*24*

460 27 8
                                    



Stwierdzenie, że Victor spał źle było baaardzo dużym niedopowiedzeniem. Według jego planu to Yuuri miał być tym ukaranym i marudzącym na treningu, a tymczasem on czuł się dziwnie rozbity psychicznie. To co zrobił Katsuki w łazience było dla niego nie do pomyślenia i bynajmniej nie miał na myśli tej krótkiej chwili przyjemności. Zazwyczaj każdy, kto mógł zobaczyć jego blizny delikatnie mówiąc spierdalał od niego gdzie pieprz rośnie, uznając go za świra, dlatego w pewnym momencie ograniczył takie sytuacje do minimum, a co za tym idzie schował się za grubym murem unikając kontaktów z ludźmi. Niby był jeszcze Chris, ale to inna historia, co do Yakowa i Jurija to łączyło ich coś zupełnie innego, Feltsman starał się zastępować mu ojca, chodź nie zawsze mu to wychodziło, a Plisetsky to Plisetsky jego specyficzne podejście do życia pozostawiało wiele do życzenia, ale uczepił się Nikiforova uparcie traktując go jak ułomnego brata...

Victor przez większość swojego życia izolował się od ludzi, mimo że stał na szczycie świata, jako wielokrotny mistrz w łyżwiarstwie figurowym, był sam i bynajmniej nie czuł się z tym źle, tak przynajmniej myślał do wczoraj, w końcu był sam na własne życzenie. No właśnie do tej pory życzył sobie samotności, ale teraz?? Nie był już tego taki pewny... Ciągnęło go do Katsukiego jak ćmę do ognia, wiedział że prędzej czy później sparzy się, ale nie potrafił odpuścić. Pierwszy raz czuł się tak dziwnie w obecności drugiego człowieka, kiedy Yuuri był w pobliżu jego oczy mimowolnie uciekały w jego kierunku, kiedy był obok chciał być bliżej, żeby poczuć to niesamowite ciepło. Może i zdarzało mu się nabijać z Japończyka, albo być odrobinę złośliwym, ale nic nie mógł na to poradzić tak już był.

W pierwszym jego odruchu próbował zrazić do siebie bruneta, w końcu zagrażał jego samotności, ale im bardziej próbował tym bardziej Yuuri się do niego zbliżał. Wydawało się, że Katsuki nic sobie z tego nie robi, tylko uparcie dąży do tylko celu jaki tylko on zna.

Victor leżąc długie godziny w łóżku bruneta ciągle rozmyślał, może i sytuacja z łazienki nie była celowa, ale... no właśnie czy Japończyk nie powinien się przestraszyć i zwiać? A co on zrobił?? Nie dość, że nie wyszedł to jeszcze zrobił mu dobrze, tak jakby za wszelką cenę chciał pokazać, że nie zamierza zrezygnować... W głowie platynowłosego panował co raz większy chaos.

Zirytowany Nikiforov już chciał dyskretnie ulotnić się z pokoju Yuuriego, ale w chwili kiedy usiadł na łóżku ten się chyba przebudził i zaczął ręką badać poduszkę, na której jeszcze przed chwilą leżał platynowłosy.

- Ehhh? Victor?

- Hmmm?

- Dlaczego nie śpisz?

- To nic, śpij dalej, idę do toalety.

- Yhm – mruknął zaspany Katsuki, wracając do krainy Morfeusza.

Nocne przemyślenia wzbudziły przerażenie w Victorze, miał wrażenie, że jego poukładany świat właśnie rozpada się na kawałki, a w jego martwym dotychczas sercu zaczynają się budzić nieznane mu emocje. Musiał wrócić natychmiast do swojego pokoju, bał się tego narastającego chaosu w sobie, w jego myślach. Musiał natychmiast odzyskać kontrolę nad sobą i ponownie zabić w sobie uczucia. Nie mógł pozwolić sobie na pokazanie słabości przy rodzinie Katsukich. Szybkim ruchem wciągnął na siebie szlafrok i już po chwili zamykał drzwi do swojego tymczasowego królestwa pozbywając się zbędnego odzienia. Nie myśląc wiele wygrzebał z swojego schowka swoją ukochaną żyletkę. Z każdym kolejnym cięciem czuł się silniejszy, czuł jak te głupie uczucia wyciszają się jedno po drugim, czuł że znów odzyskuje kontrolę nad sobą i swoim życiem, a mury wokół niego znów są nie do zdobycia, a natrętny Japończyk został za nie relegowany.

Make me feel something  //Victuuri\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz