wiem – po czym platynowłosy pochylił się lekko i wpił w drżące usta bruneta, który początkowo opierał się, ale w końcu uległ pieszczocie. Oderwali się od siebie dopiero po dłuższej chwili, żeby złapać oddech. – No proszę właśnie znalazłem złoty środek na Twoje łzy.

Yuuri tylko spuścił głowę i się zarumienił.

- Oj tylko mi tu znowu nie zaczynaj płakać.

- Przepraszam.

- Hmm za co?

- Dobrze wiesz za co.

- Naprawdę nie mam do Ciebie siły. Idę do siebie, widzimy się jutro na treningu.

- NIE – wykrzyknął przerażony Yuuri – Nie, zostań, śpij ze mną – palnął nie zdając sobie sprawy jak to mogło zabrzmieć.

- Hahah dopiero co miałeś jakieś obiekcje, a teraz sam się prosisz? Dobrze będę spał z Tobą – rzucił z kpiną Victor, po czym pchnął młodszego na łóżko i zawisł nad nim, by po chwili pocałować go namiętnie jednocześnie wsuwając mu rękę pod koszulkę i drażniąc sutki. Zdezorientowany Katsuki jęknął z przyjemności w usta ukochanego, który wykorzystał tę chwilę by wsunąć swój język w usta bruneta i pogłębić pocałunek.

Make me feel something  //Victuuri\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz