Brawa i oklaski dla Nerleshy, dzięki jej tajemnej wiedzy dostajecie kolejny rozdział ^^
***
Yuuri zamarł, widząc, co Victor wyciąga z torby. Sam nie wiedział, czy czuje strach czy ekscytację.
Tajemniczym przedmiotem okazały się wspomniane jakiś czas temu przez samego Katsukiego* kajdanki z długim łańcuszkiem i miękką wyściółką tak, żeby nie obcierały nadgarstków.
- V...Vitya c...co t...ty z...zamierzasz z...z t...tym z...zrobić? - W jego fantazjach wyglądało to zupełnie inaczej, to on miał dzierżyć ten magiczny przedmiot i dominację w rękach, a nie na odwrót. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie ma nic na swoją obronę. Do następnych zawodów mieli jeszcze czas, więc nie musieli się bynajmniej przejmować jego kondycją fizyczną...
- A co ty miałeś zamiar z nimi zrobić?
- J...ja?!
- No Ty. Czyż nie wspomniałeś o właśnie takich kajdankach? - mruknął Nikiforov wprost do ucha bruneta, wywołując na jego ciele przyjemne dreszcze.
- Ja... ekhm... ja... c...chciałem.... - dukał zdenerwowany Japończyk coraz ciszej - Ch...chciałem c...ciebie... d...do... ł..łóżka... - Sam nie rozumiał, skąd u niego aż taki stres. Przecież jeszcze nie tak dawno całowali się na lodowisku, na oczach wszystkich, tam nie czuł takiego stresu jak teraz w tej chwili.... być może potęgowała go ekscytacja i budzące się do życia pożądanie? Teraz jednak kiedy przed oczami ujrzał twarz swojego ukochanego zarumienioną, oczy przymrużone w akcie rozkoszy, czuł się tak cholernie zawstydzony, tym bardziej, że na dobrą sprawę Victor jeszcze go nie dotknął, a on już był twardy... Z zażenowania zakrył twarz dłońmi, które od razu zostały złapane przez platynowłosego.
- Oi Yuuri co jest? Cóż cię tak zawstydziło? Przecież jesteśmy tu tylko my i nikt inny. Nie ma się czego wstydzić. Czyż jako jedyny nie widziałem cię już we wszystkich odsłonach? - Yuuri podniósł na niego zdziwione oczy; no tak w sumie masz rację, ale... to i tak jest zawstydzające... Widząc taką reakcję, Victor westchnął ciężko. - Zawsze możemy grzecznie iść spać - dodał rzeczowo, robiąc jednocześnie krok w tył. Tak jak na to liczył Katsuki rzucił się w ślad za nim, obejmując w talii. Nikiforov uśmiechnął się przebiegle ponad ramieniem bruneta. Już wiedział, że dziś wieczorem ta boska istota będzie tylko i wyłącznie jego i tylko dla niego będzie jęczeć z przyjemności, a może nie tylko dziś? A może Yuuri będzie z nim do samego końca? Miał taką cichą nadzieję.
- Yhm m...masz r...rację - Katsuki wziął głęboki oddech, nabierając tym samym pewności siebie. Wykorzystując chwilę zaskoczenia, odepchnął od siebie Nikiforova, łapiąc za kajdanki, i próbując tym samym zamienić ich role na ten wieczór. Niestety jego niecny plan się nie powiódł... Platynowłosy uśmiechnął się tylko przebiegle pod nosem, zatrzaskując jedną obręcz na wyciągniętej ręce bruneta.
- Mam Cię - szepnął zmysłowo, łapiąc za zamek bluzy i rozpinając ją cholernie powoli. Władczość w jego oczach zamurowała bruneta, który stał, patrząc jak zahipnotyzowany w płonący lazur i dał się rozebrać jak małe dziecko. Ocknął się dopiero, kiedy Nikiforov przerwał kontakt wzrokowy, biorąc go na ręce i kierując się w kierunku łóżka.
- Oi Victor! Co ty...? - Jego usta zostały zamknięte namiętnym pocałunkiem, który przerwał dopiero nieco brutalny upadek na wcześniej wspomniany mebel... Platynowłosy, niosąc kochanka nie zauważył butów walających się po pokoju i w bardzo piękny sposób, grzecznie mówiąc wypierdolił się, na szczęście upadek zamortyzował miękki materac. Obaj spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.
CZYTASZ
Make me feel something //Victuuri\\
Fanfic„- Więc mówisz, że Twoim przeznaczeniem jest umrzeć młodo tak? - Ehh tak. No i? - A wiesz co jest moim przeznaczeniem? - powiedział cicho Yuuri bawiąc się długim kosmykiem włosów ukochanego. - A skąd mam to niby wiedzieć? Albo czekaj jednak wiem. W...