*60*

379 28 73
                                    

Wiem, będziecie mnie mieć ochotę zapewne zabić... ale cóż... taka moja wredna natura... 

*podaje wszystkim chusteczki* 

W multi moja ukochana <3

Do zobaczenia wkrótce... 

Mili <3

***

Victor oparł się ciężko o ścianę na korytarzu, zbyt wiele go to wszystko kosztowało, mógł się oszukiwać, że jest dawnym sobą. Pustą skorupą bez uczuć, jednak prawda była zupełnie inna. Yuuri zmienił go i to bardzo, wypełnił go piękną paletą uczuć, która teraz zmieniła się w bezkresne cierpienie. Czuł, jak na jego nieskazitelnej masce pojawiają się rysy. Jeszcze trochę, muszę wytrzymać jeszcze trochę. Później będę mógł już spokojnie odejść. Jeszcze tylko muszę się zobaczyć z nimi. Pożegnać. Nie mogą się zorientować. Muszę grać do samego końca. Muszę wiarygodnie odegrać rolę łyżwiarza wracającego na lodowisko, w innym wypadku się domyślą. Wziął głęboki oddech, próbując opanować cisnące się do oczu łzy. Wielokrotnie zadawał sobie ból, jednak to, co czuł teraz było nie do porównania. Mimo, że nie miał na ciele żadnej rany, bolało tak bardzo, że miał ochotę wyć. Nie było nic co mogłoby ten ból złagodzić, oprócz śmierci, w której ramiona tak bardzo pragnął się w tej chwili oddać. Wiedział już, że nie ma najmniejszych szans na to, żeby Katsuki do niego wrócił. Zrozumiał to po tym przepięknym i idealnym występie. Po części rozumiał motywy Japończyka, mimo, że nie zgadzał się z nimi, nie protestował. Wiedział, jakim ciężarem był. Potrząsnął głową, przywołując się do porządku. Odbił się od ściany i uśmiechając nieco sztucznie ruszył przed siebie.

- Yakov! – krzyknął Nikiforov, widząc swojego byłego trenera. Ten odwrócił się i spojrzał na niego krytycznie.

- Czego? Mówiłem Ci chyba coś? – Coś w wyglądzie Victora zdecydowanie mu się nie podobało.

- Yakov, przygarniesz mnie znów pod swoje skrzydła? – Platynowłosy próbował odwrócić uwagę Feldsmana, który w jego opinii zbyt uważnie się mu przyglądał. Widział jak oczy byłego trenera rozszerzają się w szoku.

- Wracasz?

- Na to wygląda – zaśmiał się sztucznie Nikiforov, zanim został gwałtownie pociągnięty za ramię przez Jurija.

- A co z Katsukim?! – Na samo jego wspomnienie, przez twarz Victora przeleciał cień, czujne oczy blondyna zdążyły to wyłapać.

- Yuuri – głośne przełknięcie śliny – kończy karierę – szepnął platynowłosy.

- ŻE CO!? – wydarł się Plisetsky – Pobił Twój rekord i śmie zakończyć po czymś takim karierę?!

- Wychodzi na to, że decyzję podjął już jakiś czas temu – Mówienie przychodziło platynowłosemu z trudem, gardło zaciskało mu się coraz bardziej. Musiał jak najszybciej opuścić teren lodowiska, zanim jego maska całkiem opadnie.

- Ale jak to? – Jurij zbladł. Przecież by mu powiedział, prawda?

- Normalnie Jurij. Muszę już iść, czeka na mnie. – skłamał gładko, chciał odejść, ale młody łyżwiarz złapał go za rękaw i zapytał cicho.

- A co... co z... z wami? – Mina Victora powiedziała mu wszystko, co chciał wiedzieć, autentycznie zamarł. Nie, to nie może być prawda, to się nie może dziać. To jakieś chore nieporozumienie. Yuuri nigdy by nie... przecież go kochał. I przecież... Spojrzał w zaszklone lazurowe oczy – Powiedziałeś mu to, co mi wczoraj rano?

- Jurij to nie ma już znaczenia, to jego decyzja. A ja nie mam prawa na nią wpływać, rzucając w niego takimi rewelacjami. On... on nie podjął tej decyzji dziś, ani wczoraj, a przynajmniej tak myślę... sam nie wiem Yura... – Po tych słowach przyciągnął go do siebie i przytulił, a zszokowany Plisetsky nie był zdolny do wykonania jakiegokolwiek ruchu, ani do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa. Przeraził się, najzwyczajniej w świecie. Wróciły do niego wszystkie niepokojące myśli i wspomnienia różnych zachowań Victora. Poczuł zimne macki strachu o życie swojego przyjaciela i brata.

Make me feel something  //Victuuri\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz