*46*

346 29 36
                                    

Miłego dnia. Mili <3

***

Zamyślony Yakov drgnął, kiedy koło niego stanął Plisetsky. Bardziej wyczuł niż zobaczył, że chłopak podążył za nim wzrokiem za odchodzącym pośpiesznie Japończykiem.

- Co o tym sądzisz?

- Nie wiem, Jura. Sądzisz, że daje radę?

- Wkurwiają mnie, gruchają jak pieprzone gołąbki!

- Czyżbyś był zazdrosny? - Jurij tylko rzucił mu wściekłe spojrzenie. - Oboje wiemy, że nie mogłeś dłużej za nim podążać. Żadne z nas nie mogło.

- Mogłem! Ja potrafiłbym go ocalić!

- Taki tego pewny? A czy przy tobie kiedykolwiek uśmiechał się tak jak przy nim? - Plisetsky nie był w stanie mu odpowiedzieć. - No właśnie. A tak w ogóle, to dziadek czeka na ciebie.

- I dopiero teraz mi o tym mówisz?!

- No już spadaj - warknął Yakov, odwracając się napięcie, przystanął jednak i dodał. - Yura pogadaj z nim, dowiedz się na czym stoimy.

Jurij rzucił w kierunku trenera poirytowane spojrzenie, po czym wybiegł jakby się za nim paliło i wpadł do auta dziadka.

- Dziadku! - krzyknął, rzucając się mężczyźnie na szyję.

- No już Yurachka, mam coś dla ciebie.

- Pierożki?! Dziękuję!!! - wykrzyknął szczęśliwy, łapiąc w ręce papierową torbę.

- Poczekaj, aż spróbujesz - powiedział pobłażliwie Nikolai, głaskając wnuka po głowie. Oczy Plisetsky'ego rozszerzyły się w szoku, kiedy wgryzł się w pierożka.

- Dziadku tu jest wieprzowina! I ryż! I jajko! Smakuje prawie jak...

- Zrobiłem je specjalnie dla ciebie, to pierożki z katsudonem.

- Dziadku... - W kocich oczach zalśniły łzy wzruszenia.

- No już mały, wcinaj je i spisz się na programie dowolnym. - Nikolai spojrzał na wnuka z rozczuleniem.

- Tak! Zrobię to dla Ciebie, dziadku! Wygram! - Rozradowany zabrał ze sobą pierożki i wrócił na lodowisko. Ostatnio nie czuł się najlepiej pod względem psychicznym, jednak spotkanie z dziadkiem dało mu nową energię. Teraz, kiedy nie musiał konkurować z mistrzowską jazdą Victora miał szansę na wygraną i dokona tego, za wszelką cenę. W jego mniemaniu tylko on mógł dziś wygrać. Nawet to, że Katsuki chodził przygaszony działało na jego korzyść, zamierzał wykorzystać wszystko, nawet tą chwilową słabość przeciwnika, żeby wygrać. Później po ogłoszeniu wyników porozmawia z prosiakiem i dowie się wszystkiego o Victorze. Teraz jego celem była wygrana! Odłożył na bok wszystkie niepotrzebne uczucia i myśli, w tym też obraz Otabka, który wciąż uparcie pojawiał się w jego głowie. Nie mam teraz na to czasu! Warknął na siebie w myślach i zamknął się w szatni, gdzie miał się przebrać przed występem.

Przygotowując się do występu, wreszcie udało mu się oczyścić umysł. Już wiedział, co musi zrobić by wygrać. Owszem to mogło być ponad jego siły, ale nie nazywałby się Plisetsky jeśli by nie spróbował! Wygra tu złoto, teraz w tych zawodach! Na swoim seniorskim debiucie! W końcu dla tego zaprzedał swoją duszę diabłu w skórze kobiety! Nie odda już nigdy pierwszego miejsca temu palantowi, JJ! Wygra! Musi!

***

Katsuki mimo wszelkich prób i starań nie potrafił w żaden sposób zapełnić choć na sekundę tej ziejącej pustki, jaką zostawił po sobie Victor. Owszem czuł się odrobinę spokojniejszy po jego telefonie i zapewnieniu, że jego tata jest prawie cały i zdrowy. No z wyjątkiem ręki, którą złamał przy upadku i kilku siniaków. Ale najważniejsze było to, że jego życiu nic nie zagrażało. Odetchnął z ulgą, jednak brak ukochanego doskwierał mu aż za bardzo. Kręcił się niespokojnie po budynku, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Nawet oglądanie występów przeciwników mu się nie udawało, bo był zbyt rozkojarzony, brakowało mu tego ciepłego ramienia, które zawsze go w takich chwilach obejmowało. Nerwowo rozciągał mięśnie, próbując w myślach przyspieszyć czas do ponownego spotkania platynowłosego.

Make me feel something  //Victuuri\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz