ZWIADOWCY One Shot #19

755 57 12
                                    

"Marzenia"

Bo podobno tylko nierealne marzenia są coś warte

* * *

Westchnąłem, po czym przeczesałem dłonią swoje włosy. Stałem przed dużym, błękitnym domem, tuż obok mojej rodzicielki. Poprawiłem białą koszulę w spodniach zastanawiając się, co ja tu do cholery robię.

- Tylko pamiętaj, że wrócimy raczej wcześnie. Jeśli gdzieś wyjdziesz, wracaj szybko - powiedziała moja matka - niska farbowana blondynka o zgrabnej figurze i ciemnych oczach.

- Dobrze, mamo - westchnąłem, opierając się o zewnętrzną ścianę domu.

Staliśmy przed drzwiami już dobre kilka minut. Wiatr wiał nam nie miłosiernie, a z nieba zaczął spadać deszcz.

- Jesteś pewna, że ta twoja przyjaciółka jest w domu? Łaskawie by nam otworzyła - prychnąłem, co moja matka zignorowała.

- Z tego co wiem, ma syna o jakieś dwa lata młodszego od ciebie.Może przynajmniej nie będzie ci się nudzić - odpowiedziała.

Super. Zostałem tu ściągnięty niemalże siłą i mam zajmować się jakimś piętnastoletnim gówniarzem.

Chciałem coś powiedzieć, lecz w tej samej chwili drzwi otworzyły się gwałtownie.

Cofnąłem się szybko, chcąc uniknąć bliskiego i zapewne bolesnego zbliżenia z nimi.

W progu stanęła niska kobieta, z brązowymi włosami i czekoladowym oczami. Przypominała trochę wiewiórkę. Uśmiechnęła się do nas promiennie, wypuszczając nas do środka.

- Anne, kopę lat! - rzuciła się mniej matce na szyję,ściskając ją mocno.

- Witaj Cath - zaś miała się moja rodzicielka. - To mój syn - Gilan. Wspominałaś, że chętnie go poznasz - dodała, gdy wiewióra uwolniła ją ze swoich ramion.

Ta spojrzała na mnie, lecz widać było, że nie jest mną zainteresowana.

- Wchodźcie - zawołała jedynie, wchodząc do obszernego salonu.- Will jest u siebie na górze. Pierwsze drzwi po lewej - uśmiechnęłas ię do mnie. - Raczej wątpię, żebyś miał ochotę tu z nami siedzieć.

Wiedziałem, że ma rację. Skierowałem się więc bezsłowa na górę.

Rozglądałem się po obszernym domu z nie małym zdziwieniem. Każde pomieszczenie miało obszerną przestrzeń z małą ilością mebli. Ściany były puste, ani jednego obrazu, zegara czy czegokolwiek innego.

Wszystkie lampy wisiały w powietrzu, unoszone na złotym pyle, a miedziane kubki fruwały na tacach.

Nastrój domu był trochę jak przeprowadzka w świecie Harry'ego Pottera. Brakowało tylko latających, ułożonych alfabetycznie, kartonowych pudeł.

Skierowałem się do pokoju, o którym wspominała Wiewióra.Stanąłem przed drzwiami po czym, po chwili wahania, zapukałem do pomieszczenia.

- Proszę - usłyszałem cichy, niepewny głos.

Wszedłem do pomieszczenia, zamykając za sobą cicho drzwi. Z ciekawością rozglądnąłem się po pokoju, lustrując wzrokiem ściany i meble.

Pod oknem leżały dwie pufy, w tym jedna była zajęta przez chłopaka z czekoladowymi oczami i różowymi ustami.

- Cześć - odezwałem się niedbale - Nie wiem czy wiesz,ale wpadłem tu w odwiedziny z matką i...

- Wiem - urwał mi cicho. - Gilan, tak?

Zwiadowcy i Drużyna One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz