*48*

396 29 40
                                    

Oddaję wam w ręce moje najukochańsze dziecko... mam nadzieję, że dobrze je przyjmiecie, bo ten rozdział jest dla mnie bardzo ważny <3

Polecam sobie odpalić multi do czytania.
Wiem DemoniDark, że nie starczy do końca więc nie marudź za wczasu, ale na najważniejszy fragment już tak ^^

Miłego czytania. Mili :)

***


Victor doskonale wiedział, że tu może liczyć na prywatność i chwilę odpoczynku i tym właśnie zamierzał się delektować. Wcześniej nie pozwalał i zresztą nie mógł sobie pozwolić na takie chwile wytchnienia, a przecież tak bardzo tego potrzebował, tak bardzo potrzebował znów poczuć się sobą... Wiele ostatnio się w jego życiu zmieniło, wprowadzając istny chaos nie tylko do głowy, ale też i do serca. No i przy okazji czekał, dobrze wiedział, że tylko jedna osoba przebywająca w hotelu będzie na tyle szurnięta, żeby pływać w basenie, w odkrytym basenie, w środku zimy. Nawet jeśli to była ciepła Barcelona, to mimo wszystko była zima...

Nie przejmując się zimnym wiaterkiem owiewającym jego ciało, Nikiforov zrzucił z siebie szlafrok i zanurzył się pod błękitną taflę.

- Mmm jak przyjemnie – mruknął, prężąc swoje zgrabne ciało i rozkładając się plecami na wodzie, ignorując gęsią skórkę, która pojawiła się na jego bladej skórze po kontakcie z zimną cieczą. Widok nad nim zapierał dech w piersiach, basen bowiem znajdował się na dachu wysokiego budynku, w którym znajdował się hotel, dlatego nad nim było tylko i wyłącznie pięknie rozgwieżdżone niebo, chłonął ten obraz całym sobą. Wpatrując się w gwiazdy, czuł, jak cały wewnętrzny chaos stopniowo się wycisza, zostawiając po sobie przyjemną ciszę i spokój.

Wcześniej nie miałem, zresztą nie chciałem mieć takiej spokojnej chwili, jak ta, tylko dla siebie. Zawsze w takich momentach oddawałem się swojemu zgubnemu nałogowi. Zanim Cię spotkałem pławiłem się w swoim własnym mroku, karmiąc wewnętrzne demony. Sam siebie popychałem coraz głębiej, chociaż wydawać by się mogło, że osiągnąłem emocjonalne dno, jednak tak naprawdę tam nie było żadnego dna tylko bezkresna pustka, a ja byłem tylko małym, nic nie znaczącym punktem w jej środku. Każdego dnia dławiłem się życiem, nawet oddychanie tak strasznie bolało, bolało mnie to, że żyję. Jedyne, o czym myślałem, to jak zakończyć to beznadziejne cierpienie, jak się od tego uwolnić. Bezmyślnie dałem się związać obietnicy złożonej Jurijowi i Feltsmanowi, gdyby nie oni już dawno zakończyłbym moją marną egzystencję. Bo przecież tego życiem nie można było nazwać. Zanim Cię poznałem potrafiłem jedynie EGZYSTOWAĆ, byłem, poruszałem się, funkcjonowałem, a nawet wygrywałem liczne zawody, ale nic poza tym. Moje życie było cholernie puste pod względem uczuciowym, czułem jakby moje serce było z kamienia, jedynie ciążyło mi w piersi. Każdy poprzedni „związek" był czystą kpiną. Wszyscy ludzie, oczywiście oprócz Ciebie Yuuri, z jakimi się stykałem na gruncie prywatnym liczyli tylko i wyłącznie na jakieś profity z tytułu znajomości z aktualnym mistrzem świata w łyżwiarstwie. Często tego żałowałem, rola mistrza nie była dla mnie, ale tylko łyżwy dawały mi siłę do tego, żeby wstać z łóżka, żeby dzień w dzień zakładać maskę na twarz i wychodzić do ludzi z pięknym uśmiechem i zadowoleniem. Bez mojej pasji byłbym nikim i nawet nikt nie zauważyłby mojego zniknięcia. Naiwność ludzi jest tak śmiesznie żałosna. Wciśnięto mnie na siłę w formę spełnionego zawodowo i szczęśliwego. Wszyscy uważają mnie za mistrza i ideał do naśladowania, a przecież prawda jest zupełnie inna. Jestem, a raczej byłem żałosną imitacją człowieka, pustą skorupą martwą w środku, stworzoną na pokaz, żeby was idioci zadowolić. Nadal nie wiem, jak to możliwe, że mnie pokochałeś, Yuuri, jak to możliwe, że mimo, iż poznałeś brutalną prawdę o mnie nadal chciałeś przy mnie być, nadal trwałeś przy mnie, zalewając swoimi uczuciami. Zanim Cię poznałem nie zdawałem sobie sprawy z tego, że tak naprawdę to cholernie bardzo pragnąłem kogoś, kto by mnie zatrzymał, przytulił i pokochał. Pochłonąłeś mnie do tego stopnia, że nawet nie zauważyłem, kiedy mnie wyleczyłeś z mojego nałogu, Yuuri. Nie czuję już tej palącej potrzeby robienia sobie krzywdy tylko po to, żeby coś poczuć, bo nie czuję się już taki pusty, zdrętwiały i zimny. Czuję się zupełnie inaczej, no właśnie ja najzwyczajniej w świecie czuję. Zupełnie, jakbym był innym człowiekiem, zmieniłeś mnie tak bardzo w tak krótkim czasie, a jednocześnie nadal mam świadomość, że przy Tobie zawsze pozostanę sobą. Nic nie muszę udawać, ani ukrywać, wszystko jest proste i naturalne, nauczyłem się zawsze ukrywać prawdę o sobie, ale przy Tobie nie muszę. Codziennie dajesz mi kolejną ogromną porcję uczuć do przyswojenia. Codziennie pokazujesz mi, jak bardzo mnie kochasz. Wypełniasz mnie każdego dnia od nowa. Wiem, jak bardzo bałeś się, że pomyślę, że tak naprawdę pragniesz tylko mojego ciała, ale ja głuptasie znam prawdę, wiem, mimo, iż to takie dziwne i obce uczucie, Tobie moje ciało nie wystarczy. Jesteś zachłanny i pragniesz mnie całego, nawet jeśli we mnie nie ma już nic i tak naprawdę nic nie jestem wart, a raczej byłem, bo Ty zmieniłeś wszystko. Dopiero teraz, kiedy zrezygnowałem z łyżwiarstwa zawodowego, a zrezygnowałem z niego dla Ciebie, poczułem, że żyję. To wszystko dzięki Tobie, dzięki twojej miłości. Nigdy wcześniej nie czułem do nikogo tego, co czuję do Ciebie, od dziecka wyrzekałem się takich emocji, a z czasem straciłem umiejętność ich odczuwania. Nie umiem dokładnie nazwać tych uczuć, jeszcze nie wiem, czy to na pewno miłość, ale Yuuri tak bardzo pragnę Cię kochać i być blisko Ciebie, już zawsze, na zawsze. Pragnę żyć u twojego boku, pragnę patrzeć na Ciebie każdego dnia. Boję się zakończenia Finałów, boję się, że mnie po nich zwyczajnie porzucisz jak znudzoną zabawkę. Odejdziesz i zostawisz mnie daleko za sobą, jak każdy przed tobą. Z jednej strony pragnę, żebyś wygrał, ale tak strasznie boję się konsekwencji twojej wygranej. Boję się, że znów zostanę całkiem sam, zupełnie sam, a wszystko znów pójdzie nie tak, znów wrócę do mojego prywatnego piekła. Ale wiesz Yuuri, po części to twoja wina, to Ty obudziłeś we mnie uczucia i to chore pragnienie życia i to Ty ponosisz za to odpowiedzialność. Tylko, że bez Ciebie to wszystko nie miałoby sensu. To Ty każesz mi biec przed siebie i przeć naprzód, podążając za Tobą niczym pies na smyczy. Nie potrafię i nie chcę się od Ciebie uwalniać, więc proszę nigdy nie wymagaj tego ode mnie, Yuuri. Przyszedłem do Ciebie rozsypany w małe kawałeczki, a Ty, nie pytając o nic powoli i mozolnie, z uporem idioty poskładałeś mnie w jedną całość, nie możesz mnie teraz zostawić, bo znów się rozsypię.

Make me feel something  //Victuuri\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz