DRUŻYNA One Shot #20

544 38 25
                                    

"Zapomniany"

Mała ciekawostka: Zwyczajem Skandian, było budowanie małej, prowizorycznej łódki po to, by kłaść na niej zmarłego rodaka. Płonącą łódkę z ciałem wypuszczano na morze i zostawiano samej sobie. W ten sposób, dzielni wojownicy wracali i spoczywali tam, gdzie praktycznie się wychowali. Wiadomo bowiem, że byli oni zawziętymi i wybitnymi żeglarzami. Zmarły kamrat był "pochowany " z mieczem, z którym według ich tradycji musiał umrzeć.

Dla osób nie znających "Drużyny" - Mikkel i Thorn to członkowie Bractwa na Wilczyn Wichrze. Należą do drużyny Eraka (tego samego, który występuje w "Zwiadowcach")

* * *

- No chłopaki, jeszcze jedna partyjka - ogłosił Olaf, kładąc na stół jeszcze więcej pieniędzy.

I w cale nie obchodziło go to, że przed chwilą przegrał całkiem sporą sumę, co zauważyła dwójka siedzących obok Skandian.

Przyjaciele wymienili jednoznaczne, lekko rozbawione spojrzenia.

- Hanna nie będzie zadowolona gdy znowu wrócisz do domu pijany i bez grosza - rzucił jakiś głos przy stole.

- Bo ty akurat wiesz, że bez grosza! - prychnął Olaf, rozdając karty.

- Oczywiście, że bez grosza, bo cię ogram. Będziesz mi winien tyle ile Thorn Ragnakowi jeśli chodzi o podatki - powiedział zdawkowo Mikkel, wywołując śmiech wokół stołu.

- Bardzo śmieszne. Nie widzieliście ostatnio Eraka? - ziewnął Thorn, dopijając kufel piwa.

- Ostatnio widziałem go, jak pomagał uciec jakiejś niewolnicy - zaśmiał się Svengal, czkając.

- Niewolnicy?

- Pracowała u Kariny w gospodzie. Trafiła tu z jakimś chłopakiem... - Mikkel strzelił palcami. - Ten, który walczył z nami przy moście w Araluenie!

- Nieźle go załatwili - skrzywił się Thorn.

- Chłopaka?

- Most, idioci.

- Ale, skoro już jesteśmy przy Karinie - Svengal mówił wolno uważając, by każde słowo zostało wypowiedziane tak, jak on tego chciał - co nie było łatwe, gdyż tego wieczoru wypił już nie mało alkoholu. - To doszły mnie słuchy, że będziesz mieć potomka.

- Właśnie! - Thorn sięgnął po nową beczułkę z trunkiem. - Trzeba to opić!

Mikkel uśmiechnął się jedynie, dumnie odbierając pokaźną sumę pieniędzy, jaką wygrał od Olafa.

* * *
Cztery lata później

Hanna stała w pralni, sortując brudne ubrania. Od momentu, gdy jej mąż wydawał wszystkie ich pieniądze, na hazard i alkohol, była zmuszona do takiej pracy, by mieć jakiekolwiek pieniądze na utrzymanie siebie, jego i trzy letniego syna, który spał właśnie w najlepsze obok sterty prania, niedaleko pieca.

Westchnęła cicho, wyjmując czyste ubrania z wody.

- Dzień dobry - odezwał się nagle cichy, dziecięcy głos, wydobywający się zza wielkiego kosza z praniem.

- Dzień dobry, Halu - uśmiechnęła się kobieta, odbierając od chłopca ubrania i sakiewkę z pieniędzmi, którą podał jej w ramach wdzięczności za pranie. Karina - matka chłopca - często dawała Hannie więcej pieniędzy niż ta zazwyczaj brała za co tygodniowe pranie. Gdy jednak kobieta wspominała o tym w prost przy pięknej Araluence, ta kazała jej zatrzymać pieniądze i nie zwracać na to uwagi. Karina bowiem wiedziała jak trudne jest życie w Skandii, jeśli nie wszyscy cię akceptują.

Niegdyś aralueńska niewolnica, dziś żona jednego z najdzielniejszych Skandian, który służył samemu oberjarlowi. Mimo tego wszystkiego wiele osób wypominało jej to, że swego czasu była jedynie niewolnicą.

Hanna natomiast nie była zbyt lubianą osobą w Hallasholm. Żona wojownika, który na mnóstwo długów, rzadko kiedy jest mile widziana.

- Pozdrów rodziców - uśmiechnęła się, wręczając Halowi pusty kosz.

- Tata jest na misji. Ale gdy wróci, to go pozdrowię - uśmiechnął się chłopiec. - Do widzenia.

Po tych słowach wybiegł z chaty, kierując się do domu. Po drodze usłyszał wesoły krzyk tłumu w porcie, który zapewne witał jakąś drużynę, która właśnie powróciła z misji bądź wyprawy łupieżczej. Otworzył szerzej oczu, gdy zobaczył flagę z dwoma toporami, która została wyciągnięta na maszt i powiewała wdzięcznie. Od razu rozpoznał okręt oberjarla, z którego zaczęła schodzić jego drużyna.

W tym zapewne ojciec Hala.

Chłopak niewiele myśląc odstawił kosz i pognał w stronę portu, cudem przepychając się przez tłum. Ujrzał wysokiego i umięśnionego mężczyznę z toporem na ramieniu. Za nim zszedł niższy, ale również barczysty wojownik. Hal rozpoznał go od razu. Coś jednak w wyglądzie Skandianina mu nie pasowało.

- Thorn! - chłopiec podbiegł do wojownika, chwytając go za rękaw. - Co stało ci się z ręką? - zdziwił się.

Prawa ręką Thorna, a raczej to, co z niej zostało, była owinięta bandażem. Z ramienia wystawał krótka kończyna, niczym nie przypominająca ręki.

Chłopiec jednak szybko zapomniał o dziwnym zjawisku. Jego wzrok błądził po tłumie, szukając jakiejś osoby.

- A gdzie jest tata? Nie wrócił z wami? - zdziwił się chłopak.

Wieczorem Thorn i załoga "Wilczego Wichru" zebrali się nad morzem.

Skandianin wpatrywał się pustym wzrokiem w palącą się łódkę, która mieściła Mikkela.

Słyszał, jak reszta załogi wyjmuje broń i podnosi ją wysoko, w ramach szacunku do wojownika. On jednak nie był wstanie nic zrobić. Nie czuł niczego. Wszyscy skupili się na lamentującej Karinie, podczas gdy on krwawił od środka. Pustka, jaką odczuł po stracie przyjaciela była zbyt wielka, by mógł skupić się na czymkolwiek.
Spojrzał ukradkiem na Hala. Chłopiec stał wyprostowany na brzegu, wpatrując się w morze, gdzie zniknął jego ojciec. Skandianin westchnął cicho po czym odszedł, nie chcąc spojrzeć mu w oczy. Czuł się winny. Ta sytuacja nie mogła mieć miejsca. Jakby to on był winien śmierci Mikkela.

Zostawił drużynę, żonę Mikkela i Hala. Chciał o wszystkim zapomnieć.

A alkohol wyjątkowo skutecznie mu pomógł.


Zwiadowcy i Drużyna One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz