Miłego czytania. Mili :*
***
Victor przebudził się leniwie, otwierając oczy, pierwsze, co ujrzał, to czarne włosy. Powąchał je, napawając się wonią, delektując niczym najlepszym narkotykiem. Od razu wróciły wspomnienia wczorajszego wieczora, a mężczyzna znów poczuł ten niesamowity stan pijanego ze szczęścia człowieka. No bo czyż ta scena zazdrości nie była wspaniała? I to w wykonaniu tego, jeszcze nie tak dawno wiecznie zawstydzonego Japończyka? Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jego podopieczny zmieniał się pod wpływem ich relacji, ale nie tylko on się zmieniał... Nikiforov dostrzegał i u siebie ogrom zmian, a najważniejsza była ta, że wreszcie wychodził z dołka emocjonalnego i w miarę stał na jeszcze lekko chwiejnych nogach. Yuuri był jego największą podporą, jeszcze nikt nigdy nie dał mu tyle, co ten niepozorny Japończyk, nawet Jurij nie był w stanie dać mu chociażby połowę z tego. Najwspanialsze było w tym wszystkim to, że Katsuki nie oczekiwał wiele w zamian, chciał jedynie, żeby Victor przy nim był, a to w oczach Rosjanina było niczym, no bo czy jego obecność w ogóle mogła coś znaczyć?
Zacisnął ciaśniej ramiona wokół mężczyzny, przyciągając go jeszcze bardziej do siebie, jakby chciał się upewnić, co do prawdziwości tej całej sytuacji. Jakby miał jeszcze jakieś wątpliwości. Brunet nawet przez sen najwyraźniej wyczuł zwątpienie ukochanego, bo odruchowo wtulił się jeszcze bardziej w ciepłe ramiona, jednocześnie muskając ustami nagi tors, co platynowłosy skwitował cichym westchnieniem. Uwielbiał takie poranki, ba, nie był w stanie wyobrazić sobie innych. Kilka dni rozłąki z Japończykiem brutalnie mu uświadomiło, jak bardzo potrzebował codziennego przytulenia i pocałunku nie tylko przed snem, ale też i rano. Bez tego nie mógł zasnąć, a rano wymęczony długimi godzinami wypełnionymi samotnością wstawał nieswój. Dzień taki uznawał za zły jeszcze w środku nocy... No oczywiście nie pogardziłby też małymi igraszkami, takimi jak wczoraj pod prysznicem. Uśmiechnął się do siebie rozczulony i delikatnie ucałował czubek głowy bruneta.
Chciał, żeby mogli tak trwać jeszcze długie godziny, ale niedługo Yuuri miał mieć oficjalny trening ze wszystkimi na lodowisku, co prawda on sam nie raz i nie dwa razy odpuszczał sobie takie wystąpienia, ale jego podopieczny wciąż miał wiele rzeczy do dopracowania w programie, a szczególnie popisowy skok – Flipa. Odrobinę martwiło to, że Katsuki nadal nie potrafił go idealnie wylądować, a bez niego, nawet jeśli nie popełni żadnego innego błędu i tak nie będzie w stanie wygrać. Victor jednak wierzył, tak był w stanie przyznać to nawet na głos, wierzył w możliwości Katsukiego, miał przeczucie, że przyparty do muru w końcu sam się przełamie i da radę. W końcu przecież nie mogło być inaczej, Yuuri go kochał i to właśnie chciał przekazać w swoim programie, nie było tu miejsca na żadne pomyłki i niedoskonałości.
Nikiforov ponownie zanurzył nos w czarnych kosmykach. Czy to, co teraz czuł, to wypełniające go błogością uczucie, to była miłość? Bardzo chciał, żeby tak było, ale z drugiej strony przecież nie miał doświadczenia w takich sprawach. Nikt nigdy nie nauczył go, co to znaczy kochać, dopiero ten niepozorny Japończyk otworzył mu oczy na coś innego niż samotność i cierpienie. Jurachka może i go kochał, ale na ten swój pokrętny i zbuntowany sposób, no i zawsze traktował go jak rodzinę. To samo tyczyło się gruboskórnego Yakova, który nie potrafił okazywać uczuć... Obaj byli tylko i wyłącznie jak rodzina, dlatego nie potrafili mu dać tego, czego podświadomie tak bardzo pragnął. To od tego słodkiego bruneta po raz pierwszy usłyszał wypowiedziane z taką pasją i błyszczącymi oczami słowa „Kocham Cię", to on pokazał mu, że to nie są tylko puste słowa.
Platynowłosy ponownie ucałował czubek głowy, po czym szepnął cicho:
- Yuuri.
- Mmmm – odpowiedział mu jedynie cichy pomruk, rozbawiony taką reakcją, postanowił wdrożyć nieco odmienne metody pobudki... Rozluźnił uścisk, po czym palcami jednej dłoni rozpoczął wędrówkę po tak dobrze już mu znanym, idealnym ciele. Czuł, jak pod wpływem bardzo umiejętnego dotyku przez ciało bruneta przechodzą rozkoszne dreszcze. Uśmiechnął się nieco przerażająco i na tyle, na ile pozwalała mu krępująca ich obu kołdra, Victor wymierzył solidnego klapsa w zgrabny tyłeczek kochanka. Reakcja była natychmiastowa, Yuuri niemal podskoczył na miejscu, siadając i zdezorientowany zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, zabawnie mrużąc oczy. Do pełnej rzeczywistości przywrócił go cichy śmiech, podążył wzrokiem do jego źródła, a na jego usta wkradł się rozczulony uśmiech.
![](https://img.wattpad.com/cover/123383313-288-k972880.jpg)
CZYTASZ
Make me feel something //Victuuri\\
Fanfic„- Więc mówisz, że Twoim przeznaczeniem jest umrzeć młodo tak? - Ehh tak. No i? - A wiesz co jest moim przeznaczeniem? - powiedział cicho Yuuri bawiąc się długim kosmykiem włosów ukochanego. - A skąd mam to niby wiedzieć? Albo czekaj jednak wiem. W...