Rozdział 6

975 43 6
                                    

Cielline

- Harry ty idioto!!- Krzyknęłam, gdy zobaczyłam ciuchy walające się po całym pokoju. Chwyciłam w dwa palce bokserki mojego partnera i udałam się do łazienki, gdzie aktualnie znajdował się mój chłopak

- Możesz mi powiedzieć co to jest?

- No bokserki- Odpowiedział wypluwając z ust pastę do zębów

- Tak to są bokserki, a możesz mi powiedzieć co one robią na podłodze u nas w pokoju?

- No leżą sobie- Odparł wypłukując usta. Zacisnęłam zęby przymykając oczy

- A czy nie pomyślałeś czasami, żeby wrzucić je do kosza na pranie, które tu stoi?- Wskazałam palcem na szary kosz, który stał przy pralce. Harry wzruszył tylko ramionami, a ja już nie wytrzymałam

- Czy ty na prawdę masz tak daleko do tego przeklętego kosza? Twoje ciuchy walają się po całym pokoju Harry

- Wiesz, że jestem leniem prawda?

- Ale nawet leń wynosi swoje brudne ciuchy do kosza, albo nawet do pralki, a Ty co? A Ty jak gdyby nigdy nic rzucasz swoje ubrania na podłogę z nadzieją, że jeleń je posprząta

- Nie prawda- Powiedział- Wczoraj wyniosłem swoje skarpetki do prania- Zaśmiałam się kpiąco

- Oprócz skarpetek mogłeś także pozbierać swoje brudne śmierdzące ciuchy

- Wypraszam sobie moje ciuchy nie śmierdzą tylko pachną

- Tak? Myślisz, że Twoje ciuchy pachną? To co powiesz na to?- Rzuciłam w niego bokserkami. Harry odsunął się zniesmaczony

- No te bokserki akurat trochę capią, ale to nie oznacza, że wszystkie moje ciuchy muszą tak pachnieć

- Harry nie było mnie tylko parę dni. Wracając dzisiaj co zastałam w pokoju? Jeden wielki burdel, bo oczywiście szanownemu panu Styles'owi nie chciało pozbierać się swoich brudnych śmierdzących ciuchów

- Moje ciuchy nie śmierdzą one pachną- Powiedział Harry

- To idź do pokoju i zobacz czy pachnie czy śmierdzi, bo ja czuje smród, a nie zapach- Harry wyminął mnie mrucząc coś pod nosem

Oparłam się pupą o wannę. Założyłam ręce na piersi wzdychając ciężko. Zostawić dorosłego faceta samego na parę dni, to jest po prostu jeden wielki błąd. Dzisiaj po moim powrocie zastałam pokój w jednym wielkim chaosie. Wszędzie walają się jego ciuchy. Na biurku oraz na łóżku znajdują się pudełka po pizzy. Gdybym to ja zostawiła taki bajzel zaraz bym słyszała, że jestem jedną wielką fleją

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Po chwili wrócił Harry z niezbyt ciekawą miną

- No i co? Pachnie?- Zapytałam

- Capi tam nie miłosiernie

- Mówiłam, ale nie, bo oczywiście Twoje ciuchy pachną. Tak widzisz pachną, że cały pokój śmierdzi- Powiedziałam

- Cell pomożesz mi?

- O nie, ja w dłonie tych Twoich śmierdzących ciuchów nie będę brała

- Miś no proszę

- Harry nie, Ty zrobiłeś ten bajzel, więc to Ty go sprzątasz- Powiedziałam podchodząc do drzwi

- Zostawiasz mnie z tym syfem?- Zapytał odwracając się w moją stronę

- Trzeba było go nie robić Harry. Powodzenia- Poklepałam go po ramieniu opuszczając łazienke

Zatkałam palcami nos, żeby nie wdychać tego smrodu. Wyszłam jak najprędzej z pokoju oddychając z ulgą. Zbiegłam po schodach na dół. Z wieszaka ściągnęłam płaszcz zakładając go na siebie. Nacisnęłam na klamkę otwierając drzwi. Wyszłam z domu. Przeszłam przez podwórko otwierając furtkę. Zamknęłam ją za sobą. Skierowałam się w stronę parku. Nagle poczułam wibrację w lewej kieszeni płaszcza. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na ekran. Na wyświetlaczu widniało imię mojej przyjaciółki Melissy. Przejechałam palcen po ekranie odbierając połączenie. Przyłożyłam telefon do ucha

It's My Life(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz