DRUŻYNA One Shot #47.1

336 16 9
                                    

  Pora na "mały" maratonik :3 

"Nowy Początek"

W lennie Hogarth było tego dnia wyjątkowo słonecznie i radośnie. W wiosce Clovelly, która leżała niedaleko zamku Hogarth, mieszkańcy od rana chodzili z uśmiechem na ustach i pozdrawiali serdecznie każdą napotkaną osobę. 

  Zwiadowca, wjeżdżając do tak dobrze znanej mu wioski, uśmiechnął się szeroko. Kochał to miejsce i wiedział, że zamek Araluen, w którym aktualnie miał siedzibę, nigdy nie zastąpi mu tego wspaniałego klimatu, który tu panował i za którym tak tęsknił. Przejeżdżając przez stare uliczki wzdłuż zamieszkanych domów wziął głęboki oddech i uśmiechnął się błogo, czując zapach morza, nad którym była położona wioska. Gwiżdżąc cicho, pozdrawiał przechodniów kiwnięciem głowy i rozglądał się dookoła. 

  Od ostatniej jego wizyty w lennie Hogarth minęło kilka lat, jednak stara, znajoma wioska pod zamkiem nie zmieniła się ani trochę. Urocze, zadbane domy z ogromną ilościa pięknych kwiatów pod oknami, których zapach roznosił się się po ulicach mieszając się z morską bryzą. Zwiadowca pomyślał, że chyba nie zna piękniejszego zapachu.

  Gdy wjechał już głębiej w wioskę, rozpoznał stary szyld gospody. Co prawda miał zamiar udać się na zamek, gdzie został zaproszony na obiad, pomyślał jednak, że kubek gorącej, gorzkiej kawy po długiej jeździe dobrze mu zrobi. Zeskoczył z konia i zaprowadził go do stajni, podając mu jabłko. 

  - Zaraz wracam, przyjacielu. Tylko jeden kubek - uśmiechnął się, głaszcząc konia po pysku. 

Cropper w odpowiedzi przekrzywił łeb, jakby mu nie wierzył, a zwiadowcy przez chwilę przemknęło przez myśl, że wierzchowiec wygląda, jakby unosił jedną brew, zaraz jednak odrzucił ten pomysł. 

  - To wynik zbyt dużej ilości czasu spędzonego z Haltem - mruknął, a nastepnie skierował się do gospody. 

  Wszedł do środka i siadł przy niewielkim stoliku przy oknie. Ściągnął pelerynę i przerzucił ją przez oparcie krzesła. Uśmiechnął się błogo, delektując się zapachem pieczonego mięsa, który dochodził z kuchni. I właśnie z tamtego miejsca wyszła właśnie smukła dziewczyna, podchodząc do niego.

  - Dzień dobry, zwiadowco - przywitała się ciepło. - Czym mogę służyć? 

  Zwiadowca uśmiechnął się do dziewczyny. Miała radosny uśmiech, a w jej oczach dostrzegł pełne życia iskierki. Była młodsza od niego zapewne o jakieś dziesięć lat, jednak pomyślał, że jest bardzo piękna. Długie, ciemne włosy spięła w koka, a pojedyncze kosmyki opadały jej na twarz. 

  - Poproszę kubek kawy. 

  - Mamy pyszną potrawkę z królika - powiedziała zachęcająco, a zwiadowca znów nie mógł powstrzymać uśmiechu. 

  - Wierzę, ale niestety muszę niedługo jechać na zamek. Kawa musi mi wystarczyć. 

  - Wielka szkoda! Ale mam nadzieję, że wpadniesz jeszcze do nas - uśmiechnęła się dziewczyna. 

  - Myślę, że mogę wpaść na kolację - powiedział. - To twoja gospoda? - spytał, lecz dziewczyna pokręciła głową. 

  - Nie, nie. Mojej matki. Ale często bardzo chętnie jej pomagam. 

  - W takim razie nie jesteś tu potrzebna bez przerwy? - uśmiechnął się z błyskiem w oku. - Gdy przyjdę wieczorem, może zjemy razem? W końcu ktoś mi musi polecić, jakie przysmaki najlepiej tu zamówić. 

  Dziewczyna zarumieniła się lekko, ale uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy.

  - Bardzo chętnie, zwiadowco. 

Zwiadowcy i Drużyna One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz