DRUŻYNA One Shot 36

364 26 8
                                    

  "Wyjątkowość Kwiatów"

Codziennie z samego rana wychodziła przed dom, by odebrać mleko od znajomego rolnika.

  Codziennie wdychała świeże powietrze, patrząc jak słońce zaczyna wschodzić. Następnie wracała do kuchni, aby przygotować śniadanie dla siebie i męża.

  Dzisiaj gdy wyszła z domu, by znów odebrać mleko zorientowała się, że nie ma po co wracać do domu.

  Jej czteroletni syn jeszcze spał. A mąż nie wrócił z wyprawy. Nie miała dla kogo robić śniadania.

  "Zginął jak każdy bohater - oznajmił Erak, kapitan załogi do której należał jej mąż - niesprawiedliwie. Gdy wchodziliśmy do tunelu jakiś wkurzony dzieciak rzucił za nami włócznią. Pech chciał że trafiło na Mikkela..."

  To był pierwszy taki poranek, podczas którego wiedziała, że już go nie zobaczy. Nie usiądą razem do stołu. Nie pokłócą się. Nie spędzą razem czasu.

  - Miłego dnia pani Karino - odezwał się mleczarz, który nagle się przed nią pojawił. Wręczył kobiecie mleko. - Proszę jeszcze dać to synkowi. Zapłacone z góry. Starym klientom się należy - mrugnął do niej delikatnie i wręczył jej pudełko z bułeczkami nadziewanymi marmoladą.

  - Dziękuję panu - mruknęła starając się uśmiechnąć. - Do widzenia.

  -Ach! Jeszcze jedno. Ten kwiat leżał przed drzwiami - rzekł mleczarz, podając kobiecie białego tulipana. - Wiatr omal go nie porwał, więc podniosłem go stamtąd.

  Karina wzięła od niego kwiat. Nieskazitelna biel dotknęła jej oliwkowej cery. Tulipan miał lekko podniszczone zewnętrzne płatki oraz liść przy łodydze, jednak przez to stawał się jeszcze piękniejszy. Naturalny.

  - Widocznie ma pani cichego wielbiciela. Mąż z pewnością byłby szczęśliwy, jakby znalazła sobie pani kogoś kto panią wesprze.

  Karina nie odpowiedziała, wciąż wpatrując się w kwiat. Trzymała go delikatnie, jak żywe stworzenie bojąc się, że może go zbyt mocno ścisnąć a ten przestanie oddychać.

  - Dziękuję, panie Chase. Do jutra - rzuciła, odwracając się i wracając do domu. Gdy weszła do kuchni nalała wody do wazonu, w którym trzymała przez pewien czas swój bukiet ślubny. Do tego samego pojemnika włożyła tulipana, po czym wzięła się za robienie śniadania.

*  *  *

  Następnego ranka obudziła się stanowczo zbyt późno. 

  Gdy spojrzała przez okno wiedziała już, że jej syn zapewne już dawno temu wstał i bawi się w ogrodzie. Mleczarz minął ich dom dobrą godzinę temu a śniadanie znowu nie zostało zrobione tak jak należy.

  Zeszła czym prędzej z łóżka, kierując się do łazienki. Nie czuła się na siłach, żeby robić cokolwiek, a co dopiero iść do gospody, którą prowadziła i która już kilka godzin temu powinna zostać otwarta.

  Zrezygnowana wzięła zimny prysznic, ubrała się i spięła włosy. Ubrała jedną ze swoich ulubionych lekkich sukienek z nadzieją, że może chociaż dobry wygląd i swoboda sprawi, że poczuje się pewniej i lepiej.

  Otworzyła drzwi, wychodząc z domu. Świeże mleko czekało na nią przed wejściem. Schyliła się by je podnieść.

  Tuż obok mleka, za doniczką, leżał duży, żółty kwiat z brązowym środkiem. Słonecznik.

  Karina widziała te kwiaty wiele razy w Araluenie. Niektóre z nich, które hodowała jej babcia, miały w środku drobne ziarenka, które można było wyjąć i zjadać nie przejmując się nawet tym, że czarne skorupki strasznie brudziły paznokcie.

Zwiadowcy i Drużyna One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz