Rozdział 32

438 25 16
                                    

Niall

Od kilku dni nie mam kontaktu z Liss. Pewnie nie wiecie o co chodzi. Już wam tłumaczę. Od momentu wybiegnięcia Liss z galerii moja narzeczona nie wróciła do domu. Obdzwoniłem wszystkich z nadzieją, że to może właśnie u nich zatrzymała się Liss, ale na marne. Dzwoniłem nawet do niej, pisałem, ale nic. Tak jak wybiegła tak już nie wróciła

Wyszedłem z łazienki owinięty tylko w ręcznik. Na stoliczku przy oknie położony był talerz z kanapkami, które zrobiłem dzisiaj rano, ponieważ byłem głodny, właśnie byłem...

Praktycznie od zaginięcia Liss mało co jadłem, to samo było ze spaniem. Cały czas zastanawiałem się czy z Liss wszystko w porządku, czy nic jej nie jest. Gdy zamykałem oczy przed sobą widziałem jej postać uśmiechającą się i patrzącą wprost na mnie. Westchnąłem ciężko siadając na łóżku. Chwyciłem telefon w swoje dłonie mając cichą nadzieję, że zastanę tam wiadomość od Liss, ale nic takiego tam nie ujrzałem. Do moich oczu napłynęły łzy. Może to śmieszne, że facet płacze, ale ja już nie daję rady. Martwię się o moją narzeczoną. Chciałbym chociaż przez parę sekund z nią porozmawiać, żeby wiedzieć, że jest cała i zdrowa i że nic jej nie zagraża. Jestem totalnym kretynem, bo mogłem za nią pobiec, ale tego nie zrobiłem

Nagle w całym pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek oznaczający nowe połączenie. Spojrzałem szybko na wyświetlacz. Jakie wielkie było moje rozczarowanie, gdy zamiast imienia mojej narzeczonej zobaczyłem Louisa

- Tak?- Wyszeptałem cicho mając zachrypnięty głos

- Co Ty spałeś?- Usłyszałem radosny głos mojego kumpla

- Nie, co się stało, że zechciałeś mnie zaszczycić swoim telefonem?

- Nie pamiętasz już? Dzwoniłeś do mnie wczoraj, ale nie mogłem odebrać, bo byłem zajęty. Wiesz, jestem teraz jurorem w X Factorze. Siedzę obok starego naszego mentora

- Chodzi ci o Simona?- Zapytałem zdziwiony

- No, a o kogo? Także słucham, co takiego pilnego miałeś do mnie, że dzwoniłeś?

- Chciałem zapytać, czy nie ma u Ciebie Liss, ale z tego co słyszę to chyba nie

- Melissy? A dlaczego o nią pytasz?- Westchnąłem zrezygnowany

- Masz czas? Spotkalibyśmy się u mnie i bym Ci wszystko opowiedział

- Dziś akurat mam dzień wolny. Piwo?

- Jak ty mnie dobrze znasz

Uśmiechnąłem się lekko rozłączając się. Wstałem, żeby w końcu się ubrać, po czym siedząc na kanapie czekałem na Lou

***

- Myślisz, że to rzeczywiście może być Twoje dziecko?- Zakrztusiłem się piwem

- No co Ty, z choinki się urwałeś czy co? Jak to może być moje dziecko jak z nią nawet nie spałem- Lou spojrzał na mnie jak na debila- No dobra spałem, ale się zabezpieczyłem okej?

- Stary wiesz w jakich tych czasach robią słabe gumki? Niby lateks, a jednak chujowy. Spuścisz się mocniej i bum masz problem na całe życie

- Ale Lou Ty mnie nie rozumiesz, ja nawet nie widziałem pęknięcia. To musi być wkręt, ona robi to wszystko po to, żeby mnie znowu odzyskać- Nagle Lou klepnął się z otwartej dłoni w czoło

It's My Life(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz